Białoruski dyktator Aleksandr Łukaszenka zaostrza antypolską retorykę. Grozi Warszawie, iż jeśli ta nie zmieni swojej polityki, to polskie państwo „mocno dostanie po mordzie”. Z kolei odnosząc się do ostatnich aresztowań polskich działaczy, stwierdził, że „tam gdzie trzeba powinniśmy reagować adekwatnie, tak jak to było w Grodnie i Brześciu”.
Na Białorusi trwa zainicjowana cztery tygodnie temu akcja bezprecedensowych prześladowań miejscowych Polaków. Łukaszenka zaostrza przy tym antypolską retorykę. Podczas ostatniego spotkania z białoruskimi urzędnikami zagroził, iż białoruscy historycy będą badać „polską okupację” z lat 20 i 30. XX wieku.
– My nigdy nie wspominaliśmy o okupacji przez Polskę znacznej części białoruskiego terytorium w latach 20-30 zeszłego wieku. Ale najwyraźniej nadszedł czas, aby powrócić do tego tematu i szczegółowo go przestudiować z udziałem historyków i politologów, co, nawiasem mówiąc, już zaczęliśmy robić – pienił się białoruski dyktator.
Spotkanie z udziałem miejscowych harcerzy z Brześcia, upamiętniające „żołnierzy wyklętych”, Łukaszenka określił jako „otwarte usiłowania heroizacji bandytów i zbrodniarzy wojennych”. To po tym spotkaniu rozpoczęły się aresztowania, których ofiarą padli działacze Związku Polaków na Białorusi oraz innych polskich organizacji.
Mają oni odpowiadać z paragrafu 130 białoruskiego kodeksu karnego – z tytułu „umyślnego działania mającego na celu podżeganie do nienawiści narodowej i religijnej oraz niezgody na podstawie przynależności narodowej, religijnej, językowej i innej, a także rehabilitację nazizmu, popełnione przez grupę osób”.
– Dawno trzeba było przeprowadzić sprawdzanie kursów nauczania języków, organizacji skautów i innych podobnych do nich struktur zarządzanych i finansowanych z zagranicy – stwierdził w trakcie wspomnianego spotkania z urzędnikami Łukaszenka.
Czytaj też:
Wszyscy uwięzieni działacze ZPB mają przedstawione zarzuty karne
/kresy.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!