Tak w przybliżeniu wyglądały niektóre elementy propagandy w okresie sanacyjnym.
„Nikt nam nie ruszy nic, nikt nam nie zrobi nic,
Bo z nami Śmigły Rydz, Śmigły-Rydz!”
A taką jeszcze można obecnie spotkać negatywną propagandę w stosunku do Rydza Śmigłego i rządu sanacyjnego. Dalej przykładowo cytuję współczesne kłamliwe, nienawistne komentarze, w wymowie swojej takie, jak rozpowszechniano jeszcze „za Stalina”.
„Rydz Śmigły opuszczał Polskę w chwili, gdy tysiące polskich żołnierzy wciąż próbowało odeprzeć atak dwóch mocarstw – zaiste prawdziwy wódz naczelny, jak widać tak, bo mu w Warszawie na jego cześć skwer jego imieniem nazwali, zaiste prawdziwy naród”.
I następny:
„Jako, że historia lubi się powtarzać nie trzeba było długo czekać, żeby uczeń i zaufany Piłsudskiego, następca na stanowisku Marszałka Polski Edward Rydz-Śmigły czmychnął z Polski po otrzymaniu meldunku o błyskawicznie zbliżającej się Armii Czerwonej, Rydz-Śmigły wsiada do samochodu i w nocy z 17 na 18 września przejeżdża most graniczny na Czeremoszu. Tymczasem wojsko i ludność cywilna walczy na dwóch frontach z wrogiem.”
A oprócz tego w czasach PRL-u popularne było wyzywanie od „Paniczyków, Białopolaków, tchórzliwych Panów Polskich” itp. Oskarżenia te dotyczą w zasadzie całości elit międzywojennych, słowa trochę się zmieniły ale zarzuty te same, najczęściej pomijanie agresji Rosji Radzieckiej. A jeżeli już pisze się o tej sprawie to słowo agresja zastępowana jest jakimś eufemizmem. Doskonale to jest uwidocznione w tych cytowanych powyżej opiniach. W jednej z nich autor z pogardą pisze, że „Rydz Śmigły czmychnął z Polski”, a następnie wprost z uwielbieniem i zachwytem o „błyskawicznie zbliżającej się Armii Czerwonej”. Unika się też przypominania, że tak z Niemcami jak i Rosją mieliśmy zawarte aktualne umowy o nieagresji.
Trzeba obiektywnie przyznać, że rzeczywistość roku 1939 zakpiła z propagandy obozu sanacyjnego, po prostu okazała się okrutna i bezlitosna. Dlatego Rydz Śmigły nie ma też dobrego odbioru w opinii publicznej, bo ludzie się na tym niedawnym bohaterze walk o niepodległą Rzeczpospolitą zawiedli a tak Mu ufali. Początek klęski zaczął się tak.
Ze względu na przewagę wojsk niemieckich, zdezaktualizowania się założeń strategicznych obronnych z powodu bezczynności naszych sojuszników oraz agresję 17 września wojsk rosyjskich, 18 września 1939 marszałek Edward Śmigły-Rydz przekroczył wraz z rządem granicę z Rumunią, krótko po północy przejeżdżając samochodem most graniczny na rzece Czeremosz. Następnego dnia został internowany. 27 października 1939 zrzekł się pełnionych funkcji Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Później przedostał się na Węgry. Internowany był do 10 grudnia 1940 r., kiedy to udało mu się zbiec i przedostać przez Węgry do Polski. 30 października 1941 r. przybył do Warszawy, gdzie poprosił o wcielenie w szeregi Związku Walki Zbrojnej pod fałszywym nazwiskiem w stopniu szeregowca. Edward Śmigły-Rydz zmarł w nocy z 1 na 2 grudnia 1941 roku, prawdopodobnie w Warszawie na zawał mięśnia sercowego. 6 grudnia pochowany został na warszawskich Powązkach przez żołnierzy batalionu AK „Baszta”.
Problem a raczej pytanie zasadnicze, czy rząd a w szczególności Naczelny Wódz postąpił prawidłowo i rozsądnie wycofując się, czy jak niektórzy twierdzą uciekając za granicę. Trzeba postawić pytanie, a jaka korzystniejsza była alternatywa?:
1. Mógł zostać i zginąć z bronią w ręku, takie rozwiązanie to uciecha i woda na młyn propagandowy naszych wrogów t.j. Niemców i Rosjan, ponadto negatywny wpływ na psychikę Polaków.
