Felietony

Marcin Drewicz: O komunikacji na rubieżach cywilizacji cz.2

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Marcin Drewicz: O komunikacji na rubieżach cywilizacji cz.2: Mamy aż 15 międzynarodowych portów lotniczych

   W Internecie czytamy: „Prace realizowane w ramach komponentu kolejowego stanowić będą największą część inwestycji CPK”. Tak? Co zatem z owym wielkim lotniskiem? Czyżby nasz wobec jego budowy protest został uwzględniony?

   Jakkolwiek budowanie, właśnie pośród obecnych uwarunkowań (!), linii KDP pod hasłem „Polski w sto minut” wywołuje nasze poważne opory, to dokładanie w Polsce jeszcze jednego Międzynarodowego Portu Lotniczego wzbudza w nas sprzeciw idący w zawody ze zdziwieniem.

Każdy sobie może kilkoma kliknięciami wywołać w Internecie mapę zatytułowaną właśnie „Porty Lotnicze w Polsce” i przekonać się, że obiektów pod taką nazwą mamy piętnaście (gdy w ogóle lotnisk-lądowisk o bardzo różnym standardzie jest liczba trzycyfrowa). No i, jak wyżej, zajrzyjmy do owego wyczerpującego studium o ruchu lotniczym zarazem w Polsce, jak i w naszej części świata. Może innym razem.

   Co o motywach budowy CPK-lotnisko wzmiankują polskojęzyczne mass media? One czynią to rzadko, w ostatnich latach mniej więcej co pół roku, różne stacje i redakcje. Kilka miesięcy temu pewien ekspert „od bezpieczeństwa” stwierdził, iż CPK jest to „pomysł grupy osób”. Coś takiego powiedzieć, to niczego nie powiedzieć.

Lecz zarówno on, jak i ci, co przed nim i po nim publicznie uchylali rąbka tajemnicy, wskazywali na potrzeby… władz wojskowych, i to nie polskich (sic!). Także bardzo wysokiej rangi polityk w wieczornym wywiadzie udzielanym Telewizji „Trwam” pod koniec października 2024 roku wskazał na „również wojskowe” motywy budowy tego obiektu.

   My zaś wpatrujemy się w tę wspomnianą mapę portów lotniczych i wpatrujemy, i jak już kilka lat temu dochodzimy do przekonania, że miara wedle której wymierzano m.in. lokalizację CPK nie jest wcale polska, ani nawet środkowo-wschodnio-europejska, lecz globalna (!); stosowana przez podmiot polityczny, który ma globalne interesy. Takim podmiotem ani dzisiejsza Republika Polska, ani europejski kraj wielkości Polski nie jest. Tak więc – kolejny to przykład na to, jak obcy szarogęszą się na Naszej Polskiej Ziemi.

Tak było za czasów Związku Sowieckiego – tyleż podobny, co osobny to temat – tak jest również obecnie (że o czasach zaborów już nie wspomnimy). Lecz tak jak w przeszłości pewna część ludzi polskojęzycznych owych wschodnich sowietów nie uważała w Polsce za obcych, tak też obecnie dzieje się to w odniesieniu do osób i podmiotów kilku innych nacji – z Zachodu, lecz i tych ze Wschodu nadal, co widzimy od lat. Taka nam się tu na Ziemiach Polskich rozwinęła mentalność „obszaru przechodniego”, czy też „rozgrodzonego płotu”. Wiele by o tym mówić.

   Rozpowszechnione jest w pewnych kręgach przekonanie, że kraj wielkości Polski lub mniejszy nie może w dzisiejszych czasach funkcjonować w pełni suwerennie (o ile suwerenność może być stopniowana: pełna vs niepełna). Polacy pocieszają się, że ich ojczyzna jednak nie była ową 16-tą sowiecką riespubliką, a za to była „najweselszym barakiem w obozie państw socjalistycznych”. Dziś Polska jest częścią molocha zwanego przez niektórych „Eurokołchozem”, ale kilka państw europejskich do tego zbioru wszakże nie należy.

Ktoś niedawno podjął rozważania o ewentualności zrobienia z Polski 51-ego stanu Unii Północnoamerykańskiej (USA, sic!). Przebieg sporu obydwu Unii, Europejskiej z tą Północnoamerykańską, przecież obserwujemy, codziennie, także na Naszej Polskiej Ziemi, również, a może zwłaszcza w zakresach, o jakich zwykły przechodzień nawet nie przypuszcza, iż także one należą do tego sporu.

