– Stocznie idą pod nasz nadzór, bo mamy ambitny plan uzdrowienia tego przemysłu – mówi minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”. Zapowiada w nim dostarczenie polskim armatorom 10 promów w ciągu 15 lat.
W środowym wydaniu „Dziennika Gazety Prawnej” minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk pytany był o odbudowę polskiej floty promowej. Odnosząc się do prac nad nowym promem dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, Gróbarczyk powiedział, że obecnie są one na etapie „tworzenia projektu wykonawczego i roboczego”.
– Wkrótce zaczną się próby modelowe kadłuba, zakładam, że w czerwcu rozpoczną się pierwsze prace nad jego budową – powiedział.
W wywiadzie przypomniano słowa ministra, który zapowiadał, że w 2019 r. „będzie wodowanie”, a w 2020 r. „przekazanie statku zamawiającemu”.
– Nie zakładam żadnych opóźnień. Dla mnie najistotniejsze jest, by prace na pochylni ruszyły w czerwcu – podkreślił Gróbarczyk.
Na pytanie, czy będą kolejne zamówienia, Gróbarczyk odparł, że to będzie pierwszy z dwóch promów dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. – Łącznie będzie ich prawdopodobnie 10. Wszyscy polscy armatorzy, czyli Polska Żegluga Morska oraz spółki od niej zależne, muszą wymienić swoje floty. Zakładam, że te 10 sztuk zostanie dostarczone w ciągu 15 lat – powiedział.
W wywiadzie zauważono, ze Polska Żegluga Bałtycka i Polska Żegluga Morska to spółki z udziałem Skarbu Państwa, a zlecenie na prom odbyło się bez przetargu. Pytany, czy nie boi się, że mogłoby to zostać zakwalifikowane jako niedozwolona pomoc publiczna dla stoczni, Gróbarczyk odparł, że w ogóle się tego nie obawia.
– Jeśli chodzi o prywatnych inwestorów, żaden statek nie jest budowany w ramach przetargu, gdyby to robić w ten sposób, wszystkie jednostki byłyby budowane w Chinach. Nie zakładam interwencji Komisji Europejskiej również dlatego, że nie są tu wykorzystywane środki unijne – podkreślił.
Mówiąc o pomyśle przejęcia nadzoru nad stoczniami państwowymi przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Gróbarczyk zaznaczył, że resort powstał po to, by skumulować wszystkie obszary związane z gospodarką morską. Na uwagę, że mimo tego, że resort powstał, stocznie pozostawały pod nadzorem MON, Gróbarczyk odparł, że chodziło o to, by stworzyć „jednolitą strukturę”.
– Przemysł stoczniowy, w związku z tym, że celem naszego ministerstwa jest rozwój tej branży, przechodzi pod nasz nadzór – powiedział minister.
Pytany o to, czy nie dziwi się, że szef MON Mariusz Błaszczak oddał te stocznie „bez żadnej walki”, Gróbarczyk podkreślił, że ta branża jest „niezwykle trudna i obciążona”.
– Stworzenie strategii wymaga ogromnego wysiłku. Polska Grupa Zbrojeniowa w ramach koncepcji swojego rozwoju uznała, że przemysł stoczniowy nie będzie dominujący w jej działaniach – powiedział.
Pytany o wspomnianą strategię, Gróbarczyk powiedział, że jest już przygotowywana.
– Ogłosimy ją w momencie, gdy będziemy mieli te aktywa. Najpewniej nastąpi połączenie SPP z Gryfią oraz Stoczni Marynarki Wojennej z Nautą. Ostatecznie ma powstać jeden organizm, który będzie na zasadzie spółek zależnych zarządzał całą grupą stoczniową – powiedział .
Na pytanie, kiedy to może nastąpić, odparł, że jest to zależne od decyzji MON, kiedy przekaże im aktywa. – Mam nadzieję, że stanie się to do końca tego roku – zaznaczył.
/Dziennik Gazeta Prawna, TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!