2. Zostać i poddać się do niewoli i ewentualnie podpisać akt kapitulacji, efekt ten sam co i śmierć, albo jeszcze gorszy.
3. Wycofać się do krajów zaprzyjaźnionych i kontynuować walkę
Wódz Naczelny i rząd podjęli decyzję o wycofaniu się żeby kontynuować dalej walkę, poddanie się do niewoli i w rezultacie podpisanie aktu kapitulacji odrzucali zdecydowanie. To jest zasadniczy problem a nie propagandowe „tchórzliwe Paniczyki uciekli”. Żołnierz Polski oraz dowódcy różnych szczebli, w tym i generałowie, dali dowód swojej odwagi, umiejętności i udowodnili że nie uciekli, tylko poszli dalej walczyć na wszystkich frontach t.j. zachodnim i wschodnim, na północy i na południu: Londyn, Monte Cassino, Narwik, Tobruk a także Lenino i Berlin. Nikt nie uciekał. Poszli starym szlakiem wiarusów, którzy po upadku I-ej Rzeczpospolitej udali się na zachód i walczyli o Niepodległą w legionach J.H.Dąbrowskiego. 06.09. Rząd udał się do Brześcia. 16 IX sytuacja Polski była krytyczna, ale między Wisłą i Bugiem oraz na Kresach Wschodnich wciąż istniało 25 dywizji, t.j. około połowy sił polskich. Większość sił niemieckich związana była walką, a ich zapasy amunicji mogły starczyć na 15 dni. Można więc było jeszcze kontynuować opór, różne rzeczy mogły się zdarzyć ale 17 IX zaatakowali Polskę Rosjanie („nóż w plecy”), przyczyniając się do naszej ostatecznej klęski militarnej. 17/18 IX władze RP, w tym Wódz Naczelny przekroczyły granicę rumuńską i zostały internowane.
Gdy 17-go września rano do Naczelnego Wodza dotarła informacja o wkroczeniu na tereny państwa polskiego Armii Czerwonej, wydał tzw. Dyrektywę Ogólną, w której m.inn.:
„Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów…”.
Za tą Dyrektywę Rydz Śmigły jest często bardzo krytykowany, ja uważam że postąpił rozsądnie w tamtej tragicznej sytuacji. Dzięki temu wielu żołnierzy – szeregowców uratowało życie. Niestety nie przewidział zbrodni na jeńcach wojennych – oficerach, których symbolem jest Katyń, ale o to trudno mieć do Niego jakiekolwiek pretensje.
Podobnie w przeszłości, pragmatycznie postąpił Tadeusz Kościuszko, który w beznadziejnej sytuacji, w niewoli, złożył wiernopoddańczą przysięgę carowi Pawłowi I Romanowowi za cenę uwolnienia z rosyjskich więzień i łagrów 20 000 Polaków. Ponadto musiał też przyrzec, że nie wróci do Polski i więcej nie będzie walczył przeciwko Rosji, dlatego 26 listopada 1796 r. udał się na zachód poprzez Finlandię i Sztokholm.
Wspólna defilada (parada) zwycięstwa oddziałów Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu nad Bugiem odbyła się 22 września 1939 r. Defilada była związana z przekazaniem w trakcie agresji na Polskę zdobytego przez Wehrmacht Brześcia – Armii Czerwonej z godnie z postanowieniami paktu Ribbentrop – Mołotow z dnia 23.08.1939 r.
A tak wypowiedział się w tej sprawie Mołotow:
„Wystarczające się okazało krótkie uderzenie w Polskę ze strony naprzód armii niemieckiej, a potem Armii Czerwonej, aby nic nie zostało z owego poczwarnego bękarta traktatu wersalskiego, który żył kosztem niepolskich narodowości”.
28 września 1939 r. została podpisana umowa o kapitulacji Warszawy przez gen. Tadeusza Kutrzebę i gen. Johannesa Blaskowitza.
W dniu 6-go października Samodzielna Grupa Operacyjna Polesie pod dowództwem gen. Kleeberga kapitulowała przed Niemcami wskutek wyczerpania się amunicji.
