Szanowany ongiś reżyser, Kazimierz Kutz, zdaje się na starość popadać w jakiś rodzaj obłędu. Bo jak inaczej określić to, co wygadywał ostatnio w rozmowie z polskojęzycznym portalem onet.pl, wyrzucając z siebie po raz kolejny hektolitry piany?
– Czy bycie Polakiem to jakaś łaska? Przywilej? Raczej nieszczęście. Sytuacja dla Ślązaków jest taka, że jak Polska odzyskała demokrację, Ślązacy również ją odzyskali. Młodzież zaczęła się tym interesować. Jestem Ślązakiem, który ma świadomość swojej inności. Bo Ślązak to nie jest ani Niemiec, ani Polak. Dlatego jest niechciany i poniżany. Teraz na szczęście świadomość śląskości wzrasta, jest znacznie większa niż 20 lat temu.
Dał on w ten sposób do zrozumienia, że my Ślązakami nie jesteśmy. Bo skoro jesteśmy Polakami, to Ślązakami być nie możemy. Zapewne prawo do określania się mianem prawdziwego Ślązaka ma wedle Kazimierza Kutza tylko on sam i – być może – jakieś nieliczne grono jemu podobnych?
Ale im dalej, tym poziom absurdu wzrasta…
– Nie namawiam ludzi do powstania, do jakichś ekscesów. Macie swoją godność, historię, trwajcie przy niej. To jest wartość, dla Polaków absolutnie egzotyczna. Ale nie, my wolimy kopać w grobach. Ładować pieniądze w wojsko. W każde święto odtwarzać bitwy i ładować dzieciom do głowy to zło. Przecież to jest zbrodnia na psychice człowieka – opowiada reżyser, o którym zapewne nikt by nie słyszał, gdyby nie jego film „Sól ziemi czarnej”, opowiadający o walce powstańców śląskich o złączenie śląskiej ziemi z Polską.
Ale tamten film zrealizował Kutz w roku 1969. Z innej strony wiały wtedy wiatry. Potem, gdy upadła komuna, zajął się tematem pacyfikacji kopalni „Wujek” w pierwszych dniach stanu wojennego, kiedy to zginęło dziewięciu górników. W filmie „Śmierć jak kromka chleba” (z roku 1994) wiele uwagi poświęcił on religijności Ślązaków, ukazując ją jako coś naprawdę pięknego. Dziś według Kutza Kościół jedynie szerzy nienawiść.
– Co to jest za katolicki kraj, który żyje z nienawiści do bliźniego. Moje felietony są też sprzeciwem i wiem, że ma to znaczenie dla ludzi – mówił Kutz.
Nie mógł nie wspomnieć Kutz o Kaczyńskim, na którego punkcie ewidentnie ma on obsesję. W zamyśle miało w tym momencie wiać grozą, a zabrzmiało wręcz komicznie…
– Może dojść do tego, że będą starców zamykać, ale ja już siedziałem, wiem, na czym to polega, więc owszem, możecie mnie zamknąć, tylko muszę zabrać lekarstwa. Korfanty to też przeżył. Człowiek musi przecież jakoś umrzeć. A umrzeć w więzieniu za panowania Kaczyńskiego, to ja nawet mogę zostać bohaterem!
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!