Nasi celebryci raz za razem zdają się potwierdzać, że z logiką jest u nich na bakier, a stosowane przez nich porównania mogą jedynie budzić zażenowanie. Bo jak zareagować na taki oto wpis scenarzysty Andrzeja Saramonowicza?
Można by zapytać, co ma piernik do wiatraka, ale nie ma to najmniejszego sensu. Nie warto także pytać, ilu bezdomnych i potrzebujących przyjął pod swój dach p. Andrzej Saramonowicz, gdyż byłoby to czynnością absolutnie jałową.
Nie ma również sensu przypominanie, że pomagać winno się w sposób roztropny, na co wyraźnie zwraca uwagę Chrystus w przypowieści o pannach roztropnych, a trudno uznać za działanie roztropne przekształcanie swojego ojczystego domu w dworcową poczekalnię i sprowadzanie na swoich bliskich realnego zagrożenia.
Takim jak Saramonowicz nie o pomaganie bowiem chodzi. Nie chodzi też bynajmniej o otwieranie się na los innych, ale o coś zgoła innego, wręcz przeciwnego – o danie upustu swej głębokiej pogardzie wobec ludzi żyjących tuż obok. Wszyscy wszak wiemy, że tacy jak on, celebryci, w głębokim poważaniu mają owych uchodźców z Syrii i Iraku, przywołując ich w sposób instrumentalny – do „dołożenia” tak bardzo pogardzanym przez nich Polakom.
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!