Z terenu Rumunii, która była sojusznikiem Polski, rząd miał zamiar dalej kierować działaniami wojennymi w kraju. Jednak niespodziewanie, pod naciskiem Niemiec, Francji i ZSRR władze rumuńskie internowały najwyższe władze Rzeczypospolitej. Następną niespodzianką była postawa Francji, która nie zgodziła się na propozycję prezydenta Mościckiego żeby Jego zastępcą (t.j.prezydenta), był ambasador RP w Rzymie gen.Wieniawa Długoszowski, następcą więc został Władysław Raczkiewicz. Nowo mianowany prezydent powołał w dniu 30.09.1939 roku nowy rząd. Na stanowisko premiera i ministra spraw wojskowych został powołany gen. Władysław Sikorski.
Władze Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźctwie powstałe w 1939 r. zakończyły swoje działanie dopiero po wyborze i zaprzysiężeniu Lecha Wałęsy na prezydenta Polski i przekazaniu mu insygniów prezydenckich w 1990 r. przez prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.
W obliczu tych faktów agresji III-ej Rzeszy i ZSRR na Polskę, Rząd Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźctwie 30 – go września 1939 r. zaprotestował oficjalnie, oświadczając m.in., że nigdy nie uzna tego aktu przemocy i nie zaprzestanie walki o całkowite uwolnienie kraju od najeźdźców.
Trudno spokojnie opisać działania sojuszniczej Francji w stosunku do Polski, nie tylko nie udzielili nam pomocy jak nas Niemcy zaatakowały 01.09.1939 r. to teraz wyznaczały nam osoby na stanowiska rządowe wbrew propozycjom legalnych polskich władz. Wkrótce okazało się że ta butna Francja, to nadymany balon mocarstwowy uległy prawie całkowitej degrengoladzie moralnej.
Ofensywa niemiecka rozpoczęła się 10 maja 1940 r. a Francja skapitulowała już 22 czerwca. Zwracam uwagę że Francja niewiele dłużej broniła się od nas, z tym że na nas napadł jeszcze Związek Radziecki i istnieliśmy jako państwo dopiero 20 lat po 140 latach rozbiorach i zaborach.
22 czerwca 1940 roku, generał Wilhelm Keitel reprezentujący stronę niemiecką i gen. Charles Huntziger w imieniu Francji podpisali w Compiègne układ o separatystycznym zawieszeniu broni – wbrew warunkom obowiązujących układów sojuszniczych Francji z Wielką Brytanią i Polską.
Warunki podpisanego rozejmu były dla Francji niezwykle ciężkie i upokarzające. Północna część kraju i całe wybrzeże znalazło się pod okupacją niemiecką, Alzację i Lotaryngię włączono do III Rzeszy, na południu powstało marionetkowe państwo ze stolicą w Vichy. Francja wydała cały sprzęt wojenny armii lądowej i zobowiązała się do utrzymywania okupacyjnej armii niemieckiej.
Dwa miliony żołnierzy, którzy znaleźli się w niewoli, miały służyć jako darmowa siła robocza Niemiec do czasu zawarcia ostatecznego układu pokojowego. Francuski przemysł i zasoby zostały włączone do niemieckiej machiny wojennej.
Zebrane w Tuluzie Zgromadzenie Narodowe Republiki (Senat i Izba Deputowanych obradujące łącznie), z pominięciem prezydenta Republiki Alberta Lebrun udzieliło 10 lipca 1940 r. nadzwyczajnych pełnomocnictw premierowi – marszałkowi Pétainowi, który na ich podstawie ogłosił się „głową państwa francuskiego” (L’ Etat Francais). Ustawa o pełnomocnictwach została uchwalona przygniatającą większością głosów, 569 głosów „za”, przy 80 „przeciw” i 30 „wstrzymujących się”. Te działania Zgromadzenia Narodowego Republiki Francji, powołującego Rząd Vichy, przypominają działalność naszych sejmów, zatwierdzających rozbiory I-ej Rzeczpospolitej.
III Republika dobiegła kresu, rozpoczęła się epoka Francji Vichy i równoległych działań gen. de Gaulle’a – Wolnych Francuzów oraz Resistance (tak nazywał się Francuski Ruch Oporu). W reakcji na działalność gen de Gaule´a już 4 lipca francuski wojskowy sąd w Tuluzie skazał zaocznie de Gaulle’a za niesubordynację na 4 lata pozbawienia wolności i grzywnę. 2 sierpnia 1940 roku gen. de Gaulle został – już za „zdradę stanu” – skazany przez sąd francuski na karę śmierci.