Naszym zdaniem okazywany w polskojęzycznych mass mediach entuzjazm jednych „czynników polskich” dla budowy CPK (oraz „leżącego ygreka” KDP) i niechęć do CPK innych „czynników polskich” są prostą pochodną tegoż obcego transkontynentalnego sporu. Taka tutejsza „proxy quarrel”. Gdyż CPK, jak można się li tylko domyślać, nie jest pomysłem polskim.

   Trzeba powtórzyć nasze hasło: „Polak! Polak! Nie-prze-kup-ny!”. Także inne hasło: „Polak w Polsce właś-ci-cielem!”, gdyż zarazem: „Polak w Polsce gos-po-darzem!”.

   Jednym z argumentów za budową w Polsce tego kolejnego CPK-lotniska, przywoływanych jeszcze kilka miesięcy temu w radio i bodaj w telewizji, było iż – uwaga! – samoloty towarowe oraz te pasażerskie, które także wiozą jakieś „cargo” przeznaczone dla odbiorców na terenie Polski, lądują na lotniskach niemieckich i to tamte lotniska, a nie polskie, bogacą się na opłatach z tego tytułu im uiszczanych. Więc gdy się zbuduje wreszcie ten CPK, wtedy te wszystkie samoloty jak na wezwanie mają zacząć lądować tutaj, ledwie tylko 40 kilometrów na zachód od Warszawy.

   Doprawdy, wymyślacze takich „głodnych kawałków dla naiwnych” mogliby się jednak lepiej postarać. Czyż mamy wobec P.T. Czytelników dokonywać pełnego (nie)logicznego rozbioru tej kilkupiętrowej blagi? Przecież taki układ, aby zarobiły niemieckie lotniska oraz naziemni (może wśród nich także polskojęzyczni) transportowcy wiozący owo „cargo” stamtąd do Polski, musi być opłacalny dla owych podmiotów to „cargo” tu w Polsce zamawiających-odbierających-kupujących.

Stawiamy tezę, że nie są to podmioty polskie, chociaż… działające na terenie Republiki Polskiej (i zapewne zwolnione z płacenia tutaj podatków). Można więc sobie wybudować CPK, który przynajmniej w swojej części „cargo” będzie nadal stał pusty. Bo niby dlaczego uczestnicy przywołanego wyżej procederu mieliby z tego powodu zmieniać swoje postępowanie?

   Czy w Polsce brakuje jeszcze jednego Międzynarodowego Portu Lotniczego? Młoda historia niektórych spośród tych piętnastu już istniejących naszych dużych lotnisk notuje naprzemienne ich zamykania i otwierania. To jest odpowiedź wystarczająca. Z drugiej zaś strony ruch pasażerski – jak czytamy w Internecie – oraz ten towarowy na naszych lotniskach ostatnio wzrasta.

Nasz „chłopski rozum” podpowiada więc, że zamiast na cudze zamówienie „wywalać” nowe ogromne lotnisko i się z tego powodu ciężko zapożyczać u obcych, należy za własne polskie pieniądze i przede wszystkiem taniej rozbudować jeden, drugi lub może też trzeci z portów istniejących. Które z nich i jak rozbudowywać? Patrz: owo naukowe studium o transporcie w Polsce i w krajach ościennych. Zresztą, z Internetu dowiadujemy się o bieżących inwestycjach prowadzonych na niejednym z tych naszych międzynarodowych lotnisk.

   Lecz te obiekty, jak i wszystko inne w Polsce, należy użytkować i/lub rozwijać według najstaranniej rozpoznanych interesów właśnie polskich. Najbliżej granicy z Niemcami znajdują się należące do tych o mniejszym przepływie pasażerów porty lotnicze w Szczecinie-Goleniowie oraz w Zielonej Górze-Babimoście (przy czym Babimost leży dość daleko od Zielonej Góry, na prawym brzegu Odry). Ten drugi z wymienionych jest najmniejszy w Polsce, na końcu listy; bliskie sąsiedztwo wielkiego „unijnego” Berlina z jego lotniskami daje się odczuć.

Idziemy o zakład, że jeśli nawet te dwa nasze obiekty się rozbuduje, a może nawet kolejne dwa polskie lotniska w zachodniej części Kraju, to owe dotąd z polskim „cargo” w Niemczech lądujące samoloty nie zechcą nadrobić tych kilkuset lub wieludziesięciu (z Berlina) kilometrów, aby dostarczyć towar i/lub pasażerów już teraz bezpośrednio na teren Polski. O, nie… Także kapitał ma swoją narodowość! Na przykład niemiecki patriotyzm gospodarczy jest w świecie szeroko znany, a na przykład ten polski nie.

