W połowie lutego w Poznaniu ruszyła zbiórka pod petycją do władz Poznania z apelem, aby na terenie miasta mogli osiedlić się uchodźcy z Syrii i Iraku.
„Jako poznanianki i poznaniacy prosimy o podjęcie przez Państwa działań, które spowodują, że do Poznania przyjadą i otrzymają zgodę na osiedlenie ofiary wojny w Syrii i Iraku, dzieci i osoby dorosłe. Poprzez ten apel solidaryzujemy się z takimi miastami jak Sopot, Gdynia, Gdańsk, Kraków, Wrocław. Uważamy, że może to wpłynąć na zmianę stanowiska obecnie rządzących władz. Nie możemy pogodzić się z faktem, że do tej pory nasz kraj nie przyjął ani jednej uchodźczyni, uchodźcy dorosłego, czy dziecka z 6182 osób, które zobowiązano się przyjąć w ramach programu relokacji i 900 osób w ramach programu przesiedleń” – napisał w petycji jej autor prof. Tomasz Polak.
Pod petycją podpisała się cała śmietanka poznańskich lewicowych aktywistów – m.in. Anna Wachowska-Kucharska, Ewa Wójciak, Marcin Kęszycki i wiele innych osób. Petycja jednak nie spotkała się z entuzjazmem poznaniaków – chociaż o zbiórce podpisów informowały chyba wszystkie poznańskie media, podpisało się pod nią zaledwie 640 osób.
Mimo to temat pojawił się na sesji rady miasta za sprawą radnych Zjednoczonej Lewicy i wzbudził olbrzymie emocje. Ostatecznie radni PO zaproponowali, aby zamiast na „hurra” przyjmować uchodźców, a dopiero później martwić się, co zrobić, aby się tu zaaklimatyzowali, znaleźli pracę itp., zorganizować zbiórkę na pomoc humanitarną dla ofiar wojny. Szef klubu PO Marek Sternalski zwrócił uwagę, że Poznań już przyjął grupę uchodźców z Syrii w 2015 r., ale wszyscy w ciągu kilku miesięcy uciekli do Niemiec.
– Co się stało z tymi rodzinami, które przyjechały do Poznania dwa lata temu. Gdzie są te rodziny? – pytał retorycznie przewodniczący klubu PO i proponował inną formę pomocy. – Tej zimy w obozach dla uchodźców brakowało agregatów prądotwórczych, a nie tego, żeby stamtąd zabrać kilka osób i powitać w blasku fleszy. O tym, jak najlepiej pomóc uchodźcom, najlepiej jest rozmawiać z organizacjami pozarządowymi, które już prowadzą tam działania
Ostatecznie prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak wspólnie z abp. Stanisławem Gądeckim postanowili przeprowadzić zbiórkę pod hasłem „Poznań dla Syrii”. Pieniądze zbierali wolontariusze Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Caritas m.in. podczas misterium Męki Pańskiej, przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa oraz przed spektaklami w poznańskich teatrach.
Lewicowa działaczka Anna Wachowska-Kucharska, która decyzję radnych o akcji pomocy skomentowała słowami „Propozycja radnych PO jest naprawdę nieludzka” oraz „Uchwała przygotowana przez PO jest kpiną z praw człowieka.”
No cóż. Podsumowując wychodzi na to, że w Poznaniu losem ofiar wojny w Syrii bardziej niż ci wrażliwi na losy uchodźców lewicowi aktywiści, przejęli się katolicy uczestniczący w Misterium Męki Pańskiej (organizatorzy tego wydarzenia przekazali na rzecz akcji 5100 zł) i kibice Lecha Poznań (tylko przed meczem z Legią zebrano ponad 2600 zł).
Źródło: okonapoznan.wordpress.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!