Dzisiaj mija 16-ta rocznica zamordowania młodego szwedzkiego narodowca – Daniela Wretströma. 9 grudnia 2000 roku w dzielnicy Sztokholmu Salem, 17-latek czekał na przystanku autobusowym, gdy nagle został zaatakowany przez kilkunastoosobowy gang imigrantów, który rozpoznał w nim „faszystę”. Nastolatek próbował się bronić, jednakże został ogłuszony i ciężko pobity, a następnie dźgnięty parokrotnie nożem. Na koniec jeden ze sprawców „dla pewności” poderżnął mu gardło. Ze strony uciekających bandytów można było usłyszeć okrzyki: ”Miażdżyć rasizm!”. Chwilę potem chłopak wykrwawił się na rękach przypadkowej kobiety, która próbowała mu pomóc.
Warto dodać, że bezpośrednio przed tym wydarzeniem w szwedzkich mediach rozpętała się prawdziwa nagonka wymierzona przeciwko nacjonalistom, której inspiratorem był rząd, na którego czele stał wówczas Hans Göran Persson ze Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej. Niedługo potem wszyscy sprawcy zostali zatrzymani. Kary były różne. Od śmiesznie niskich grzywien, po prace społeczne. Główny sprawca został wysłany na rok do zakładu psychiatrycznego, w którym stwierdzono, iż w momencie morderstwa był w stanie chwilowej niepoczytalności. Ta okrutna zbrodnia sprawiła, że co roku w Salem organizowany jest marsz, który ściąga narodowców ze Szwecji i państw ościennych. Warto się przy tym zastanowić nad jedną rzeczą. Podczas gdy szeroko rozumiana strona narodowa widzi w tym młodym chłopaku bohatera, który oddał życie za sprawę, środowiska skrajnie lewicowe nieraz przedstawiają go jako „nazistę” związanego z ruchem skinheadów, który zasługiwał na śmierć. Prawda jest o wiele bardziej prosta. Daniel był zwykłym, niewyróżniającym się chłopakiem, który (jak większość w jego wieku) szukał po prostu swego miejsca w życiu. Znalazł je, przystępując do danej subkultury, w której ogromne znaczenie miała opinia starszych kolegów. Z tego też powodu niezwykle naiwnym jest posądzanie 17-latka o wysublimowane zaplecze ideowe, które miało być powodem jego śmierci. Wydarzenia z Salem stały się dla Europy zapowiedzią zagrożeń, które dopiero miały nadejść, a w dniu dzisiejszym możemy oglądać je na własne oczy. Zaś sam Daniel stał się symbolem walki z niszczącą Europę koncepcją multikulkturalizmu.
Maciej Guzy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!