Gen de Gaulle faktycznie wypowiedział posłuszeństwo legalnej władzy i zdezerterował z kraju w czasie prowadzenia działań wojennych. Był przeciwnikiem rokowań z Niemcami. W przemówieniu radiowym wygłoszonym 22 czerwca 1940 roku z Londynu, de Gaulle wzywał Francuzów do oporu przeciwko III Rzeszy . Przekonywał, że pomimo przerwania umocnień Linii Maginota i upadku Dunkierki wojna nie jest przegrana.
„Honor, zdrowy rozsądek oraz interes kraju wzywają wszystkich wolnych Francuzów, gdziekolwiek teraz są, do kontynuowania walki – mówił. – Ja, generał de Gaulle, rozpoczynam w Wielkiej Brytanii realizację narodowego zadania. Wzywam francuskich żołnierzy, marynarzy i pilotów by się ze mną skontaktowali.”
Gen de Gaulle w tej sytuacji zachował się nie jak Francuz tylko jak, można tak to określić, Polak. Być może zaraził się „polskością” jak był w Polsce, przecież w tym przemówieniu-apelu do Francuzów, mówił o honorze jak nasz minister Józef Beck, który za te słowa „o honorze” jest często krytykowany i wyśmiewany. Może gen.de Gaulle wzorował się na tym przemówieniu?. W tym miejscu warto przypomnieć co powiedział min.J.Beck w swoim przemówieniu w sejmie 5-go maja 1939 r.:
„Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor”.
W latach 1919 -1921 generał de Gaulle był członkiem francuskiej misji wojskowej w Polsce. Jako major walczył w Bitwie Warszawskiej dowodząc jednym z polskich oddziałów liniowych. Za odwagę i sukcesy na polu walki został wówczas odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy. Po zakończeniu II-ej wojny światowej 26 kwietnia 1945 został aresztowany Philippe Pétain (premier rządu Vichy). Jego nazwisko jest symbolem narodowej zdrady i kolaboracji. Bohater I-ej wojny światowej, marszałek Francji, Szef Państwa Francuskiego w czasie II wojny światowej.
A gen de Gaulle został bohaterem Francji i „bądź tu mądry”, gdzie bohater a gdzie zdrajca? Do tego koniecznie trzeba dodać, że to dzięki kolaboracyjnemu rządowi Vichy z marszałkiem Philippe Petainem jako premierem, Francuzi uniknęli w dużej części niemieckiej gehenny okupacyjnej.
Ta sytuacja nasuwa analogię z polskim „bohater czy zdrajca” t.j. płk. Kukliński przeciw gen. Jaruzelskiemu.
Piszę w tym kontekście tak dużo o Francji żeby wykazać, że postępowanie i postawa naszych władz, zarówno sanacyjnych jak i emigracyjnych, była analogiczna do postępowania gen de Gaulle´a. Jednak postępowanie i postawa gen de Gaulle´a jest akceptowana i podziwiana a podobna postawa naszego rządu jest wręcz potępiana i ośmieszana, według mnie jest to wyraz złej woli i nienawiści do „polskości”. To że marszałek Rydz Śmigły , jak i wielu najwyższych członków rządu II-ej Rzeczpospolitej nie mogła kontynuować walki z Niemcami, to niestety obciąża, nie tylko wiarołomnych, fałszywych sojuszników Francuzów i Anglików, ale przede wszystkim Rząd Emigracyjny (gen.Sikorskiego). Już 10 października 1939 powołano specjalną komisję ds. zbadania przyczyn klęski wrześniowej, pod przewodnictwem gen. Józefa Hallera. Komisja była narzędziem porachunków politycznych z politykami i urzędnikami obozu sanacyjnego, których odsuwano od służby państwowej. To nie tylko przykre ale wprost haniebne, że w tamtym czasie gen.Sikorski internował we Francji a potem na szkockiej wyspie Bute (Wyspa Wężów) około 1500 oficerów i 20 –u generałów, zamiast użyć ich do walki. Z rozpaczy i bezczynności wielu popełniło samobójstwo. Wśród internowanych byli też oficerowie wywiadu i kontrwywiadu, dlatego gdy zapadały decyzje Wielkiej Trójki w Teheranie i Jałcie, co do porządku powojennego w Europie, nasz Rząd RP na Uchodźctwie – Endecki nie podjął działań by storpedować te niekorzystne dla Polski decyzje, można powiedzieć że bez tych specjalistów był ślepy i głuchy. Ekipa tego Rządu nie uchroniła swojego szefa gen. Wł.Sikorskiego przed katastrofą na Gibraltarze.
