Z perspektywy sentymentalnej przyjrzyjmy się dziś ,,Opowieściom z Narnii” C.S. Lewisa. Zacznijmy klasycznie – od ,,Lwa, czarownicy i starej szafy”. Trwa II wojna światowa. Rodzeństwo Pevensie: Piotr, Edmund, Zuzanna i Łucja wyjeżdżają na wieś, Londyn bowiem ustawicznie jest bombardowany przez niemieckie samoloty. W domu profesora Digory’ego Kirke dzieci znajdują bezpieczną przystań.
Pewnego dnia, podczas zabawy w chowanego, najmłodsza Łucja kryjąc się w szafie odkrywa, że stanowi ona przejście do zupełnie innego świata. Choć początkowo rodzeństwo jej nie wierzy, to wkrótce cała czwórka trafia do owej krainy – Narnii. Niestety to niezwykłe miejsce nie jest ani bezpieczne ani przyjazne. Od dawien dawna panuje tam zima, a mieszkańcy Narnii cierpią pod rządami Białej Czarownicy. Istnieje jednak nadzieja, jeśli przybędzie lew Aslan to dni rządów okrutnej władczyni dobiegną końca. A i czwórkę rodzeństwa czeka w tym ważna rola. Świadoma zagrożenia czarownica przeciąga jedno z nich na swoją stronę…
Recenzja sentymentalna
Choć „Opowieści z Narnii” poznałem dobrych kilka lat po powieściach Tolkiena, to wiążę z nimi wiele dobrych wspomnień. ,,Lew, czarownica i stara szafa” to pierwsza z książek z tego cyklu, którą przeczytałem.
Dość już wspomnień. Omawiana książka ma w sobie coś z XIX wiecznych baśni, angielskiej flegmy i przypowieści. Podobnie bowiem jak „Władca Pierścieni”, „Opowieści z Narnii” są książkami o wartościach katolickich, przy czym Lewis jest bardziej dosłowny, tu wiadomo jaka postać jest analogią do kogo z Biblii.
Uważam jednak, że jest to opowieść uniwersalna. Mamy tu mowę o potrzebie przebaczenia, sprzeciwu wobec zła i niesprawiedliwości czy dorastania. Nie wszystko jest tu też czarno-białe, jedna z pozytywnych postaci ma na początku złe zamiary wobec Łucji (chce ją ofiarować Białej Czarownicy). Ponadto Lewis konsekwentnie buduje swój świat, otwiera wątki. Książkę polecam, a nie jest jeszcze to ta najlepsza…
Narnia po latach
Przyjrzymy się „Księciu Kaspianowi”, powieści zupełnie różnej od „Lwa, czarownicy i starej szafy”.Od czasów przygód rodzeństwa Pevensie w Narnii minęły setki lat. Przyjaciele dzieci już od dawna nie żyją a w samej krainie zaszło wiele zmian. Pojawili się w niej ludzie (niezwiązani z bohaterami poprzedniej powieści), którzy najpierw całkowicie podporządkowali sobie Narnię, następnie zepchnęli autochtonów w jej najodleglejsze rubieże by wkrótce zacząć zacierać o nich pamięć.
I to właśnie w takich czasach przyszło żyć Kaspianowi, następcy tronu. Jego ojciec nie żyje, zaś władcą jest stryj Miraz. Choć od najmłodszych lat Kaspianowi wmawiano, że w Narnii żyją wyłącznie ludzie, ostatnio zaczął poznawać zakazaną historię tych ziem. Wkrótce dowie się też o Aslanie i o rodzeństwie Pevensie, które rządziło krainą na długo przed przybyciem jego przodków. Młodzieniec sprzymierza się z tymi, którzy żyli w Narnii od samego początku i sprzeciwia się tyranii stryja. Wkrótce przecinają się drogi jego i rodzeństwa Pevensie, w których świecie minął ledwie rok. Razem postanawiają zakończyć rządy Miraza, który planuje ostateczne zwycięstwo nad narnijczykami.
Recenzja
Autor bardzo filigranowo (!) kontynuuje swoją opowieść. Fakt, że czas na Ziemi i w Narnii biegnie inaczej sprawia, że nasi bohaterowie muszą pogodzić się z tym, że Narnia jest teraz zupełnie innym miejscem od tego, jakie znali.
