Wjazdy do lasu przez osoby nieuprawnione pojazdami silnikowymi są najczęściej łamanym prawem leśnym, o którym mówi art. 161 kodeksu wykroczeń – przypominają leśnicy, zaznaczając, że przejazd i parkowanie samochodem nie czyni tylu i takich szkód dla lasu i jego mieszkańców, jak właśnie quady i motocykle crossowe.
24 maja w rezerwacie przyrody „Dolina Rzeki Jamny”, na terenie Mikołowa, leśnicy przeprowadzili akcję, która została specjalnie zaplanowana po interwencjach mieszkańców i turystów. Brali w niej udział strażnicy leśni nie tylko z Nadleśnictwa Katowice, ale także z Kobióra, Siewierza i Chrzanowa.
– Dolina Rzeki Jamny to rezerwat, w którym znajduje się wiele rzadkich na terenie województwa śląskiego gatunków chronionych, by wymienić choćby wawrzynek wilcze łyko, skrzyp olbrzymi czy widłak goździsty. Łącznie około pięćdziesięciu ludzi rozjeżdżało dolinę – opowiada Tomasz Kurek, komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Katowice.
Zanim zatrzymano jednego z nich, crossowcy długo ignorowali dających sygnały do zatrzymania się strażników leśnych, szarżując wprost na nich.
– Sam dwukrotnie odskoczyłem w ostatniej chwili, gdyby nie dobry refleks, z pewnością skończyłoby się na obrażeniach. Zatrzymany crossowiec został ukarany za bezprawny wjazd do lasu i niszczenie infrastruktury – łącznie wystawiliśmy mandaty na 1000 zł. Co ciekawe, po tej akcji do końca dnia, nie stwierdziliśmy w tym miejscu żadnych prób wjazdu – dodaje.
Tylko od 20 maja zatrzymano i ukarano crossowców w Nadleśnictwie Wisła (dwukrotnie w okolicy Istebnej), a także na terenie Nadleśnictwa Koszęcin w pobliżu Koszęcina. Niebezpieczny przebieg miały wyścigi w Nadleśnictwie Bielsko, gdzie turyści byli spychani ze szlaku prowadzącego z Hrobaczej Łąki. Do zatrzymania doszło także w Nadleśnictwie Rudy Raciborskie w pobliżu miejscowości Nędza. W następnych dniach kolejni quadowcy zostali zatrzymania w Nadleśnictwach Olkusz i Koszęcin i Katowice.
– Przykład z Mikołowa, gdzie próbowano rozjechać strażników nie jest wyjątkiem. To stała praktyka. Co gorsza, sytuacji nie poprawia nawet obecność na patrolu funkcjonariuszy policji. Poruszający się na quadach liczą, że mając na głowach kaski są anonimowi i uda im się uciec – mówi Wojciech Jaroń, główny specjalista SL, odpowiedzialny w RDLP w Katowicach za bezpieczeństwo.
Jak zapowiadają strażnicy leśni, takie akcje jak w Mikołowie, będą organizować coraz częściej, również w weekendy.
– Chodzi o to, że wyścigi na quadach i motocyklach nie tylko niszczą infrastrukturę lasu, ale są też dużym zagrożeniem dla zdrowia i życia osób wędrujących po górskich szlakach turystycznych, a także spacerowiczów, często z małymi dziećmi, którzy wybrali się na wycieczkę po leśnych duktach – dodaje Jaroń.
Komendant Tomasz Kurek uważa, że gdyby crossowcy założyli stowarzyszenie, to jako strona społeczna mieliby szanse na rozmowy w sprawie udostępnienia miejsca do korzystania ze sprzętu terenowego, w którym byłoby bezpiecznej, bez strat i konfliktów. Tymczasem zazwyczaj nie ma z kim rozmawiać.
– Zawsze po zatrzymaniu w lesie człowieka na quadzie czy motocyklu z nadzieją zadaję pytanie – czy jest członkiem stowarzyszenia crossowego. Niestety, odpowiedź jest krótka i ta sama: nie jestem – podsumowuje Kurek.
/lasy.gov.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!