Uprawiania sportu czy też podejmowania ćwiczeń fizycznych nie uznaje się za sztukę, jednak gdy przyjrzeć się temu zagadnieniu z bliska, można odkryć, iż w wielu przypadkach sport opiera się na idei twórczej ekspresji. Z całą pewnością przykładem tego może być działalność Leona, który jako kulturysta i trener personalny na siłowni, wychodzi z założenia, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Wszelkie aktywności, jakie podejmuje w związku z troską o kondycję fizyczną własną i swoich podopiecznych, wypływają z założenia istnienia duchowości w sporcie. W tym miejscu warto nadmienić, że istnieje już np. określenie „religia akwatyczna”, którą nazywa się więź surferów z oceanem – matką…
Leon Mitchell to zwycięzca Mistrzostw w Kulturystyce Naturalnej we Francji w roku 2019. Ponadto odniósł podwójny triumf w Mike Williams Classic w Yorku. Zajął pierwsze miejsce w wadze średniej, a także w klasyfikacji generalnej zawodów. Był też wicemistrzem Brytyjskich Mistrzostw w Kulturystyce Naturalnej w Manchesterze. Prywatnie Leon jest menedżerem easyGym w Slough, a także trenerem personalnym. I… przesympatyczną osobą.
Dlaczego zdecydowałeś się być profesjonalnym kulturystą?
Trudne pytanie. Myślę, że to było spowodowane chęcią rozwoju siebie, wejścia na wyższy poziom, ale także pomocy innym osobom w tej kwestii.
Wszystkim się wydaje, że kulturysta to potężny człowiek – tzw. napakowany. To absolutnie nie jestem ja. Kulturystyka to przede wszystkim program ćwiczeń mający na celu poprawę rozwoju mięśni ludzkiego ciała oraz promowanie ogólnego stanu zdrowia i sprawności. Ma ona także za zadanie w sposób artystyczny pokazania wyraźnej masy mięśniowej, symetrii ciała. Dla mnie bardzo ważna jest też naturalna rozbudowa mięśni. Tzw. napakowani mężczyźni oszukują.
Kulturystyka to fantastyczna przygoda, będąca podróżą w głąb siebie – rozwój osobisty, pokonywanie granic własnego ciała i umysłu.
Jak dbałeś o swoją kondycję podczas ubiegłorocznego lockdownu, kiedy siłownie były całkowicie zamknięte?
To był bardzo dobry czas, żeby powrócić do początków, do źródeł tego wszystkiego, czym zajmujemy się na siłowni. Wykonywanie ćwiczeń z użyciem maszyn jest dużo prostsze niż bez nich. Ich brak powoduje, że musimy być bardziej skupieni i precyzyjniejsi.
Szczęśliwie dla mnie ja mam w domu jakieś hantle, z którymi mogłem ćwiczyć. Oczywiście to nigdy nie zastąpi zajęć na siłowni, ale pozwala utrzymać formę.
Myślę, że podczas pierwszego lockdownu ludzie nie ruszali się wystarczająco. Kiedy sytuacja zamknięcia powtórzyła się na jesieni i zimą, zauważyłem, że zmieniło się nieco podejście i ludzie więcej ćwiczą. To bardzo dobrze. Trzeba pamiętać, że samo poruszanie się po domu to jest zdecydowanie za mało.
Wiele osób jest rozczarowanych ponownym zamknięciem siłowni. Z pewnością pytają Cię, jak troszczyć się o swoją kondycję w tym czasie. Co im doradzasz?
Siłownie są zamknięte, ale odbywają się zajęcia on-line. Można ćwiczyć wspólnie, zadawać pytania. Ja doradzam swoim klientom, aby rano po wstaniu z łóżka po prostu wykonywani jakieś ćwiczenia. Fitness ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o bilans energetyczny, który jest różnicą między wkładem energetyczny, czy też liczbą kalorii, które wprowadzasz do swojego organizmu a wydatkiem energii lub liczbą kalorii spalanych każdego dnia. Niektórzy ludzie nazywają równanie bilansu energetycznego równaniem „kalorie wchodzące, kalorie tracone”.
Staram się motywować innych, może nawet wywierać delikatną presję, aby wciąż trenowali. W normalnych warunkach właśnie m. in. po to ludzie przychodzą na siłownię. Podczas drugiego lockdownu używaliśmy do realizacji zajęć platformy ZOOM, dzięki której można prowadzić rozmowę podczas treningu – zadawać pytania, korygować, lub też po prostu powiedzieć: cześć, jak się dzisiaj masz? To bardzo ważne dla psychiki.
Kulturystyka i sport to pasja, praca? Twoje wykształcenie jest nieco inne. Ukończyłeś studia związane z mediami.
Hobby, praca, sposób na życie… A studia – przydatne. Mogę tę wiedzę wykorzystać w tym, co robię na co dzień m.in. jako manager easyGym w Slough, ale także realizując mój projekt EightyTweenty, czy też przy niedawnym nadzorze otwarcia franczyzowej siłowni easyGym w Nairobi – pierwszej z kilku gotowych do otwarcia w całej Afryce.
A teraz… czas na pytanie dotyczące konkursu, który wygrałeś we Francji. Jak się przygotowywałeś, jak to wszystko przebiegało?
Miałem trenera. To może wydawać się zabawne, ponieważ na co dzień ja trenuję innych, ale tak było. I to jest bardzo potrzebne, aby ktoś z boku powiedział Ci, czy dobrze wykonujesz ćwiczenia, spojrzał krytycznie na Ciebie, ale też zmotywował, kiedy trzeba.
Jeśli chodzi o sam przebieg konkursu, to kwalifikacja do kategorii (ciężkiej, średniej, lekkiej) zależy od tego, ile ważysz rano. Tego ranka byłem ciężki, wiec tak mnie sklasyfikowano (85 kg i więcej), choć później w ciągu dnia moje ciało było lżejsze. Kiedy wygrasz w tej kategorii mierzysz się ze zwycięzcami z innych. Było chyba nas 8 na scenie – każdy zwyciężył w innej grupie. Naprawdę niczego nie oczekiwałem. To było niesamowite przeżycie, wygrać taki konkurs.
EightyTweenty – dodajmy jeszcze parę słów na ten temat!
Projekt tworzę z Amy, ona też jest personalnym trenerem na siłowni w Slough. Dzielimy się w nim pasją do sportu, motywujemy, zachęcamy. Chcemy łączyć i zrzeszać ludzi przez sport. Zapraszamy na Instagrama: https://www.instagram.com/eightytweenty/
Dziękuję Ci za rozmowę.
autor: Agnieszka Kuchnia-Wołosiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!