Michał Murgrabia: Dzień Judaizmu to policzkowanie Chrystusa
Zwykle obchody Dnia Judaizmu w Kościele katolickim przypadają na 17 stycznia. W tym roku jednego dnia było jednak im za mało i postanowiono wydarzenie rozciągnąć w czasie, niemal jak góralskie wesele. Tegoroczne obchody rozpoczęły się bowiem 14 stycznia, w Domu Edyty Stein we Wrocławiu. W programie obchodów przewidziano tego dnia czas na roztrząsanie historii wokół książki pana Zbigniewa Buchnera, który opowiadał zebranym, jak to jest zafascynowany odkrywaniem swoich żydowskich korzeni, o których dowiedział się w wieku 24 lat.
Sprawdźcie lepiej Wasze korzenie, bo może także macie przodka o imieniu Abraham, Mosiek lub Srul. Kto wie, kto wie.. Wyłącznie w jednym przypadku byłby to powód do dumy. Gdyby ów przodek posłuchał natchnienia Ducha Świętego i przyjął wiarę katolicką i do tego zrobił to szczerze. W przeciwnym razie jego wpływ zza grobowej deski mógłby się okazać diabelnie niebezpiecznym i zgubnym np. sprowadzając taką biedną duszę na manowce rabinicznego talmudyzmu, czyli dzisiejszej pseudo-kontynuacji judaizmu starotestamentalnego, a więc tym samym na wieczne potępienie. Wszakże poza Kościołem próżno szukać zbawienia.
Z kolei 15 stycznia został wypełniony przez międzynarodową konferencję naukową pt. „Żydzi i judaizm w historii Kościoła, teologii i praktyce eklezjalnej”. Przyjrzenie się liście prelegentów jest niemal jak papierek lakmusowy tego co się wokół Dni Judaizmu dzieje. Mówców dobrano na podstawie odpowiedniego stężenia filosemityzmu, tak aby bodaj źdźbło prawdy nie zakiełkowało na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. Sprawy oddano w najpewniejsze ręce. Komu?
Chociażby pani Profesor Joannie Tokarskiej-Bakir. Stosuje ona bowiem wobec siebie należyte feminatywy takie jak „antropolożka”, „religioznawczyni”, czy „literaturoznawczyni”, którymi oczywiście można sobie połamać język. To jednak nic. Jest przede wszystkim znawczyninią pogromów żydowskich. W swojej działalności naukowej koncentrowała się na domniemanym pogromie kieleckim czy krakowski. W ogóle interesuje ją zagłada żydów jako taka.
Obok niej znalazło się miejsce dla s. Katarzyny Kowalskiej, która jest współprzewodniczącą Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, ze strony chrześcijańskiej Siostra Kowalska jest pierwszą kobietą, która stanęła na czele Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Ku parytetom towarzysze! Wszak wcześniej byli to sami mężczyźni. Siostra Kowalska ma także coś do powiedzenia w Międzynarodowej Radzie Chrześcijan i Żydów, jest bowiem pierwszą wiceprzewodniczącą zarządu ICCJ. Siostra należy do zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Syjonu, które wiodą prym w pracy na rzecz tzw. judeochrześcijaństwa.
Ciekawostką jest tutaj fakt, że zostało ono założone przez Teodora Ratisbonne, brata słynnego konwertyty Alfonsa Marii Ratisbonne. On również został katolickim księdzem, być może pod wpływem brata. Niestety, ale siostra Kowalska stroni od habitu. Preferuje swetry i dżinsowe kurtki.
Kolejnym mówcą był prof. Stanisław Krajewski, polski filozof żydowskiego pochodzenia oraz działacz mniejszości żydowskiej w Polsce. Ponadto jest wnukiem działacza komunistycznego, współpracownika Lenina, Władysława Steina o pseudonimie: Władysław Krajewski. Czemu Pan Profesor zaciera ślady po swoim prawdziwym nazwisku?
Do tego dochodzi indultowy ks. Maciej Zachara, od lat poszukujący kompromisu w sprawowaniu katolickiej liturgii oraz liturgii posoborowej, narzuconej katolikom na drodze podstępu. Dziwnym trafem nie dostrzega zgubnego wpływu nowej liturgii na duchowość katolicką.
Być może wśród grona prelegentów znalazł się ze względu na swoje związki z neokatechumenatem, który choć przedstawia się jako katolickie dzieło, to ma wyraźnie judaizujący charakter (jej członkowie jak ognia unikają uczestnictwa w niedzielnej Mszy św., preferując nabożeństwo w soboty), niektórzy wręcz mówią, że to coś na kształt sekty działającej wewnątrz Kościoła katolickiego.
Wśród prelegentów był także Jan Grosfeld, również związany z neokatechumenatem. Pan Jan pochodzi z rodziny żydowskiej. Jest m.in. laureatem nagrody „Menora Pokoju”. Ponadto był członkiem Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem, a także członkiem Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Pasuje idealnie.
Na koniec mamy jeszcze panią Marzenę Makuchowską, która wśród swoich prac naukowych ma takie tytuły: „Od wrogów do braci. Posoborowe zmiany w dyskursie Kościoła katolickiego”, czy „Od bezbożników do niewierzących braci: recepcja myśli soborowej w dyskursie na temat ateizmu”. Wszak wszyscy jesteśmy braćmi i z żydami i z ateistami, a co tam. Nie wszyscy jednak jesteśmy dziećmi Bożymi. Ani ateiści, ani żydzi nimi nie są.
Ponadto przemawiał naczelny rabin Wrocławia – Icchak Chaim Rapoport oraz kardynał Ryś, którego filosemicko-filoprotestanckie poglądy są powszechnie znane. Wszyscy prelegenci są więc dobrani według jedynego właściwego klucza. Jaki to klucz? Przychylność wobec współczesnego talmudyzmu, zwanego dla zmylenia przeciwnika judaizmem.
Także mamy tu festiwal sympatyków zamiast dialogu. Współczesny judaizm można bowiem tylko chwalić. Natomiast Chrystusa policzkuje się już 28 rok z rzędu. Sam słyszałem jak jeden z prelegentów, 2 lata wcześniej, odmawiał mu Bóstwa, zachęcając do pewnych ćwiczeń duchowych, które miałyby pomóc zebranym słuchaczom, spojrzeć na Niego jak na zwykłego człowieka. Słowa te padły z ust rabina, ale nikt nie zaprotestował, nikt nie zasłonił Chrystusa przed opluciem.
Festiwal obłudy i kłamstwa za pewne odbędzie się także w przyszłym roku. Czemu nikt nie protestuje? Trudno jest przeciwstawić się autorytetowi hierarchii kościelnej, która upatruje nadziei w tym co rozsadza Kościół katolicki od środka. Część ludzi wciąż nie może uwierzyć, że coś takiego ma miejsce, a reszta czuje się bezradna. Módlmy się, aby Bóg to zakończył, bo ileż można lżyć Chrystusa i Jego Kościół.
Polecamy również: Chiny chcą objąć przywództwo w walce z klimatem. Maski opadają z twarzy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!