   Boć przecie działający w Polsce podmiot gospodarczy, ale ten właśnie polski, nie obcy, może sobie w umowach już dzisiaj (wczoraj!) zastrzec, by owo dla niego przeznaczone lotnicze „cargo” lądowało w Polsce. Czy nie może? Prosta logika podpowiada takie właśnie rozwiązanie. A rzecz tego rodzaju może i powinna być wspierana przez Polskie Państwo i poparta międzypaństwowymi umowami z krajami z których to „cargo” do nas leci i/lub z liniami lotniczymi, jakie je wożą. Czy my tu wypisujemy jakieś fantazje?

   Ruch lotniczy w 35,4 procentach zbiera w Polsce warszawskie Okęcie (18.472 mln. pasażerów w 2023 r.), natomiast Okęcie wraz z rozwojowym Modlinem już 41,8 procent w skali Kraju za rok 2023. Chcecie „centralności” (geograficznej) – o ile właśnie o „centralność” tu tak naprawdę chodzi – no to ją w łatwy sposób i li tylko własnymi polskimi siłami uzyskajcie! Albowiem gdyby ruch na lotniskach radomskim i łódzkim sięgał tego małego stosunkowo wskaźnika z Modlina (3.4 mln. pasażerów w roku 2023), to łącznie te cztery istniejące już środkowopolskie porty lotnicze obsługiwałyby około połowę ruchu w Kraju.

   Lecz co to za jakaś mania z tą „centralnością”? W centrum Stanów Zjednoczonych A.P. rozciąga się… bezkresna preria; w centrum Federacji Rosyjskiej, największego co do obszaru państwa świata… odwieczna tajga lub otwarty step; stolica polityczna dzisiejszej Republiki Federalnej Niemiec leży na obrzeżach terytorium tego państwa. I tak dalej…

   Niemniej, choćby tylko te powyższe proste wyliczenia dowodzą, że jest w Polsce w dziedzinie Międzynarodowych Portów Lotniczych co rozbudowywać; a nie budować kolejne lotnisko od nowa! Kto Okęcie odciąży? O ile ono jest rzeczywiście… przeciążone; co do tego doniesienia mamy rozbieżne.

   O odległym odeń o około 50 km lotnisku w Modlinie i jego in spe trzykilometrowej bocznicy kolejowej już wzmiankowaliśmy. Lecz jest i odległe od Warszawy o około 100 km wspomniane lotnisko w Radomiu z jego wciąż niewielkim ruchem (0.105 mln. pasażerów w 2023 r.). Czy w przypadku właśnie Radomia nie można podjąć „ryzyka inwestycyjnego”, więc zbudować… Kolej (nie koniecznie aż tak bardzo) Dużych Prędkości pomiędzy Warszawą, a Radomiem i jego lotniskiem? Może trzeba tylko unowocześnić torowisko na linii już istniejącej?

Bo też od dawna, na długo przed pierwszą  wzmianką o CPK, czy o KDP, słychać było o potrzebie usprawnienia-przyśpieszenia komunikacji publicznej pomiędzy stolicą, a miastami odległymi od niej o te około sto kilometrów, jak m.in. Radom. Otóż właśnie – wracamy do wątku owego interdyscyplinarnego studium o komunikacji w Polsce.

   Skoro koniecznie o „centralności” mowa – planowany Port Komunikacyjny ma być wszakże już z nazwy „Centralny” – to „najbardziej centralnie” w Polsce jest usytuowany wspomniany port lotniczy w Łodzi; aż dziw, że i on należy do tych mniej uczęszczanych (0.357 mln. pasażerów w 2023 r.). To może ten właśnie obiekt rozbudować? Co o tym głosi owo naukowe studium o transporcie?

A może „centralność” jest to li tylko hasło wyborcze, skoro po Okęciu największą faktyczną przepustowością wykazują się u nas kolejno „peryferyjne” (?): Kraków, Gdańsk, Katowice i Wrocław (od 9.399 mln. do 3.881 mln. pasażerów w roku 2023). Trzy południowe z tych czterech portów łącznie obsługują 36,1 procent ruchu w Polsce; wraz z podrzeszowską Jasionką już 37,8 procent.

   Lecz – bez urazy – jeśli jest aby tak, iż wynik krakowski w istotnej liczbie nabijają z jednej strony wycieczki odwiedzające „Auschwitz” oraz „fabrykę Schindlera”, a z drugiej strony „klasa pracująca” z kilku krajów zachodnich znajdująca u nas tanie, acz widocznie o zadowalającej jakości weekendowe rozrywki, to znak, że my nad naszą polską kondycją i tożsamością jeszcze głębiej musimy się namyśleć, także w zakresie – jak się okazuje – komunikacji lotniczej. I wreszcie… zadziałać.

