Wiadomości

Najsztub potrącił kobietę na pasach. Sąd go uniewinnił

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Sąd Okręgowy w Warszawie prawomocnie uniewinnił dziennikarza Piotra Najsztuba, oskarżonego o spowodowanie w 2017 r. wypadku na drodze, w którym ucierpiała 77-letnia kobieta. Potrącona na pasach, miała połamane żebra i kość czaszki. Dziennikarz nie miał prawa jazdy. Samochód nie miał aktualnych badań technicznych.

Do wypadku doszło 5 października 2017 r. w Konstancinie-Jeziornie. Piotr Najsztub nie miał prawa jazdy, OC i ważnego przeglądu. Jak ustalili biegli, w ciężkich warunkach pogodowych – padał deszcz – zwolnił swoim chevroletem do prędkości pomiędzy 17 a 25 km na godz. Był trzeźwy.

Najsztub nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego.

Sąd w Piasecznie wymierzył dziennikarzowi karę grzywny w wysokości 6 tys. zł, 10 tys. zł nawiązki dla nieżyjącej już pokrzywdzonej i zobowiązał do pokrycia blisko 6 tys. zł kosztów sądowych.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro uznał jednak, że taka kara jest niewspółmierna do winy i zapowiedział złożenie odwołania od wyroku. Sąd Rejonowy w Piasecznie przeprowadził więc cały proces ponownie.

Sprawa zakończyła się uniewinnieniem Najsztuba. Od tego wyroku apelację złożył prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.

Jak podaje „Super Express”, w tej sprawie w poniedziałek wyrok wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, podtrzymując orzeczenie pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny. Dziennik podaje też uzasadnienie sędziego do wyroku.

– To nie jest tak, że bycie osobą pieszą zwalnia wszystkich pieszych od zachowania również szczególnej ostrożności – mówił sędzia Piotr Bojarczuk. Przekazał, że śladów nie zabezpieczono tak, jak trzeba, a biegli musieli się opierać na pewnych założeniach.

– Nie została zabezpieczona droga hamowania. Nie zostało określone położenie ciała pokrzywdzonej względem samochodu oskarżonego, nie zostało ustalone położenie samochodu na przejściu dla pieszych – mówił.

– Pani wyszła ze szpitala po kilku dniach. Jechałem ok. 20 km/h, padał deszcz, pasy były niedoświetlone, nie miałem szans zahamować. Czuję teraz spokój. Oczywiście przejechanie kogokolwiek będzie czynnością dla kierowcy, którą będzie się długo pamiętać. Ja odtwarzałem tę sytuację przez kilka następnych miesięcy – mówił Najsztub w TVN.

/źródło: SE.PL, PORTAL TVP.INFO/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!