Złożona z partii nacjonalistycznych koalicja Pe a Corsica (Dla Korsyki) zdobyła ponad połowę głosów w wyborach do regionalnego parlamentu.
Należąca do Francji wyspa na Morzu Śródziemnym, zamieszkana przez około 330 tys. ludności, dzieliła się na dwa departamenty, choć od 1982 r. stanowiła też Wspólnotę Terytorialną, posiadającą własne zgromadzenie parlamentarne oraz Radę Wykonawcza, pełniącą rolę regionalnego rządu. Obecnie administracja departamentalna, podporządkowana władzom centralnym w Paryżu, ulega likwidacji. Od 1 stycznia 2018 roku na Korsyce istnieć już będzie tylko administracja samorządowa, regionalna, co czyni sukces nacjonalistów tym bardziej znaczącym.
W instytucjach regionalnych nacjonaliści od lat zdobywają coraz większy wpływ. Reprezentując ambicje miejscowej społeczności uważającej się z odrębny naród i posługującej się językiem bliższym włoskiemu niż francuskiemu. Wybory lokalne jakie odbyły się w dwóch turach 3 i 10 grudnia można uznać jednak za przełomowe.
W wyborach zdecydowanie zwyciężyła koalicja Dla Korsyki, którą tworzą dążąca do zwiększenia autonomii wyspy Femu a Corsica (Twórzmy Korsykę) i jeszcze bardziej radykalna, nie unikającą retoryki wprost separatystycznej Corsica Libera (Wolna Korsyka). W dwóch turach kandydaci nacjonalistycznej koalicji zdobyli odpowiednio 45,3% i 56,4% głosów. Po podliczeniu głosów okazało się, że koalicja Dla Korsyki będzie miała absolutną większość w regionalnym Zgromadzeniu Korsyki – 41 mandatów na 63. Nacjonaliści zwiększyli swój stan posiadania o 12 mandatów. Do tej pory choć mieli największą frakcję w Zgromadzeniu, nie mieli absolutnej większości.
10 mandatów zdobyli kandydaci niezależni związani z francuską prawicą. Zaledwie 6 mandatów zdobyła partia prezydenta Emmanuela Macrona – En Marche. Taką samą liczbę mandatów będzie mieć komitet wyborczy, który był wspierany przez centroprawicową partię Republikanie. Swoje mandaty stracili komuniści (dotychczas trzy miejsca w Zgromadzeniu) oraz Front Narodowy (dotychczas cztery miejsca).
Zwycięzcy nacjonaliści natychmiast podbili stawkę. „To jest czas, o którym wielu z nas nie myślało, że go doczeka” – powiedział lider Dla Korsyki Gilles Simeoni. Wezwał on do rozszerzenia autonomii regionalnego samorządu. Wskazywał na konieczność zwiększenia uprawnień władz regionalnych w zakresie polityki podatkowej, wzmocnienia statusu oficjalnego języka korsykańskiego oraz ograniczania możliwości nabywania nieruchomości na Korsyce przez Francuzów z kontynentu. „To początek nowej ery” – nie miał wątpliwości Simeoni, cytowany przez agencję Reuters. Radykalniejszy od niego Jean-Guy Talamoni domagała się od Paryża „błyskawicznego” rozpoczęcia negocjacji.
Politycy koalicji Dla Korsyki domagają się także od francuskiego rządu uwolnienia „więźniów politycznych”. Choć obecnie politycy ci nie podnoszą haseł separatystycznych, kwestia więźniów przypomina, że Korsyka przez trzy dekady była polem działania zbrojnych ugrupowań separatystycznych. Największe z nich, Front Narodowego Wyzwolenia Korsyki (FLNC), powstały w 1976 roku, dokonywał zamachów na infrastrukturę publiczną, posiadłości Francuzów z kontynentu oraz samych funkcjonariuszy państwa francuskiego. Choć FLNC podzielił się na kilka odłamów, kontynuowały ona walkę. Ostatni z nich ogłosił zakończenie działań zbrojnych dopiero w 2016 r.
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!