Takie postępowanie można by w jakiś logiczny sposób tłumaczyć , gdyby to dotyczyło tylko decydentów sanacyjnych ale tak maltretować zwykłych oficerów czy generałów w tamtej tragicznej sytuacji, to obłęd. Sanacja też postępowała haniebnie w stosunku do swoich przeciwników politycznych osadzając ich w Twierdzy Brzeskiej a w rezultacie wielu zmuszając do ucieczki za granicę. Tak postąpiono m.inn. z W.Korfantym czy W.Witosem którzy często z narażeniem życia walczyli o tą Świętą Niepodległą a potem z tej Niepodległej Ojczyzny musieli uciekać. Trudno w to uwierzyć, że walczyli przed tym po tej samej stronie a nawet dosłownie, razem byli w okopach.
Oskarżanie drugiego łatwo przychodzi a jakie miał osiągnięcia Rząd Londyński jak „dorwał się do władzy” i to z nadania obcych mocarstw? Rząd Sikorskiego zmobilizował około 85 tys. żołnierzy w 1940 r. ale jednostki polskie nie walczyły jako jednolita osobna Armia Polska tylko w składzie armii francuskiej. Po klęsce Francji udało się ewakuować około 27 tysięcy żołnierzy i oficerów PSZ do Palestyny i Wielkiej Brytanii. Rząd Emigracyjny zapłacił polskim złotem Anglikom o wartości 107 650 000 funtów za to, że polscy lotnicy za cenę własnego życia bronili nieba nad Londynem. Za tragedię – kataklizm Warszawy oraz hekatombę Powstania Warszawskiego 1944 całkowicie, od początku do końca, też odpowiada Rząd Emigracyjny endecko-peeselowski, wówczas z premierem Stanisławem Mikołajczykiem na czele, pozostawiając decyzję o wybuchu Powstania Warszawskiego do decyzji władz krajowych a jednocześnie nie udzielając temu Powstaniu odpowiedniej pomocy materialnej i wsparcia dyplomatycznego międzynarodowego. Świadczy to o lekkomyślność i braku poczucia odpowiedzialności.
Na Kresach były silne oddziały Armii Krajowej, ale jak się rozpoczęły rzezie bezbronnej ludności cywilnej na Wołyniu przez rezunów banderowskich z UPA, to nasz Rząd RP na Uchodźctwie-Endecki nie zareagował szybko i odpowiednio celem zapobieżenia tej masakry. Być może był obciążony ideą Dmowskiego, tak jak w Traktacie Ryskim, że Państwo Polskie może powstać tylko z łaski cara w postaci kadłubowej w granicach byłego Królestwa Polskiego i tylko na tym terenie należy bronić Polaków. A to już trudne do jakiegokolwiek logicznego wytłumaczenia, co pisze na ten temat w swoim pamiętniku, w rozdziale o roku 1943, Adam hrabia Ronikier, prezes Rady Głównej Opiekuńczej, jednej z dwojga polskich organizacji (pierwszą był PCK) oficjalnie działających w Generalnej Guberni: http://prawy.pl/77211-o-polski-dach-o-polska-bron/ „Przewodnią myślą projektu było to, by w każdej gminie, jeżeli nie w każdej wsi stworzyć oddziały straży (obywatelskiej- SM) o byłych podoficerów oparte i nie we dworach, a po wsiach stacjonowane. (…) Toteż jak piorun z jasnego nieba spadła na nas wiadomość (…) że Delegatura rządu jest zasadniczo przeciwna tworzeniu straży i ze swego pozwolenia stanowczo odmawia. (…) W tym czasie sprawa Wołynia zaczęła przybierać wprost tragiczne kształty. Gwałty i morderstwa dokonywane na Polakach przez zamieszkałych tam Ukraińców nie tylko nie ustawały, ale z dniem każdym przybierały na sile i barbarzyńskich formach. (…) Tak topniał stan posiadania polskiego w tej odwiecznie do Polski należącej ziemi, a panowie z Delegatury, nie pozwoliwszy nam na organizowanie obrony, nie raczyli myśleć o tym, że złemu trzeba było przynajmniej próbować zaradzić, a nie zostawiać bez żadnej pomocy te rzesze polskie na Kresach. Przecież przykład, który miał miejsce w Równem, gdzie dwaj nasi delegaci, uzyskawszy od Kreishauptmanna broń, rozdali ją Wołyniakom, którzy dzięki temu nie tylko potrafili Ukraińców wziąć w ryzy, ale naokoło Równego kraj cały doprowadzić do ładu i porządku.”
