Jak zawiadamia portal nczas.com Stowarzyszenie Ośrodków Badań i Informacji o Antysemityzmie (Rias) alarmuje, że w niemieckiej Saksonii jedna czwarta antysemickich incydentów nie jest uwzględniona w policyjnych statystykach.
We wtorek 23 lutego 2021 roku Stowarzyszenie Ośrodków Badań i Informacji o Antysemityzmie przedstawiło swoje analizy. Dotyczyły one incydentów wymierzonych w żydowską wrażliwość. Niektóre z ujętych w nich „przejawów” rzekomego antysemityzmu to ledwie zauważenie faktów.
Według Stowarzyszenia w Saksonii w latach 2014-2019 odnotowano 712 przypadków antysemityzmu. Jedna czwarta z nich miała w ogóle nie zostać ujęta w policyjnych statystykach. Dyrektor Rias Benjamin Steinitz utrzymywał, że informacje o nich miały pochodzić z innych źródeł. Od 2017 roku ma też wzrastać liczba incydentów.
Jak podano 40 proc. antysemickich incydentów miało dotyczyć wypowiedzi. W praktyce oznaczało to sprzeciwianie się upamiętnieniu niemieckich zbrodni czy opowiadanie się za „społecznym wykluczeniem” Żydów. 9 proc. miał stanowić antysemityzm „związany z Izraelem i kwestionowaniem prawa do istnienia tego państwa”.
Około 5 proc. incydentów antysemickich to „teorie spiskowe” dotyczące „rzekomej politycznej lub gospodarczej potęgi Żydów”. Kolejne 0,3 proc. stanowił „antysemityzm o podłożu religijnym”. W poczet tych występków zaliczono twierdzenia, że Żydzi są odpowiedzialni za śmierć Jezusa Chrystusa.
Rzekomy antysemityzm nasila się najbardziej w największych miastach Saksonii – Lipsku, Dreźnie i Chemnitz. „Jednocześnie inicjatorzy badań coraz częściej obserwują jawnie demonstrowany antysemityzm na demonstracjach koronasceptyków lub na wiecach Pegidy” – donosi Deutsche Welle.
Co na to nasza lewica?
Źródło: nczas.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!