Tim Bendzko, niemiecki gwiazdor muzyki pop, połączył siły z naukowcami ze Szpitala Uniwersyteckiego w Halle. Razem zorganizowali wydarzenie, które ma dać odpowiedź na pytanie, czy w czasie pandemii mogą być wznowione imprezy na dużą skalę w salach koncertowych i na stadionach piłkarskich.
Bendzko przywitał 1400 uczestników, dziękując im za przybycie i „za pomoc w jak najszybszym powrocie do normalności”. Wszyscy uczestnicy musieli przed koncertem przedstawić negatywny wynik testu na koronawirusa. Zgromadzeni byli zobowiązani do noszenia masek FFP2, a przed wejściem mierzono im temperaturę.
Naukowcy wyposażyli wszystkich fanów Bendzko w urządzenia do śledzenia kontaktów. Czujniki, umieszczone na suficie, gromadziły dane o przemieszczaniu się ludzi. – Chcemy zbadać, jaki kontakt mają ze sobą uczestnicy podczas koncertu; to właściwie wciąż nie jest jasne – powiedział cytowany przez agencję DPA Stefan Moritz, prowadzący badanie. Do dyspozycji uczestników pozostawał też fluorescencyjny środek dezynfekujący. – Po zakończeniu koncertu za pomocą lamp UV będziemy mogli sprawdzić, które powierzchnie się szczególnie świecą, co będzie oznaczać, że były one szczególnie często dotykane – wyjaśnił Moritz.
Podczas koncertu naukowcy sprawdzali trzy scenariusze, aby porównać sposoby ograniczania ryzyka zakażenia.
Pierwszy scenariusz przypominał w założeniu koncerty sprzed pandemii. W drugim uczestnicy przestrzegali podstawowych wytycznych epidemiologicznych, a w trzecim liczba uczestników została ograniczona tak, by wszyscy byli oddaleni od siebie o półtora metra. Odbyły się więc w praktyce trzy koncerty – wszystkie między 8.00 a 18.00.
Ciekawe…
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!