Brakiem realizmu z rozeznania się w sprawach międzynarodowych wykazał się też premier Mikołajczyk gdy pod naciskiem W.Churchilla i Delano Roosevelta udał się do Moskwy na negocjacje w październiku 1944 r. Natomiast w czerwcu 1945 r. ponownie w Moskwie uczestniczył w utworzeniu stalinowskiego Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, gdzie potem został wicepremierem i ministrem rolnictwa. W 1947 zagrożony aresztowaniem, przy pomocy ambasady Stanów Zjednoczonych uciekł na zachód. W rezultacie wielu działaczy PSL władze komunistyczne zamordowały lub uwięziły. Zachowanie i działalność Stanisława Mikołajczyka ułatwiła legitymizację komunistycznego rządu PRL naszym nielojalnym, zdradzieckim aliantom zachodnim. Można powiedzieć, że w tym przypadku, premier Mikołajczyk postąpił zgodnie z radami współczesnych fachowców od poprawiania historii, którzy potępiają, a raczej wylewają kubły pomyj na min.J.Becka za to, że w 1939 r. nie poszedł na układ „sojuszniczy” z Hitlerem lub Stalinem.
Następnie, w dniu 8-go czerwca 1946 r. odbyła się Londyńska Parada Zwycięstwa (brytyjska) jednak z parady tej wykluczono polskich żołnierzy, którzy walcząc w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie byli jedną z najliczniejszych nacji walczących po stronie sił alianckich. Piloci Dywizjonu 303 mieli maszerować w szeregach RAF, ale odmówili ze względu na brak zaproszenia dla innych polskich oddziałów.
Porównując opór Polski przeciwko agresji niemieckiej i rosyjskiej oraz zachowanie się i postawa polskiego rządu z września 1939 r. i analogiczną sytuację we Francji z maja 1940 r. to z tą krytyką naszych władz sanacyjnych lepiej się zastanowić, jak bredzić propagandowe niedorzeczności..
Zasadnicza decyzja strategiczna podjęta przez kierownictwo państwowe II-ej Rzeczypospolitej w krańcowo niekorzystnej sytuacji po upadku Czechosłowacji – odrzucenia żądań niemieckich i stawienia wszystkimi rozporządzalnymi siłami zbrojnego oporu agresji niemieckiej była nie tylko w pełni zgodna z odczuciami narodu, ale i jak należy sądzić po latach, jedynie trafna i racjonalnie słuszna. Jedyną wszak perspektywiczną szansą Polski było przekształcenie samotnego starcia polsko-niemieckiego w wojnę koalicyjną europejską i światową. Właśnie podpisanie traktatów sojuszniczych z Wielką Brytanią i Francją, w następstwie agresywnych niemieckich żądaniach ustępstw terytorialnych, spowodowało że rozbiór Polski dokonany we wrześniu 1939 r. przez Niemcy i Rosję nie stał się wydarzeniem trwałym i zapomnianym przez świat a przekształcił się w wojnę światową. Było to głównie zasługą min.J.Becka. A co by było gdyby tych traktatów Polska nie zawarła, można tylko fantazjować.
A tak to się zaczęło.
– W październiku 1938 r. Hitler ultymatywnie zażądał od Polski zgody na aneksję przez III-ą Rzeszę Gdańska i na eksterytorialną autostradę oraz linię kolejową, przechodzące w poprzek Pomorza polskiego.
– 26 marca amb. RP w Berlinie J. Lipski wypowiedział kategoryczne „NIE!” na niemieckie żądanie w sprawie Gdańska i Pomorza,
– 31 marca 1939 Wielka Brytania zobowiązała się do udzielenie gwarancji Polski w razie zagrożenia jej niepodległości. To Polska zabiegała o te „gwarancje” wskutek żądań Hitlera.
– 28 kwietnia Hitler w słynnej mowie zerwał pakt o nieagresji z Polską (ze stycznia 1934 r.) oraz pakt morski z Anglią (z 1935 r.). W jego mowie zabrakło tradycyjnych ataków na Rosję Sowiecką
– 5-ego maja 1939 r. min. J. Beck w przemówieniu sejmowym odrzucił żądania Hitlera.
Czy było inne realne, alternatywne rozwiązanie?