   Kto wie, czy w określonym przypadku – słuchajcie! słuchajcie! – POLSKI INTERES NARODOWY wraz z KATOLICKĄ MORALNOŚCIĄ wymagałyby niejako… zmniejszenia u nas owego „międzynarodowego” ruchu lotniczego, a nie zwiększenia? Nieprawdaż?

   „Lotnictwo, turystyka, hotelarstwo, wczasy, gastronomia, a tożsamość narodowa wraz z elementarną obyczajowością”. Wszystko już było! Wspomnijmy choćby Hiszpanię lat 60. XX wieku i późniejszych.

   Nieustanna pogoń za wciąż nieuchwytnym „Postępem” i „Rozwojem” nie jest wszakże ostatecznym celem człowieka. Jest nim przecież Zbawienie Wieczne, od czego także niniejsze rozważania należałoby zacząć. Lecz nie o tym teraz.

   Jest takie przysłowie: „Oszczędzają bogaci, i nam też się to opłaci”. Lecz nawet te ostatnie „kryzysy energetyczne” ani bogatych, ani nawet biednych najwidoczniej niczego nie nauczyły. Tyle się ostatnio gada o „alternatywnych źródłach energii”, lecz nic o po prostu… oszczędzaniu zarówno źródeł energii, jak i jej samej. Rozległy to temat i nie tu miejsce na także i jego rozwijanie. Zauważmy aliści to jedno, narażając się teraz już „wszystkim stronom sporu”.

Oto przemieszkiwanie na stałe poza Polską, a do Polski „do rodziny” latanie co tydzień „jak jakieś panisko” samolotem „na weekend”, ale i częste jeżdżenie w tym celu wypasioną „bryką”-samochodem lub pociągiem (dużych prędkości), jest naszym zdaniem przejawem potężnej, tyleż indywidualnej, co i zbiorowej rozrzutności i marnotrawstwa. Dawniejsi Polacy mówili o „rozpasaniu” i właśnie czegoś takiego przykład-wariant w tego rodzaju gorączkowym podróżowaniu znajdujemy.

   Wszakże przeciwne tamtym wadom Umiarkowanie/Powściągliwość, w bardzo zresztą rozmaitych dziedzinach życia, jest to jedna z owych Czterech Cnót Kardynalnych, o jakich czytamy w Małym Katechiźmie.

   Nie próbuj człowieku oszukiwać przestrzeni, ani czasu (ani rodzinnych uczuć!), bo za mały na to jesteś! Tak jak niegdysiejsi budowniczowie Wieży Babel. Przed kolejnymi „kryzysami” (cudzysłów zdjąć lub zostawić) w ten sposób nie umkniesz; prędzej sam je wywołasz, czy to celowo, czy ubocznie. Oglądamy to wciąż.

   Więc jeśli owa, naszym zdaniem sztuczna i z obcej inspiracji, „narodowa mobilizacja” w dziedzinie „międzynarodowej”, czy wręcz „międzykontynentalnej” komunikacji i łączności ma służyć li tylko wzmożeniu tych rodzinnych, towarzyskich lub „turystycznych” weekendowych odwiedzanek, to z choćby już tylko tego jednego powodu koniecznie trzeba od niej odstąpić…

Dla oszczędności! Dla oszczędności właśnie! I nie tylko dla niej. Vide: sprzed kilku tygodni przykład m.in. tej nieszczęsnej greckiej wyspy Santorini; czy od wielu już lat przykład Królewskiego Krakowa, zatłoczonego i zarazem zbrukanego (sic!) na wiele nieznanych tam wcześniej sposobów (nagła pustka z okazji „plandemii” lat 2020-2022 dobitnie ten krakowski post-cywilizacyjny dramat obnażyła).

   Wyraz „turystyczny” ujęliśmy powyżej w cudzysłów, gdyż tego co się obecnie dzieje on już nie opisuje. Wiadomo, że „turysta” turyście nie równy, tak jak „wczasowicz” wczasowiczowi.

   Ruchem głęboko poniżej jednego miliona pasażerów każdy wykazało się w roku 2023 aż siedem (z piętnastu) Międzynarodowych Portów Lotniczych w Polsce, rozmieszczonych po całym Kraju oprócz jego części południowej. O czym my tu w ogóle piszemy? Czy jest potrzeba jeszcze jednego portu lotniczego dla Polski, owego CPK? Nie ma jej!!!

Polecamy również: Lewica przejęła grupę promującą karmienie piersią. Wyklucza z niej kobiety na rzecz “transów”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!