Wilhelm Vossenkuhl stwierdził, że w etyce chodzi o to, co ludzie powinni czynić, aby w świecie pełnym zła postępować dobrze. Z kolei ojciec Józef Bocheński tłumaczył, że moralność to jest to, co każe nam w określonych sytuacjach postępować w określony sposób, natomiast etyka jest czymś, co daje argumenty za tym, dlaczego w określonych sytuacjach mamy postępować w określony sposób. Dla Bocheńskiego, podobnie jak dla Vossenkuhla, etyka jest nauką. Najbardziej podstawowy podział etyki, to podział na etykę heteronomiczną, czyli etykę, którą ludzie otrzymali od Boga/bogów, i etykę niezależną, czyli etykę opartą na elementarnych normach moralnych, które ludzie wypracowali bez pomocy Boga/bogów, albo które są wpisane w naturę ludzką.
Vossenkul podkreśla, że etyka jest zbudowana na fundamencie, którym jest obyczaj, w związku z czym niezależność etyki jest ograniczona przez obyczaj, aczkolwiek etyka może i powinna prezentować swoje roszczenia czasami wbrew obyczajowi, co jest trudne, albowiem występując przeciwko obyczajowi etyka musi sięgać do norm podstawowych, takich chociażby, jak zakaz zabijania. A skąd brać owe normy podstawowe? Czym te normy podstawowe są? Vossenkuhl pisze, że normy podstawowe można rozumieć jako uznane obyczajowe stany rzeczy, które nie wymagają dalszej argumentacji i uzasadnienia.
Rzecz jasna można przyczepić się do tej definicji i zapytać o to, kto ma uznać te obyczajowe stany rzeczy i dlaczego nie wymagają one dalszej argumentacji i uzasadnienia. Można się przyczepić, bo można przyczepić się do każdego aksjomatu. I tu jest kłopot, ponieważ łatwiej jest uciąc dyskusję stwierdzając, że nie podważa się norm narzuconych nam przez Boga/bogów, natomiast trudniej jest bronić swojego stanowiska bez odwoływania się do boskich nakazów. Pisze o tym Leszek Kołakowski, który porównuje fundamenty, na których zbudowane zostały amerykańska Deklaracja Niepodległości oraz ONZ-owska Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 roku:
Prawa wyrażone w amerykańskiej Deklaracji Niepodległości – a jest ich tylko trzy – mają ważność, ponieważ dał nam je Stwórca, jesteśmy więc, każdy z nas, nosicielami tych praw do życia, do wolności, do zabiegania o szczęście na mocy boskiego dekretu, którego kwestionować niepodobna. (…)
Deklaracja ONZ nie mówi jednak nic o tym, że Bóg dał nam prawa, które ona wylicza, ani że natura je dała (…) Możemy przypuszczać, że jest to tekst normatywny, wyrażający opinię autorów, wedle której byłoby lepiej, gdybyśmy ja i inni dostawali godziwe wynagrodzenie za swoją pracę, albo że świat w ogólności byłby lepszy, gdyby ludzie nigdzie nie podlegali arbitralnym aresztom lub torturom. Jeśli tak, to Deklaracja jest po prostu spisem życzeń jej autorów i jeśli ja nawet dzielę te życzenia, jeśli wolałbym, aby świat był raczej lepszy niż gorszy w sensie, jaki Deklaracja sugeruje, to nie mogę się upierać przy tym, że moje lub innych ludzi życzenia są prawdami, a tym mniej prawdami wiecznymi, jak podpowiada interpretacja “praw” jako wypowiedzi metafizycznych.
Kiedy mowa o etyce niezależnej, trzeba wiedzieć, że mówimy o etyce niezależnej od religii, czy też od moralnych nakazów narzucanych przez religie. Etyka niezależna, tłumacząc prawo moralne, którym kierują się ludzie, nie sięga po argumenty w postaci norm narzuconych ludziom przez nadprzyrodzone agensy (Boga/bogów). Tadeusz Kotarbiński, utylitaryści, Joseph Fletcher ze swoją etyką sytuacyjną i inni autorzy etyk niezależnych, swoje systemy etyczne budowali w oparciu o rozmaite kryteria i zasady, które wyprowadzali na drodze konceptualizacji. Jeszcze inaczej podchodzi do sprawy Frans de Waal, który stwierdza, że prawo moralne nie jest narzucone z góry, nie zostało też wyprowadzone z poziomu dobrze przemyślanych zasad: wynika ono raczej z wartości, które są w nas zakorzenione i które istniały w ten sposób od niepamiętnych czasów. Najbardziej podstawowa z nich wynika z tego, jakie znaczenie dla przetrwania niesie z sobą życie w grupie.