Bardzo ciekawie przedstawia się tu wątek polityczny, w państwie Miraza uprawiana jest propaganda, fałszowanie historii i przypisywanie sobie mieszkanie na tych ziemiach od zawsze (w rzeczywistości Telmarowie, czyli pobratymcy Kaspiana, byli potomkami piratów z Ziemi, którzy przypadkowo trafili do Narnii) a tych, którzy nie boją się mówić prawdy czekają represje. Nawet w baśniowej krainie pojawiają się bolączki naszego świata…
Ciekawych refleksji dostarcza też wątek jednego z narnijczyków, którego życie w strachu i nienawiści do ludzi uczyniło zgorzkniałym i zdesperowanym do tego stopnia, że dla pokonania Miraza chce skorzystać z usług złych mocy. Słowa Kaspiana po jego śmierci chwytają za serce.,,Książę Kaspian” wart jest lektury nie tylko jako (proszę o wybaczenie za grę słów) godny następca ,,Lwa, czarownicy i starej szafy”, ale też zupełnie nowe spojrzenie na Narnię setki lat po tamtej powieści, zmianie roli człowieka, niegdyś wyczekiwanego obrońcy a teraz ciemiężyciela i wreszcie na to, jak rodzeństwo Pevensie jeszcze raz musi stawić czoła złu, niby podobnego a jednak różnego od Białej Czarownicy.
Rodzeństwo Pevensie i złośliwy krewny
Oto trzecia odsłona sentymentalna – pod tytułem „Podróż „Wędrowca do świtu””. Edmund i Łucja goszczą w domu swojego krewnego, Eustachego Scrubba. Eustachy jest aroganckim i niesympatycznym dzieckiem, dużą ,,zasługę” mają w tym jego rodzice, którzy wychowali go w wyjątkowo nieodpowiedzialny sposób. Pewnego dnia jednak trójka dzieci trafia do Narnii.Tam ku uciesze Edmunda i Łucji okazuje się, że w fantastycznej krainie nie upłynęło tym razem wiele czasu – raptem trzy lata. Spotykają więc swojego przyjaciela, króla Kaspiana i jego druhów. Okazuje się, że młody władca wypłynął w morze statkiem „Wędrowiec do świtu” po to, by odnaleźć baronów, przyjaciół swego ojca, wygnanych przez Miraza, Edmund, Łucja i Eustachy dołączają do jego wyprawy. O ile rodzeństwo Pevensie nie posiada się z radości, to Eustachy tylko narzeka i dokucza innym. Żaden z bohaterów nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jakie przygody czekają ich w trakcie poszukiwań.
Recenzja
„Podróż „Wędrowca do świtu”” odbiega trochę sposobem prowadzenia narracji od swoich poprzedniczek. Dotychczas mieliśmy jedną wielką przygodę, która prowadziła do wielkiej bitwy z siłami zła. Tutaj zaś mamy szereg mniejszych przygód, finał zaś jest bardziej refleksyjny niż dynamiczny, bohaterowie bowiem docierają na koniec świata i tam spotykają Aslana.
Wątek Eustachego jest bardzo przewidywalny, czytelnik łatwo może domyślę, że najpierw chłopiec będzie nieznośny a później wydarzy się coś, co uczyni go odpowiedzialną i sympatyczną osobą. Szkoda, że autor nie postanowił jakoś zmodyfikować tego dobrze znanego toposu. Chyba jednak największą wadą konstrukcji narracyjnej jest uproszczenie historii. Po odłożeniu na półkę fabuła szybko umknęła mi z pamięci.
A na koniec niech przemówi Pisarz: „Wszystko, co usłyszałeś o Starej Narnii, jest prawdą. To nie jest kraj ludzi. To kraj Aslana, kraj przebudzonych drzew i widzialnych najad, kraj faunów i satyrów, karłów i olbrzymów, centaurów i mówiących zwierząt. To z nimi walczył Kaspian Pierwszy. To wy, Telmarowie, sprawiliście, że zwierzęta, drzewa i źródła leśne zamilkły. To wy wymordowaliście lub przepędziliście karły, fauny, i to wy próbujecie teraz pogrzebać pamięć o nic”. Niechaj zabrzmi to symbolicznie!
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!