Siedzę w ostatnich dniach w IPN nad dokumentami dotyczącymi NOW i NSZ z terenu Zagłębia Dąbrowskiego. Co mnie zaskoczyło? Że spora część kadry to przedwojenni działacze socjalistyczni, a nawet komunistyczni. W roku 1940 organizacja, która funkcjonowała przede wszystkim w Strzemieszycach, Kazimierzu i okolicznych wioskach weszła w skład Związku Jaszczurczego. Liczyła ona wówczas kilkaset osób. Po aresztowaniach w Związku Jaszczurczym na początku 1941 roku opisywana grupa weszła w skład Narodowej Organizacji Wojskowej.
Nastąpił dalszy rozwój organizacyjny – na bazie dawnej strzemieszyckiej grupy ZJ utworzono batalion NOW w sile ok. 500 – 600 ludzi. Dowodził nim Józef Śmigielski. Poza batalionem Śmigielskiego NOW dysponowała na tym terenie także oddziałem partyzanckim, którym dowodził ppor. Jan Henryk Milton ps. „Ordon”. Po scaleniu NOW z AK na czele batalionu strzemieszyckiego stanął ppor. Józef Gwiazdowski. Dokładną strukturę batalionu oraz jego działalność przedstawię w książce, nad którą obecnie pracuję.
W końcowym okresie okupacji niemieckiej batalion Narodowej Organizacji Wojskowej, funkcjonujący w okolicach Kazimierza i Strzemieszyc, oderwał się od AK i związał się z NSZ. Przesłuchiwany w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach w dniu 2 października 1952 roku Stanisław Kondera tak o tym mówił:
„Michalski nawiązał kontakt na terenie Gubernatorstwa z byłym członkiem „Związku Jaszczurczego” naszego terenu Wcisłym Dezyderiuszem, który wówczas należał do NSZ na terenie Gubernatorstwa. Po nawiązaniu kontaktu z wymienionym Michalski skontaktował mnie w okolicach Wolbromia w Pazurku z Wcisłym Dezyderiuszem, gdzie umówiliśmy następne spotkanie, na którym miał być dowódca naszego batalionu Gwiazdowski i dowódca okręgu NSZ. Na następnym spotkaniu miano omówić sprawę połączenia się z NSZ.
Po powrocie do Strzmieszyc opowiedziałem o powyższym spotkaniu Gwiazdowskiemu, na co ten powiedział, że nie może jechać na to spotkanie ze względu na pracę zawodową, przy czym polecił, aby na to spotkanie pojechał Michalski, Jachimek i ja, co też my uczynili, spotykając się w Pazurku w mieszkaniu Kocema, gdzie to on się ukrywał.
Na spotkanie to ze strony NSZ przybył d-ca okręgu ps. „Karski” oraz jeszcze jeden osobnik, którego nie znam. W rozmowie z nimi dowódca okręgu polecił nam montować na terenie Zagłębia Obwód Nr 8 i w tym to celu przekazał Michalskiemu kontakt na umówione hasło w Częstochowie, gdzie to mieścił się okręg NSZ-tu.
Ponadto na spotkaniu tym został wytypowany skład osobowy sztabu obwodu VIII-go z siedzibą w Strzemieszycach. Do sztabu tego weszli jako dowódca obwodu VIII-go NSZ Gwiazdowski Józef ps. „Janusz”, szef sztabu Michalski Kazimierz ps. „Jacek”, szef organizacyjny Jachimek Kazimierz ps. „Marek”, szef kwatermistrzostwa – ojciec Jachimka Kazimierza ps. „Suliwan” oraz szefa wywiadu powierzono mnie.”
Przystąpiono do intensywnego rozbudowy struktur także w innych miejscowościach Zagłębia, tak że po wojnie VIII Obwodowi NSZ podlegało kilka batalionów. Batalion Strzemieszycki składał się wówczas z czterech kompanii. Dowodził nim Józef Waligórski ps. „Chmurny”. D-cą I kompanii został ponownie Józef Torbus ps. „Karol” z Grabocina, inni dowódcy kompanii to Deja Michał i Nanus,
Co ciekawe, w końcowym okresie niemieckiej okupacji NSZ dość blisko współpracowała z PPR i AL. Przedstawiciele NSZ i AL spotykali się ze sobą i wymieniali informacjami. Antoni Małupa z PPR, zeznając w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego i pytany o Stanisława Konderę, szefa wywiadu Okręgu VIII NSZ, opisał między innymi takie oto wydarzenie:
„Na krótko przed wyzwoleniem Polski spotkałem się ze wspomnianym Konderą na terenie kopalni „Kazimierz”, spotkanie nasze było spotkaniem przypadkowym. W czasie tego spotkania Kondera Stanisław był w towarzystwie nieznanego mi osobnika, którego to tytułował porucznik „Kropka”. Ów osobnik był uzbrojony w automatyczny pistolet niemiecki. Spotkanie nasze miało miejsce w tym czasie, kiedy to niemcy wycofywali się z terenów naszej kopalni i pobliskiej okolicy. W rozmowie z w/w Kondera Stanisław oznajmił, że są oni uzbrojeni w automatyczną broń i mają zamiar rozprawić się z uciekającymi niemcami. Zwróciłem uwagę Konderze, że jest to niepewne i bardzo ryzykowne, gdyż niemcy są jeszcze dostatecznie silnie obsadzeni i na skutek tego mogliby spowodować na naszym terenie czystkę, miałem tu na myśli interwencję niemców w stosunku do polskiej ludności. Ja obawiając się, aby Kondera nie wszczął pomyślanej przez niego akcji, nie odchodziłem od niego, a w międzyczasie posłałem mego kolegę Jędryczka do Muzyka ps. „Wojtek”, który to był komendantem istniejącej na tut. Terenie Armii Ludowej, aby ten zabroni Konderze wszczynania tego rodzaju nieprzemyślanych akcji. Na interwencję ze strony Muzyka Kondera Stanisław zaniechał tych czynów.”
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!