Felietony

O prawie do posiadania broni słów kilka

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Prawo do obrony z użyciem narzędzi adekwatnych do technicznych możliwości epoki stanowi jedno z niezbywalnych praw naturalnych przynależnych każdej istocie ludzkiej. Bez cienia przesady można stwierdzić, że prawo do obrony, a zatem także prawo do posiadania broni, zostało nam nadane przez Boga. Prawo stanowione nie może być sprzeczne z naturalnym bo staje się bezprawiem. Jeżeli nie chcemy by w Polsce panowało bezhołowie musimy przywrócić powszechny dostęp do broni. Warto przypomnieć, że prawo do jej posiadania stanowi element polskiej tradycji, zaś pierwsze ograniczenia w dostępie do broni wprowadzili wrogowie naszej Ojczyzny.

 
Rzeczpospolita wyróżniała się bogatą kulturę posiadania broni. Trudno wyobrazić sobie polskiego szlachcica, w kontuszu i z charakterystycznym wąsem, bez nieodłącznego atrybutu w postaci szabli. Jednak w Rzeczpospolitej prawo do posiadania broni nie było zarezerwowane wyłącznie dla szlachetnie urodzonych. Wbrew temu co próbuje się nam wtłoczyć do głów, to nie rewolucja francuska sprawiła, że niezależnie od stanu każdy człowiek ma równe prawo do obrony. Na Litwie i w Koronie dostęp do broni miała zarówno szlachta jak i mieszczanie czy chłopi. W Polsce doskonale zdawano sobie sprawę, że ludzie wolni muszą mieć możność obrony własnego życia, mienia, a jeśli będzie to konieczne także życia i mienia osób trzecich. Nawet po buntach kozackich, które zatrzęsły Rzeczpospolitą w posadach, nie zabroniono kozakom posiadać broni. Prawo do obrony jest bowiem niezbywalne.

 
Pierwsze ograniczenia w dostępie do broni przyniosły zabory. Najgorzej pod tym względem było na terenach zagarniętych przez Rosję. Moskale zakazali działalności stowarzyszeń strzeleckich, a po każdym z powstań wprowadzali kolejne restrykcje. Po styczniowym, we wszystkich zaborach, możliwość gromadzenia broni łowieckiej zarezerwowano wyłącznie dla bractw łowieckich.

 
Władze odrodzonej Rzeczpospolitej kontynuowały niechlubny kurs zapoczątkowany przez okupanta. Ideologiczne nowinki, które tak silnie zniewoliły umysły elit II Rzeczpospolitej, sprawiły, iż w Polsce wprowadzono obowiązek rejestracji broni, zaś za jej nielegalne posiadanie dekret naczelnika państwa z 25 stycznia 1919 r. przewidywał rok więzienia i grzywnę w wysokości 5 tys. marek. Ów nieszkodliwy w warunkach pokoju obowiązek, przyniósł tragiczne żniwo po wybuchu II wojny światowej, kiedy to postrzegani przez okupantów za potencjalne zagrożenie, uzbrojeni Polacy, byli masowo mordowani m.in. na Pomorzu, Ziemi Chełmińskiej i Kujawach.

 
W latach trzydziestych władze kontynuowały niegodziwą politykę utrudniania dostępu do broni. II Rzeczpospolitej nie ominęła obecna w całej Europie mania ograniczania swobód obywatelskich. Poza komunistami do głównych przeciwników wolności jednostki należeli, rzecz jasna faszyści, których ideowy wpływ na elity państw europejskich, w tym Polski, był ogromny. W 1931 r. Mussolini narzucił parlamentowi ustawę całkowicie zakazującą posiadanie broni przez cywilów. W ślad za faszystowskimi Włochami szli naziści. Adolf Hitler, uznał ograniczenia w dostępie do broni w Rzeszy za swój wielki triumf, stwierdził: Ten rok przejdzie do historii. Pierwszy raz w cywilizowanym kraju istnieje pełna rejestracja broni. Nasze ulice będą bezpieczniejsze, a nasza policja bardziej sprawna. W przyszłości cały świat będzie nas naśladował (sic!).