Zdaniem de Waala moralność służy jako narzędzie szerzenia informacji o korzyściach życia w grupie i zapobiegania wyzyskowi wpływowej elity. De Waal postrzega moralność jako zjawisko wewnątrzgrupowe, które wywodzi z biologii, zjawisko, które kształtowało się na drodze ewolucyjnej. Autor podkreśla, że ludzie nieustannie rozszerzają zasięg moralności – z grupy krewniaczej, poprzez grupy plemienne, narodowe, aż do moralności obejmującej całą ludzkość. Ten proces rozrzerzania moralności w coraz większym stopniu opiera się na intelekcie, bowiem moralność zakorzeniona jest w emocjach, tymczasem, zdaniem de Waala, biologia ledwie przygotowała nas na prawa i obowiązki w skali współczesnego świata. Wyewoluowaliśmy jako zwierzęta stadne, a nie obywatele społeczności globalnej.
To, że nie wyewoluowaliśmy jako obywatele społeczności globalnej przejawia się na rozmaite sposoby: najsilniejsze związki uczuciowe mamy ze swoimi krewnymi, kibicujemy swoim sportowym drużynom lokalnym i reprezentacji Polski, na wieść o tym, że Polak dostał Nobla przyspiesza nam tętno i to niezależnie od tego, czy lubimy noblistę, a wypadkiem na przejeździe kolejowym, w którym to wypadku zginęła polska rodzina przejmujemy się bardziej, niż kilkudziesięcioma ofiarami śmiertelnymi wypadku autobusu w Indiach.
De Waal uważa, że moralność powstała pierwsza, a współczesna religia (może lepiej byłoby powiedzieć: współczesne religie) podpięła się pod moralność. Autor pisze: Wielkie religie nie zostały wynalezione, by przekazywać nam prawo moralne, lecz po to, aby je podtrzymywać. Pascal Boyer pisze to samo, tylko bardziej drastycznie: Jednak skoro dysponujemy wyobrażeniami istot nadprzyrodzonych, mających dostęp do informacji strategicznych, wyobrażenia te stają się tym bardziej pociągające i przydatne, że można włączyć je bez trudu do rozumowania moralnego, które i tak by istniało. W ten sposób idee religijne w pewnym sensie pasożytują na intuicjach moralnych.
Istotne jest, że nie ma niczego złego w tym, że idee religijne pasożytują na intuicjach moralnych, bo tego mechanizmu nie należy rozpatrywać w kategoriach dobra i zła. Ani de Waal, ani Boyer nie osadzają moralności w kontekście sporu nauki i religii, nie tworzą opozycji: racjonalne myślenie vs myślenie magiczne. De Waal, który w nadprzyrodzone agensy nie wierzy, docenia rolę religii w kontekście moralności i przestrzega przed eksperymentowaniem z moralnością i przed deprecjonowaniem religii: Być może religia jest jak statek, który przeniósł nas przez ocean, umożliwiając nam uformowanie wielkich społeczeństw z dobrze funkcjonującą moralnością. Teraz, kiedy na horyzoncie dostrzegamy ląd, niektórzy z nas są gotowi, by zejść z pokładu. Ale kto powiedział, że na owym lądzie grunt będzie tak solidny, na jaki wygląda?
A Robert Wright swoją książkę o ewolucji Boga kończy tymi słowami:
Można by powiedzieć, że miłość i prawda to dwie podstawowe manifestacje boskości, w których możemy uczestniczyć, a uczestnicząc w nich, stajemy się prawdziwszą manifestacją boskości. Równie dobrze można by tak nie powiedzieć. Chodzi mi tylko o to, że nie trzeba być wariatem, by tak mówić.
Generalnie idzie o to, że obojętnie, czy przyjmiemy, że moralność jest darem/nakazem od Boga/bogów, czy założymy, że moralność ma podłoże biologiczne i ewoluowała przez tysiące, i to grube tysiące lat, musimy mieć świadomość, że majstrowanie przy moralności jest niebezpieczne. Niebezpieczne jest pisanie i wprowadzanie prawa niszczącego rodzinę, niebezpieczne jest wmawianie ludziom, że istnieje trzydzieści sześć płci (czy jakakolwiek liczba płci inna od dwóch), niebezpieczne jest deprecjonowanie wartości takich, jak współpraca, solidarność grupy, lojalność, przywiązanie do tradycji. Idzie o to, żeby poważnie podejść do cytowanych już słów de Waala, który porównał religię do statku, który przewiózł ludzi przez ocean, a teraz, kiedy na horyzoncie dostrzegamy ląd, niektórzy z nas są gotowi, by zejść z pokładu. Ale kto powiedział, że na owym lądzie grunt będzie tak solidny, na jaki wygląda?
Dictum sapienti sat.
Zbigniew Wyrozumski
Bibliografia:
Bocheński J. Moralność, etyka i mądrość. w: J. Bocheński. Dzieła zebrane. Etyka. T. 5. Philed. Kraków 1995.
Boyer P. I człowiek stworzył bogów…: jak powstała religia? Prószyński i S-ka. Warszwa 2005.
De Wall F. Bonobo i ateista. W poszukiwaniu humanizmu wśród naczelnych. Copernicus Center Press. Kraków 2014.
Kołakowski L. Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania. Znak. Kraków 2010.
Vossenkuhl W. Możliwość dobra. Etyka w XXI wieku. Wydawnictwo WAM. Kraków 2012.
Wright R. Ewolucja Boga. Prószyński i S-ka. Warszawa 2010.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!