16 czerwca polska straż graniczna zdecydowała o zatrzymaniu na lotnisku Okęcie samolotu z afrykańską delegacją. W tle stosunki z BRICS.
Wizyta prezydenta RPA Cyrila Ramaphosa w Polsce, nikogo nie interesowałaby, gdyby nie głośna sprawa zatrymania samolotu na warszawskim lotnisku Okęcie. Straż graniczna nie pozwoliła na opuszczenie go przez uzbrojoną obstawę prezydenta. Oficjalne tłumaczenia mówią o tym, że ochroniarze nie mieli polskiego zezwolenia na posiadanie broni. Samego prezydenta wypuszczono i spotkał się z polskim odpowiednikiem. Niemniej, prasa nie tylko w Polsce zwróciła uwagę na to wydarzenie. Przede wszystkim było ono żywo komentowane – co zrozumiałe – w samej Republice Południowej Afryki, gdzie zsotało nazwane skandalem i obrazą dla tego państwa.
NASZ KOMENTARZ: Oficjalne wytłumaczenie założenia faktycznego aresztu domowego na ochroniarzy prezydenta RPA są infantylne. Delegacje zagraniczne i ich uzbrojone obstawy nie podlegaja polskiej ustawie o broni i amunicji, lecz protokołowi dyplomatycznemu. Ten zaś stwierdza, że zarówno osoby, wyposażenie osobiste jak i bagaże głów państw, dyplomatów i ich ochrony są co do zasady wyłączone spod jurysdykcji zwykłych organów państwowych. Naszym zdaniem nie doszło też do kompromitacji Straży Granicznej, która uzurpowała sobie nowe kompetencje. Chodzić mogło o świadome i celowe upokorzenie prezydenta RPA. Jego kraj bowiem należy do opozycyjnej wobec Stanów Zjednoczonych grupy BRICS. Co więcej, w skład delegacji wchodzili też przedstawiciele takich krajów jak Egipt, Uganda i Kongo. Egipt ostatnio złożył oficjalny wniosek o przyjęcie do BRICS, a wszystkie wymienione kraje, sprzyjają w obecnym konflikcie raczej Rosji, niż blokowi zachodniemu. Dodajmy do tego, że po wizycie w Warszawie, delegacja reprezentująca Republikę Południowej Afryki i kilka innych krajów afrykańskich, udała się do Kijowa, gdzie przedstawiła własny projekt pokojowego zakończenia kofliktu na Ukrainie. Tam doszło do uruchomienia sygnałów obrony przeciwlotniczej. Ukraińcy twierdzili, że Rosjanie uderzają na stolicę kindżałami i ma to być okazanie afrontu wobec wizyty. Podobno obrona przeciwlotnicza miałe zestrzelić wszystkie rakiety, lecz nie ma najmniejszych dowodów na to, żę do ataku w ogóle doszło. W każdym razie afrykańska delegacja miała nastepnie w planach polecieć do Petersburga na rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Doszło do nich w sobotę 17 czerwca br. Prezydent RPA został przyjęty przez Putina z wszystkimi należnymi honorami, co stanowi oczywiste przeciwństwo zachowania się władz polskich. No cóż, skoro władze warszawskie nie mają zbyt wielu przyjaciół, to szukają chociaż nowych wrogów.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!