Felietony

Obłuda do nieba śmierdząca

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak wspomina Kazimierz Chłędowski, tego określenia użył kiedyś Ignacy Daszyński gwoli scharakteryzowania jakiegoś postępku Czechów w Parlamencie Wiedeńskim. Najwyraźniej przed 120 laty takie sytuacje się zdarzały, ale musiały być stosunkowo rzadkie, skoro Ignacy Daszyński natychmiast spenetrował prawdę. Dzisiaj jest znacznie gorzej; dzisiaj obłuda, również ta „do nieba śmierdząca” tak się upowszechniła, że większość ludzi już przestała ją dostrzegać, uważając, że tak właśnie jest normalnie. Tymczasem normalnie jest całkiem inaczej, czego dowodzi tragedia w Tatrach, gdzie mnóstwo ludzi zostało poszkodowanych przez burzę z piorunami. Prokuratura w Zakopanem zapowiedziała „energiczne śledztwo” w sprawie „nieumyślnego spowodowania śmierci” – ale jeszcze nie wiadomo, kto zasiądzie na ławie oskarżonych. W starożytnej Grecji nie byłoby z tym problemu bo miotanie piorunów było monopolem Zeusa – ale kogo posadzić na ławie oskarżenia dzisiaj? Okazuje się, że ateizm też ma swoje „plusy ujemne”, a światopogląd naukowy – jak za pierwszej komuny nazywano brednie Marksa i Engelsa – tak się upowszechnił, że nikt nie ośmieli się nawet wpaść na pomysł, iż ta piorunowa tragedia może być pierwszym poważnym ostrzeżeniem Pana Boga w związku z paradami sodomitów, którym najwyraźniej już nie wystarcza popisywanie się seksualnymi perwersjami i zaczynają profanować rozmaite religijne symbole, nawiasem mówiąc, czujnie ograniczając się do symboli chrześcijańskich. Wiedzą bowiem, że gdyby tak sprofanowali jakiś symbol islamski, to mało który sodomita przeżyłby ten eksperyment, a jeśli nawet – to musiałby chować się po piwnicach – a gdyby któregoś podkusił diabeł i na przykład paradowałby po Warszawie z Gwiazdą Dawida uczynioną ze splecionych penisów w stanie wzwodu, to jestem pewien, ze pan redaktor Michnik udusiłby go osobiście i rytualnie, chyba, że wyręczyłby go w tej burgrabiowskiej czynności pan red. Jarosław Kurski, którego redakcyjny Judenrat używa w charakterze szabesgoja.

Tymczasem związek między piorunami, a nonszalanckim stosunkiem do Stwórcy Wszechświata jest bardziej prawdopodobny, niżby się wydawało. Oto Maria jeszcze nie Pawlikowska, tylko Kossakówna uczestniczyła kiedyś w majówce w towarzystwie pewnego rezonera, pragnącego zaimponować panienkom ateizmem. Kiedy tak bluzgał i bluzgał, nagle się zachmurzyło i piorun uderzył tuż koło niego. Z przerażenia niemal skamieniał, a wtedy Maria Kossakówna odezwała się doń w te słowa: widzisz? Pan Bóg nie pozwala każdemu z Siebie szydzić. I tak uprzejmie z Jego strony, że Cię nie trafił! Bo o ile kiedyś Stwórca Wszechświata wdawał się w pogawędki z rozmaitymi Żydami, to teraz raczej operuje aluzjami. Bardzo na to narzekał pewien przedwojenny polski kapitan żeglugi wielkiej, zmartwiony szerzącą się rozpustą, chociaż w porównaniu z dzisiejszą sprawiała ona wrażenie jakiejś freblówki. Pan Bóg – powiadał – nie powinien się tak ukrywać, bo ludzi od tego wariujo. Powinno otworzyć się niebo, Pan Bóg przez tę dziurę by wyjrzał, pogroził pięścią i powiedział: „nu, żyjtie porzondnie!” Ludzi by wiedzieli, że Pan Bóg jest i żyliby porzondnie, no a tak, to niech no sam pan popatrzy, co wyprawiajo! Wyobrażam sobie, jak mnie ofukną ateiści, którzy na wszelki wypadek woleliby, żeby Stwórcy Wszechświata nie było – ale oczywiście nic im to nie pomoże, bo kiedy staną tete-a-tete przed Stwórcą Wszechświata, to z powodu swojej pychy najedzą się wstydu co niemiara. Nawiasem mówiąc, na tym właśnie może polegać czyściec, że przed dopuszczeniem do obcowania z Bogiem, każdy dureń musi nabrać rozumu. Nie ma bowiem większej udręki dla Mądrości, jak przebywanie w towarzystwie idiotów. Ale nie tylko ateiści, bo również postępacy pobożni, którym się wydaje, że Pan Bóg też jest apolityczny, zgodnie z wytycznymi żydowskiej gazety dla Polaków. Jest to pogląd całkowicie bezzasadny, bo Pan Bóg, przynajmniej z tego, co o Nim wiemy, bardzo się w politykę angażował i nawet expressis verbis przedstawił swoje preferencje ustrojowe, o czym wspominałem w „Ulubionym ustroju Pana Boga”.

