Znana z wulgarnych wypowiedzi pisarka i feministka, Manuela Gretkowska, wyznała, że jej schorowana matka trafiła do domu opieki w okolicy Łodzi.
Gretkowska na Instagramie i Facebooku opublikowała post, który zatytułowała: „Suma dzisiejszych strachów”. Opisała w nim m.in., jak na przełomie grudnia i stycznia opiekowała się rodzicielką w zastępstwie siostry. Zaczęła w swoim stylu – od przedstawienia tej sytuacji w świetle tragiczno-komicznym.
„W tego sylwestra wieczorem nie kupowałam banalnie szampana. Lepiej – środek na przedłużenie erekcji. W kolejce do apteki staruszkowie po leki sercowe, cudotwórcze mikstury antycovidowe, a ja… w dodatku to rodzinne Bałuty, wszyscy mnie znają. Tłumaczenie, że nie dla mnie, bo spędzam sylwestra sama, ale dla prawie 90-letniej mamy, byłoby jeszcze bardziej żenujące” – napisała.
Po czym wyjaśniła, że „przejęła domowe hospicjum” od siostry, która wyjechała na Ukrainę, by poznać rodzinę narzeczonej syna.
„Zaopiekowałam się, więc mamą, skazaną zaocznie na śmierć, po internetowej wizycie chirurgów. Przepisali nawet plastry z morfiną. Mamie dolega starość i niegojące się rany nóg, z których jak z pni żywicy wycieka woda. Dziennie, kilka szklanek. Opatrunek wrósł w ranę i biedna mówi, że woli umrzeć niż znowu cierpieć. Siostra we Lwowie, ja bezradna. Zostawić nieoczyszczoną ranę, zakażenie. Trzeba znieczulić” – kontynuuje Gretkowska.
Pisarka wybrała się w związku z tym do apteki po silny lek znieczulający. Leku jej jednak odmówiono, bo jest tylko na receptę. Za to aptekarka zaproponowała jej równie silny, znieczulający… preparat na przedłużenie erekcji. Bez recepty.
„Rano, idąc zimnym korytarzem, zaczynam się śmiać. Bo uchylają się drzwi mieszkania naprzeciwko i wylatuje z nich figlarny, noworoczny balonik. W tym mieszkaniu jest burdel, a ja niosę o świcie do zsypu opakowanie po znieczulaczu erekcji i cieknące pampersy, którymi owijałam nogę mamy” – spuentowała ten wątek Gretkowska.
Następnie opisała skargi mamy na samotność, swoją nieudaną wyprawę po mleko i kajzerki dla niej – w niedzielę o siódmej rano na Bałutach, gdzie o tej porze czynny jest tylko „słynny na całą dzielnicę” sklep alkoholowy, konieczność opieki przez 24 godziny na dobę (bo mama w nocy nie może zasnąć). Tym problemom udało się w końcu zaradzić.
„Znalazłyśmy cudowny dom opieki pod Łodzią, w willowej dzielnicy, pod lasem. Jest rzeczywiście cudowny, chociaż w moim zachwycie mogą być wątki wyrzutów sumienia” – napisała, dodając, że „mama znowu przesypia noce, rany wyleczone do sucha. Znowu chodzi, uśmiechnięta, znalazła towarzystwo, jest zaszczepiona (…)”.
Sama Gretkowska spokoju jednak nie odzyskała, przyznając, że męczarnie mamy przeżyła „potwornie”. Ale oddanie jej do domu opieki nie mniej boleśnie.
„Strach jak o dziecko i wyrzuty sumienia, nawet jeśli poszła do lepszego świata, niż mogłyśmy jej stworzyć” – dodała. W swoim sążnistym poście Manuela Gretkowska, po opisaniu historii z mamą, przeszła do kolejnych „warstw swojego lęku”, skarżąc się na: „paranoję niepewności”, „pasmo upokorzeń” w miejscu Polski (bo „nie ma już Polski”).
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!