Rosyjska pomoc wojskowa na Białorusi byłaby „inwazją” – powiedział w poniedziałek litewski minister spraw zagranicznych Linas Linkevicius.
Słowa szefa litewskiej dyplomacji do dziennikarzy w Wilnie cytuje agencja Reutera. „Nie ma powodów do militarnego wsparcia ze strony Rosji, nie ma też podstaw prawnych ani innych. Stanowiłoby to inwazję na ten kraj i zniszczyłoby ostatnie ślady jego niepodległości”. Zdaniem Linkeviciusa „Rosja ryzykowałaby wiele” interweniując na Białorusi w obliczu społecznych protestów w tym kraju. „Powinna dojść do wniosku, że inwazja nie byłaby usprawiedliwiona ani prawnie, ani moralnie, ani politycznie – dodał.
W niedzielę doszło do kolejnej w ostatnich dniach rozmowy telefonicznej Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Po rozmowie Kreml podał w komunikacie, że rosyjski prezydent wyraził gotowość strony rosyjskiej do udzielenia Białorusi „niezbędnej pomocy w rozwiązywaniu problemów”, „w razie potrzeby” także w oparciu o Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym.
Również w niedzielę Aleksandr Łukaszenko twierdził, że NATO rozmieściło czołgi i samoloty 15 minut od granicy z Białorusią i wydał rozkaz dyslokowania elitarnej Witebskiej Brygady-Desantowej z miasta macierzystego do Grodna przy granicy Polski. NATO zaprzeczyło, że gromadzi siły w tym regionie.
W ostatnich dniach białoruski przywódca próbuje przedstawiać protesty przeciwko domniemanemu fałszerstwu wyborczemu na Białorusi jako zagrożenie również dla Rosji i innych krajów postsowieckich. „Chcę powiedzieć, że obrona dzisiaj Białorusi to co najmniej obrona całej naszej przestrzeni, Państwa Związkowego i przykład dla innych. Jeśli Białorusini zawiodą, ta fala potoczy się tam. Dlatego tak bardzo się nas uczepili” – mówił Łukaszenko przed sobotnią rozmową z Putinem.
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!