Niemiecki rząd przyjął rozporządzenie zwiększające kontrolę państwa nad niektórymi sektorami gospodarki. Obok znacznego obniżenia progu, od którego państwo może ingerować w transakcje kupna udziałów niemieckich firm uwagę zwraca zaliczenie branży środków przekazu do sektorów strategicznych.
„Nasz Dziennik”, który informuje o sprawie, zwraca uwagę, że definicja mediów jest bardzo szeroka i swobodnie interpretowana. Chodzi o „nadawanie, telemedia i produkty drukowane”, które „wywierają wpływ na kształtowanie opinii publicznej” i „odznaczają się wyjątkową aktualnością i wpływem”.
„Na pewno można do tej grupy zaliczyć wszystkie media informacyjne i prezentujące bieżącą publicystykę” – ocenia gazeta.
– Niemcy mają doskonałe wyczucie znaczenia mediów i kapitału medialnego na własnym rynku. Są w tym bardzo konsekwentni. Uważają, że nie można sobie pozwolić, by jakiś wielki kapitał medialny z zewnątrz wkroczył na teren Niemiec i rozgrywał własną politykę. W tym celu budują odpowiednie prawodawstwo – tłumaczy w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” medioznawca dr Hanna Karp.
Zgodnie z rozporządzeniem Republika Federalna będzie mogła unieważniać transakcje kupna sprzedaży udziałów w spółkach z sektorów strategicznych – teraz także w mediach – jeśli skutkowałyby one objęciem udziałów dających więcej niż 10 proc. głosów w walnym zgromadzeniu akcjonariuszy danego podmiotu.
Niemcy chronią swój rynek przede wszystkim przed kapitałem amerykańskim, chińskim i rosyjskim. Przepisy co do zasady nie dotyczą podmiotów z państw UE i EFTA, choć jest wyjątek. „Gdy obecność na określonym rynku łączy się z dostępem do tajemnicy państwowej, restrykcje obejmują wszystkich inwestorów zagranicznych” – informuje gazeta.
„Nasz Dziennik” wyjaśnia, że bezpośrednio mediów to ograniczenie nie dotyczy, ale może mieć znaczenie w odniesieniu do emisji programów z wykorzystaniem infrastruktury telekomunikacyjnej bądź gromadzenia danych osobowych, co ma miejsce w przypadku portali internetowych.
Gazeta wskazuje również, że Niemcy umieją blokować swobodę przepływu kapitału wewnątrz Unii nie łamiąc formalnie prawa wspólnotowego.
– Systemy te gwarantują dominację rodzimego kapitału w prasie informacyjnej i opiniotwórczej. Zewnętrzny kapitał może wchodzić w segment rozrywki, poradników itp. – mówi dr. Hanna Karp.
W artykule „Naszego Dziennika” zwrócono uwagę na sytuację na rynku polskim. Zdaniem gazety rząd „porzucił ideę nie tylko repolonizacji mediów, ale nawet postulat ich dekoncentracji, choć jest to jedynie zastosowanie zwykłej polityki antymonopolowej”.
– Skoro Niemcy poszli tak daleko, to może być to dla nas jakiś sygnał. Myślę, że w następnej kadencji Sejmu trzeba się będzie tym zająć, bo obecna nierównowaga na rynku mediów jest nie do przyjęcia – komentuje cytowany przez „Nasz Dziennik” europoseł Zbigniew Kuźmiuk.
Gazeta przypomina jednak, że „nieśmiałe próby »dekoncentracji« natrafiły na ostry sprzeciw Stanów Zjednoczonych, bo amerykańskie koncerny mają zawsze silne poparcie polityczne Waszyngtonu, bez względu na aktualną administrację”. Z kolei, jak ocenia „Nasz Dziennik”, próba stosowania rozwiązań analogicznych do niemieckich w stosunku do podmiotów europejskich „spotkałaby się od razu z zarzutem nierespektowania zasad UE.”
/TVP Info, Nasz Dziennik/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!