– Rozmawiałem z panią Le Pen w styczniu w Paryżu i nie jest nam po drodze. Autor tego wywiadu jest skrajnie niekompetentny – stwierdził na antenie Jedynki minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
– Jeśli wygram, podejmę współpracę z Jarosławem Kaczyńskim w demontażu Unii Europejskiej – mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” liderka Frontu Narodowego Marie Le Pen. Szef MSZ stwierdził z kolei, że „autor tego wywiadu jest skrajnie niekompetentnym człowiekiem”.
– Rozmawiałem z panią Le Pen w styczniu w Paryżu i nie jest nam po drodze. Znam od lat tego autora i on konfabuluje, więc ja nie wiem czy ten artykuł jest w ogóle prawdziwy – dodał Waszczykowski.
Szef MSZ odniósł się też do czwartkowego wyboru szefa Rady Europejskiej.
– Rozgrywka, która miała miejsce w czwartek, pokazała, że Unia Europejska nie jest klubem altruistów. Wierzyliśmy, że jest to instytucja, która stara się działać według reguł, zasad i która nie upokarza państw członkowskich. Tymczasem zasady te zostały złamane, bo kiedy premier dyskutowała nad różnymi kwestiami, równolegle toczyły się dyskusje prawników, jak je obejść – mówił Waszczykowski.
Wcześniej przywódcy Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii na szczycie w Wersalu pod Paryżem opowiedzieli się za Unią Europejską różnych prędkości. Ma to pozwolić pewnym krajom członkowskim na szybszą integrację w wybranych dziedzinach.
– Musimy mocno argumentować, że koncepcja UE wielu prędkości to koncepcja na jej rozbicie. Trzeba jednak pamiętać, że czekają nas wybory w Holandii, Francji i w Niemczech. Do końca roku nie ma więc mowy, żeby w Unia podjęła ważne rozmowy – dodał szef MSZ.
Wypada zadać sobie pytanie, czemu właściwie miały służyć tak zdecydowane słowa ministra Waszczykowskiego, iż z panią Marine Le Pen nie jest nam po drodze, zwłaszcza że wynik wyborów we Francji wciąż nie jest przesądzony? Wydawałoby się, że w tej sytuacji wypadałoby co najmniej zachować powściągliwość, zamiast publicznie odcinać się od kogoś, kto niedługo może zostać prezydentem Francji, a kto dziś deklaruje gotowość do daleko idącej współpracy.
W ten oto sposób szef resortu spraw zagranicznych RP dał wszak wszystkim do zrozumienia, że nadal będziemy wdzięczyć się do tych, którzy nas na każdym kroku lekceważą i robią w konia, za to absolutnie nie będziemy współpracować z tymi, którym na współpracy z nami zależy, a którym nie jest po drodze z obecnym establishmentem UE.
Można odnieść wrażenie, że tą kategoryczną deklaracją chce on po prostu przypodobać się europejskiemu establishmentowi, aby zatrzeć wrażenie, które powstało po ostatnim głosowaniu na przewodniczącego RE. Ale jeśli tak jest w istocie, znaczyłoby to, iż ostatnie posunięcia związane z tymiż wyborami nie wynikały w żaden sposób z jakiejś długofalowej strategii, ale były świadectwem nieudolności naszej dyplomacji.
/polskieradio.pl, wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!