-Zawsze byłem zwolennikiem kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat – powiedział Mateusz Morawiecki. Przyznał, że decyzja o skierowaniu w tej sprawie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego była błędem.
Mateusz Morawiecki został zapytany w wywiadzie dla Interii o błędy jakie popełniono w czasie ośmiu lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, w tym o decyzję o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego wniosku w sprawie aborcji. – Odpowiem panom wprost: zawsze byłem zwolennikiem kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat. Jednocześnie – na gruncie przepisów konstytucji trudno było sobie wyobrazić inny wyrok, skoro taki wniosek został złożony – odparł premier.
–Wniosek do TK w tej sprawie był błędem. Natomiast Trybunał Konstytucyjny, opierając się o polską konstytucję, nie mógł wydać innego wyroku – przyznał Morawiecki. Premier dopytywany o to, czy Prawo i Sprawiedliwość “panuje jeszcze nad takimi posłami jak Bartłomiej Wróblewski, który był architektem tego wniosku” powtórzył, że „złożenie wniosku było błędem”.
22 października 2020 roku Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w którym stwierdził, że przepisy pozwalające na aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu są niekonstytucyjne. Decyzja ta doprowadziła do zaostrzenia przepisów aborcyjnych w Polsce, co wywołało falę protestów i duże oburzenie społeczne.
Wniosek, który doprowadził do tej decyzji, został złożony przez grupę posłów w grudniu 2019 roku. Decyzja Trybunału doprowadziła do zmiany praktycznej możliwości przerywania ciąży w Polsce, ograniczając legalne aborcje do przypadków, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy jest wynikiem czynu zabronionego, jak gwałt lub kazirodztwo. Wtedy zrobiło się głośno o Bartłomieju Wróblewskim, który wnosił o stwierdzenie niezgodności z konstytucją tzw. przesłanki eugenicznej do aborcji.
NASZ KOMENTARZ: Politycy i zwolennicy PiS rozdzierali sobie szaty w czasie awantury z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, broniąc życia poczętego i chwała im za to. Jak widzimy jednak, szefostwo zaczęło ich zdradzać i to tylko dlatego, że zgodnie z naszymi przewidywaniami wahadełko dyzmokratyczne przekręciło się w drugą stronę. Warto też w tym kontekście przypomnieć niedawne słowa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził, że “żeby wygrać przyszłe wybory, PiS musi zdać sobie sprawę, że Polska się zmieniła” (tj. poszła w stronę lewicowo-liberalną).
W skrócie: PiS zaczyna drogę w dokładnie tym samym kierunku co chadecja na Zachodzie – za chwilę będą popierać związki partnerskie, a potem śluby sodomitów.
Polecamy również: Epidemia żółtaczki na Ukrainie
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!