Ale mniejsza już o to, bo ja przecież chciałem o obłudzie. Zainfekowała ona również europejską pepinierę biurokratów i filutów, czyli Parlament Europejski, który w rocznicę Paktu Ribbentrop-Mołotow ustanowił Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu. Przypomina mi to wierszyk Tuwima, jak to w towarzystwie Władysława Broniewskiego się upił: „Ostro urżnęliśmy się czystą, Władek i ja. Władek jest twardym komunistą, gdy w czubie ma. (…) Może nie księżyc, może rybak z gwiaździstych stron? A Władzio mi o kolektywach! A won!! Industrializacja – racja – pożytek z niej. Indus – rozumiem. Trializacja – już mniej.” O ile „nazizm”, to ideologia, o tyle „stalinizm” już nie. Stalinizm bowiem był jedną z wielu postaci komunizmu, który swoje zbrodnicze oblicze ukazał zanim jeszcze Stalin wycisnął na nim piętno swojej osobowości, a i później – gdy Stalin był już starym nieboszczykiem, to znaczy – piekłoszczykiem – a w Kambodży setkami tysięcy trupów zapełniały się „pola śmierci”. Skąd tu zatam też „stalinizm” obok „nazizmu”? Ano stąd, że o ile „nazizm” nie tylko został wyklęty, ale za sprawą Żydów stał się synonimem absolutnego zła, to komunizm nie tylko nie postał potępiony nawet przez II Sobór Watykański, który zapędził Kościół katolicki na manowce, toteż partie komunistyczne funkcjonują sobie jak gdyby nigdy nic i w samej tylko Partii Europejskiej Lewicy jest ponad 20 partii komunistycznych, a skoro są i działają, to przynajmniej teoretycznie któregoś dnia mogą wygrać. A wtedy pan Czarzasty z panem Zandbergiem zafundują nam taką recydywę „stalinizmu”,ze wszyscy ubowcy zatrzęsą się w piekle z radości. Toteż eurołajdactwo, zeby niekogo nie urazić, wymysliło sobie „stalinizm”. Znaczy – komunizm zasadniczo nie jest zły; zły był tylko Stalin, który zrobił „wypaczenia”. Ale w takim razie, dla symetrii trzeba też by dać do zrozumienia, że „nazizm”, też zasadniczo jest dobry, tylko Hitler wypaczył tę piękną ideę na skutek swego antysemickieego bzika. W przeciwnym razie wszystkie ofiary, które zginęły zanim jeszcze Stalin zaczął dokazywać, jak również wtedy, gdy Stalina nie było już na świecie, zginęły słusznie – bo nie były ofiarami „stalinizmu” – a tylko te zostały uhonorowane.

Oto do jakich łajdackich skutków prowadzą kompromisy z Szatanem. Zamiast uczcić ofiary komunizmu, Parlament Europejski dopuszcza się wobec nich dodatkowego szyderstwa, które jest tym bardziej dotkliwe, że uczestniczą w nim ideowi spadkobiercy Józefa Stalina, którzy póki co przywdziali na siebie barwy ochronne. Bo gdyby nie Józef Stalin, to czy Aleksander Kwaśniewski zostałby kiedykolwiek prezydentem Polski? Czy gdyby nie Stalin, to czy Leszek Miller zostałby premierem polskiego rządu? Czy gdyby nie Józef Stalin i jego rozwnuczone ideowe potomstwo, to czy pani Joanna Senyszyn zażywałaby dzisiaj reputacji tęgiej głowy, jesśli już nie autorytetu moralnego? Podobnie pan Czarzasty i pan Zandberg, chociaż nigdy się do tego nie przyznają, czerpią życiodajne soki z gnilnej krwawej masy, w jaką polskich patriotów przerobił nie kto inny, jak właśnie Józef Stalin – i nigdy się od tych sekretnych korzonków nie odetną, bo w jednej chwili uschłyby im nie tylko ręce i nogi, ale nawet mózgi.

Stanisław Michalkiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!