Felietony

My do wolnej Polski przez całe Niemcy przejdziemy

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Listopadowe dni dają możliwość pochylić się nad osobami, które w mrokach historii nie pojawiają się na stronach książek, ale bez których nie byłoby wspaniałych tryumfów, zwycięstw i niepokonanych dowódców, gdyż siłą każdej armii jest rzeczywiście zwykły żołnierz.

Gdy w 1914 roku wybuchła I wojna światowa, która doprowadziła do obudzenia nadziei na odzyskanie niepodległości przez Polskę, tysiące naszych przodków znalazło się na polu walki. Tylko niektórzy mieli szansę od początku walczyć pod sztandarem z Białym Orłem.

W sierpniu 1914 roku z polskich ochotników we Francji sformowano dwa oddziały (ok. 200 żołnierzy) i wysłano na przeszkolenie do Bayonne. Od tej miejscowości zapisali się w historii jako Bajończycy. Pod koniec października 1914 roku oddział został skierowany na front. Walki, jakie z Niemcami prowadził oddział na przełomie 1914-1915 roku, a szczególnie okupiony stratami sięgającymi 3/4 oddziału atak na wzgórze Vimy w pobliżu Neuville-Saint-Vaast doprowadził do jego rozwiązania. Ich bohaterstwo dokumentuje do dziś sztandar kompanii ze śladami 34 przestrzelin, który obecnie znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

W okresie międzywojennym poświęcenie tych osób było często przytaczane i stawiane za wzór umiłowania Ojczyzny. Na łamach czasopisma “Błękitny Weteran” w 1936 roku przytoczony został opis ostatnich chwil życia chorążego oddziału doktora Władysława Szujskiego. Był on synem rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ze względu, że miał w momencie zgłoszenia się do wojska 49 lat, na komisji wojskowej specjalnie zaniżył swój wiek. Świadek jego śmierci Leon Szymański zapisał:

(…) dr. Władysław Szujski ugodzony kulą w głowę, padł na miejscu. Czaszkę miał kompletnie zdruzgotaną  tak, że mu musiałem paskiem od czapki głowę związać. (…) Ostatnią przysługę, jaką kochanemu przyjacielowi i koledze mogłem wyświadczyć, to była moja codzienna derka, w którą zwłoki owinąłem  i tak zostały do grobu wpuszczone. Było to dla mnie w czasie “prezentuj broń!” chwilą okropnych boleści. Łzy mi ciekły po ściśniętym w tym momencie karabinie, gdy sobie przypomniałem jego słowa:

My do wolnej Polski przez całe Niemcy przejdziemy[1].

Zanim nastąpił wymarzony przez Polaków dzień odzyskania niepodległości, mijały kolejne miesiące długotrwałej wojny światowej, podczas której ginęli tysiącami synowie polskiej ziemi, aby z ich krwi wyrosła wielka Polska.

Krzysztof Żabierek

[1]Ze wspomnień Bajończyka, Błękitny Weteran, 1936, nr 6-7, s. 11-12.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!