– 19.05.1939 r. Francja odnowiła i uściśliła zawarte wcześniej umowy z 1921 r. i z Locarno z 16.10.1925 r. Dopiero jednak 04.09.1939 r. Francja nadała wymienionej wyżej konwencji klauzulę ważności.
– 23.08.1939 r. został podpisany pakt niemiecko-rosyjski (Ribbentrop-Mołotow) o rozbiorze Polski
– 25 sierpnia 1939 r. został zawarty polsko-brytyjski układ sojuszniczy, który rozwijał
wcześniejsze gwarancje z 31 marca 1939 r. i 6 kwietnia 1939 r.
– 1-go września 1939 r Niemcy napadły na Polskę a 17-go września 1939r napadła też niespodziewanie Rosja.
– 3-go września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, jednak militarnie nic nie zrobiły można nawet powiedzieć „zdradziły nas”, ale niewątpliwie to był bardzo istotny i zasadniczy akt zmieniający całą sytuację na scenie światowej. Celem Hitlera była międzynarodowa izolacja II-ej Rzeczpospolitej i ograniczona wojna polsko-niemiecka, bez przekształcenia jej w konflikt o szerszym zasięgu. Izolacji Polski miał służyć Pakt Ribbentrop – Mołotow, który w intencji miał powstrzymać Francuzów i Brytyjczyków od wypowiedzenia wojny III-ej Rzeszy w przypadku agresji Niemiec na Polskę.
Władze II-ej Rzeczpospolitej od początku uzyskania niepodległości były świadome zagrożeń i w tamtej rzeczywistości zrobiły wszystko co było możliwe, innej realnej alternatywy nie było. Po zawarciu traktatu w Rapallo 16.04.1922 r. pomiędzy Niemcami i Rosją tak scharakteryzował tą sytuację Józef Piłsudski na posiedzeniu Rady Gabinetowej, 5 czerwca 1922 roku
„Traktat w Rapallo powinien był zerwać resztę łusek z oczu – porozumienie rosyjsko-niemieckie zaszło tak daleko, że jest nie tylko faktem dokonanym, wspartym na doskonałą znajomość interesów stron obu, ale co więcej faktem nie do odrobienia. Istnieje sprzysiężenie rosyjsko-niemiecko-litewskie skierowane przeciwko Polsce.”
Na temat ostatnio tak bezmyślnie lansowanej tezy, że trzeba było zawrzeć sojusz z Hitlerem itp. dyrdymały, przytaczam opinię na ten temat prof. Romualda Szeremietiewa:
https://www.facebook.com/szeremietiew/photos/a.316937755027076.75316.220823264638526/1865665530154283/?type=3&theater 16.07.2018 r.
Sojusz z Hitlerem
„Wiara, że Polska mogła zostać sojusznikiem Hitlera, jak najbardziej wpływa na jej obecny wizerunek. Teza ta jest wręcz pożądana dla propagandowych celów putinowskiej Rosji i dla już otwarcie wrogiej wobec rządu w Warszawie Francji. O Berlinie nawet nie wspominając. Czyni bowiem z II Rzeczpospolitej nie ofiarę, lecz współwinną wybuchu II wojny światowej. A zupełnie inaczej patrzy się na kraj napadnięty przez dwa totalitarne mocarstwa, pozostawiony bez pomocy przez swych sojuszników, a inaczej na choćby potencjalnego sprzymierzeńca Hitlera. Zwłaszcza gdy uwypukli się to drugie i doda, że Polacy sami sprowokowali tragiczny bieg wydarzeń. Największym paradoksem owej intelektualnej zabawy jest zaś to, że nie zaistniały do niej żadne realne przesłanki. Pomimo bowiem starań przywódców III Rzeszy jakikolwiek jej sojusz z Polską nigdy nie był możliwy.”
Napisał Andrzej Krajewski w art. „Pakt niemożliwy. Dlaczego nie istniał nawet cień szansy na sojusz Polski z III Rzeszą” Dziennik.pl 01.09.2017.
Zapoczątkował tę „intelektualną zabawę” nt. sojuszu z Hitlerem Piotr Zychowicz książką “Pakt Ribbentrop-Beck” . Zachwycili się nią miłośnicy uprawiania Realpolitik, w tym tak wybitni publicyści jak Rafał A. Ziemkiewicz czy Sławomir Cenckiewicz. Zauroczeni mirażami
31.08.2018 Czesław Buksiński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!