 
Jeśli chodzi o podejście do swobód obywatelskich, II Rzeczpospolita stanowiła tylko cień przedrozbiorowej Polski. Nowoczesne idee, którymi zaczadzeni byli rządzący oraz ograniczanie pozycji ziemiaństwa- naturalnych nauczycieli i obrońców, sprawiły, że broń przestała być w Polsce rzeczą powszechną. By jednak oddać sprawiedliwość II Rzeczpospolitej należy stwierdzić, że pomimo wprowadzenia ograniczeń w dostępie do broni, prawo do obrony koniecznej działało, a osoba, która z niego skorzystała (poza niechlubnymi wyjątkami) nie musiała obawiać się wymiaru sprawiedliwości, nawet jeśli w jej wyniku napastnik poniósł śmierć.

 
Formalny koniec II wojny światowej nie równał się w Polsce z ustaniem walki o wyzwolenie Ojczyzny. Obóz zdrady równolegle do walki z podziemiem pracował nad rozbrajaniem Polaków, wszak doskonale zdawano sobie sprawę, że uzbrojeni są dla samozwańczej władzy zagrożeniem. Przez całe pięćdziesiąt lat komuniści niszczyli pozostałości kultury posiadania broni w Polsce. Pistolet stał się atrybutem zarezerwowanym niemal wyłącznie dla ludzi systemu. Z konieczności broń pozostawiono w rękach myśliwych, których także, pomimo ścisłej kontroli i troskliwego nadzoru, nie darzono pełnym zaufaniem. Doskonały dowód na to, władza ludowa dała po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy to myśliwi wraz z bronią musieli stawić się na posterunkach milicji.

 
Mimo, że od 1989 r. minęło z górką ćwierć wieku nadal niewiele zmieniło się w podejściu do wolności osobistej. III RP, również w kontekście prawa do posiadania broni, okazała się kontynuatorką PRL. Oczywiście poluzowano nieco kaganiec, ułatwiono dostęp do broni do celów sportowych czy kolekcjonerskich, lecz sposób postrzegania obywatela nie zmienił się o jotę. Rządzący nadal nie ufają Polakom na tyle by umożliwić im realizację jednego z fundamentalnych praw- prawa do obrony.

 
Niestety osoby mający realny wpływ na władze w Polsce, w większości, wydają się być ślepe na argumenty zwolenników szerszego dostępu do broni. Politycy obozu zwanego umownie patriotycznym oraz znaczna część intelektualistów żyje w przekonaniu, że państwo ma prawo ingerować w życie obywateli w takim zakresie w jakim uzna to za słuszne. Nie bez znaczenia jest także złudne przekonanie iż broń nie jest już do niczego potrzebna albowiem wraz z ogłoszonym w 1992 r. końcem historii nastały czasy pokoju i zgodnego współistnienia państw liberalnych demokracji. O skali błędu w jakim tkwią zwolennicy tezy o końcu historii niech świadczy wojna na Ukrainie, napięta sytuacja na bliskim wschodzie czy zamachy terrorystyczne, do których dochodzi w Europie, nie co kilka tygodni czy dni, a co parę godzin.

 
Zwolennicy prawa do obrony nie znajdują zrozumienia we władzach Unii. Od kilku miesięcy w Europie mówi się o dalszych ograniczeniach w dostępie do broni. Prace nad pozbawieniem Europejczyków prawa do obrony swoim nazwiskiem firmuje Komisarz Elżbieta Bieńkowska, która rozbrojenie Starego Kontynentu postawiła sobie za punkt honoru. Zapalczywość z jaką walczy o ograniczenia prawa do posiadania broni jest odwrotnie proporcjonalna do wiedzy jaką prezentuje w dziedzinie broni.

 
Czas przywrócić w Polsce naturalny porządek rzeczy. Biorąc pod uwagę sytuację w Europie nie ma czasu na postulowaną przez niektórych metodę małych kroków. Należy koniecznie przywrócić w Polsce powszechny dostęp do broni. Prawo do jej posiadania i użycia stanowi niezbywalne i fundamentalne prawo każdego człowieka, zaś pozbawienie go winno mieć miejsce wyłącznie w ramach określonego prawem wyjątku. Sytuacja, w której dorosły Polak, by móc posiadać w domu rewolwer, musiał przez kilka miesięcy udowadniać państwu, że nie jest szaleńcem lub bandytą jest ze wszech miar niedopuszczalna.

 

Paweł Madaliński

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!