O Instytucie Myśli Narodowej słów kilka
Wczoraj media triumfalnie ogłosiły, że prof. Jan Żaryn został odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego. Zanim przejdziemy do rozważania kwestii dotyczącej istnienia ww. Instytutu i poczynań PiSu warto pochylić się nad tym, w co ma być tenże instytut przemieniony. Otóż dekonstrukcja zacznie się od imienia – nowym patronem ma bowiem zostać Gabriel Narutowicz, znany z tego, że na urząd prezydenta wybrany został głosami Żydów i lewicy, należał do masonerii, a swój urząd pełnił 5 dni, ponieważ został zastrzelony przez Eligiusza Niewiadomskiego.
Skoro więc kierowano się tymi kategoriami, to należało sięgnąć po jeszcze większą „polską patriotkę”, która może nie zginęła w zamachu, ale niewątpliwie od kul. Mianowicie po Różę Luksemburg, myślę, że to postępowe, żydowskie dziewczę w sposób wyjątkowy mogłoby patronować nowym, patriotycznym przedsięwzięciom podejmowanym przez instytut.
W ramach rewolucji “uśmiechniętej Polski” nowym szefem Instytutu będzie nie byle kto, bo Pan Adam Leszczyński, dziennikarz skrajnie lewicowego OKO.PRESS. Człowiek ten znany jest z tego, że postulował likwidację IPN (no, chyba, że to on miałby być prezesem, to wtedy zlikwidować się nie powinno) i doniósł na prof. Jacka Bartyzela, za tzw. “antysemityzm”. Już tylko to pokazuje, że celem rządu Tuska jest całkowite zaprzeczenie idei, jaką deklarowano tworząc Instytut.
Zauważyć również należy, że karty zostały odkryte przez ministra Sienkiewicza, który m.in. wprost nazywał Marsz Niepodległości organizacją “ultranacjonalistyczną”, “ultrakatolicką” i “skrajną”. Kim w ogóle jest “ultrakatolik”? Czy to ten, którego wiara, to coś dużo więcej niż wcinanie papieskich kremówek?
Przetłumaczę te sformułowania zbiorczo, na język przystępniejszy. Oto dla ministra Sienkiewicza wrogiem są ci, którzy nie tylko czują się patriotami, ale gotowi są bronić swojej tożsamości; nie tylko są ochrzczeni, ale gotowi są bronić swojej wiary. Jak widać, to już nie przelewki – wróg klasowy został bowiem wskazany, a kolejnym krokiem będzie rozprawienie się z nim.
Mogło być tak pięknie? Nie, nie mogło!
PiS, gdyby był formacją prawdziwie patriotyczną, a nie tylko fasadową, to przez lata swoich rządów rozprawiłby się ze skrajnym lewactwem, które dzisiaj święci triumfy i w swoim barbarzyńskim pochodzie nie ma zamiaru się zatrzymać.
Wszystkie skrajnie lewicowe media jak działały, tak działają. OMZRiK na czele z przestępcą Rafałem Gawłem ma się jak najlepiej. Ktoś powie — no ale jak mieli to zrobić? – Ano tak jak robią to teraz lewacy. Sposobności było aż nadto. Ale czego możemy oczekiwać po formacji, która w kwestii nowelizacji ustawy o IPN, musiała polecieć do Izraela, by w willi Mosadu pod Tel-Awiwem otrzymać dalsze instrukcje, Zresztą długo by wymieniać ich grzechy i zaniechania.
Działacze patriotyczni, którzy byli beneficjentami Funduszu Patriotycznego, zapomnieli o jednej istotnej kwestii. Zapomnieli, że żyjemy w systemie dyzmokratycznym i że PiS sprawę polską zdradził wielokrotnie.
Uczynienie sobie z tego funduszu stałego źródła dochodów dotacyjnych, było jak podpisanie na siebie wyroku śmierci. Powinno być jasnym, że gdy do władzy dojdą jawni zaprzańcy, to nie tylko zabiorą się za dekonstrukcję Instytutu i Funduszu Patriotycznego, ale także za wszystkich (no prawie, bo przecież chyba nie za żydowską fundację Hatikva!), którzy byli jego beneficjentami. Gdy różnym podmiotom przyjdzie zwracać środki (bo zapewne rząd zdrady i zaprzaństwa będzie do tego dążył), to będzie to prawdopodobnie koniec wielu świetnych inicjatyw.
Swoją drogą, my też wnioskowaliśmy o te środki, z tym, że nie na bieżącą działalność, nie na niezbędne działania, ale na zakup siedziby. Dlaczego ich nie dostaliśmy? Nieoficjalnie dowiedziałem się, że dlatego, iż… zajmujemy się tematem żydowskim, a przecież to niedobra jest. Być może decydenci Funduszu myśleli, że jak na pokładzie nie będzie złych “antysemitników”, to karząca ręka postępu ich ominie? No cóż…
Niestety, dopóki nie nauczymy się tego, że sami, bez pomocy państwa i jego dyzmokratycznych struktur, musimy odbudować Polskę, dopóki nasi rodacy nie wezmą odpowiedzialności finansowej za różne inicjatywy patriotyczne, dopóki każdy będzie sobie rzepkę skrobał, dopóty będziemy zawsze kręcić się w kółko, i przegrywać. Niespieszni patrioci są w tym zresztą mistrzami. Mam wrażenie, że jak tylko coś zaczyna działać jak należy, to następuje jakiś reset i… zaczynamy wszystko od początku.
Chciałbym wierzyć, że to tylko ze względu na nasze przywary narodowe, takie jak dyzmokratyzm, safandulstwo, polityczna krótkowzroczność i naiwność.
Jeżeli czekacie, na podobne Fundusze Patriotyczne, czy spadających z nieba Sorosów prawicy, to już teraz porzućcie wszelką nadzieję! Jak napisałem wyżej – albo sami od podstaw odbudujemy Polskę i elity, albo będziemy czekali w nieskończoność. Ktoś powie, że nasze inicjatywy są półamatorskie? Owszem, ale Polska w swych legendarnych początkach zaczęła się od niepiśmiennego Piasta kołodzieja, a nie od Kazimierza Wielkiego, Kraków też nie od razu zbudowano…
Co prawda mieliśmy już wielkich mężów, mamy wspaniałe miasta, literaturę, katedry, ale czy ktoś ma jeszcze wątpliwość, że i my musimy z wieloma kwestiami zacząć od nowa? Zamiast więc narzekać, trzeba zacząć pracować, jednoczyć się i śmiało łożyć na inicjatywy takie jak nasza.
Jaka jest rzeczywistość? Ano taka, że 12 kwietnia, mamy zebrane ledwie 3763 zł wpłat od naszych darczyńców. Sami sobie Państwo odpowiedzcie na pytanie, jakimi funduszami dysponują media nam wrogie i w związku z tym, dlaczego jesteśmy tu gdzie jesteśmy.
Albo to zmienimy, albo pochód barbarzyńców przełamie kolejne mury i pogrzebie kolejnych obrońców cywilizacji.
Przemysław Holocher
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!