Jak możemy przeczytać na portalu nczas.com. gen. Czesław Kiszczak w 2004 roku napisał mocny list do Lecha Wałęsy, w którym chciał „odświeżyć pamięć” byłemu prezydentowi. Przypominał w nim spotkanie z oficerami SB, które miało miejsce w połowie grudnia 1981 roku. Jednak nie wysłał go w tej wersji. Brudnopis znaleziono w papierach, które odnaleziono w USA.
Gdański oddział TVP od stycznia 2003 roku emitował program „Z Wałęsą na rybach”. W 15-minutowym programie ekspert od kablowania opowiadał o wędkowaniu, po czym przechodzono do tematów politycznych.
W grudniu 2004 roku w przededniu 23 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Wałęsa powiedział, że po jego zatrzymaniu 12 grudnia 1981 roku, ale jeszcze przed masakrą górników z kopalni „Wujek” (16 grudnia) dzwonili do niego różni generałowie. Jeden z nich miał powiedzieć, że musi zginąć kilka osób, by zastraszyć naród. – Ujawniam to po raz pierwszy – powiedział Wałęsa.
Wiadomość o tym dotarła do niedawno wówczas skazanego Kiszczaka na dwa lata w zawieszeniu za „przyczynienie się do śmierci robotników z kopalni Wujek”. Odnaleziono szkic listu do Wałęsy napisany przez byłego szefa MSW. Jest on znacznie ciekawszy od tego wysłanego oficjalnie dwa dni później. – Widać w nim wyraźnie, że generałowi puściły nerwy i zamierzał parę rzeczy Wałęsie wypomnieć – piszą dziennikarze.
Oprócz tego przypomniał Wałęsie, że pierwsze dni stanu wojennego spędził „w dobrze urządzonej i zaopatrzonej wilii MSW”, w której przyjmował gości, wśród których nie było generałów.
– Jak wiadomo pierwsze dni stanu wojennego spędził Pan w dobrze urządzonej i zaopatrzonej willi MSW, w Chylicach k. Piaseczna. Odwiedzali Pana biskupi i księża a także wysocy przedstawiciele Międzynarodowej Organizacji Pracy, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Polskiego Czerwonego Krzyża, oficerowie Służby Bezpieczeństwa i wiele innych osób. Podejmował ich Pan obiadami – napisał Kiszczak.
Przypomniał również, że osobiście po raz pierwszy rozmawiali w Arłamowie w 1982 roku, czego efektem było zwolnienie Wałęsy z internowania.
– Ja z Panem rozmawiałem po raz pierwszy w życiu w dniu 9.XI.1982 r. w godzinach wieczornych w rezydencji Urzędu Rady Ministrów w Arłamowie, w czasie kolacji. W rozmowie tej poruszaliśmy głównie ‚gorący’ wówczas jeszcze temat stanu wojennego, jakby jego odwołania a także mówiliśmy o przyszłości Polski. Efektem tej rozmowy było m.in. zwolnienie Pana z internowania – czytamy w liście.
– Znana mi jest tylko jedna Pana „rozmowa z generałem”. Miała ona miejsce w sierpniu-wrześniu 1981 r. (datę można precyzyjnie odtworzyć), a więc na długo przed stanem wojennym – napisał Kiszczak. – Pamiętam ją dobrze gdyż doszło do niej w czasie i miejscu przeze mnie wskazanym, które Pan zaakceptował. Tematykę z całą pewnością Pan pamięta– dodał.
Jak przekazują dziennikarze w tym przypadku chodzi o spotkanie w 1981 roku. Wówczas Wałęsa dwukrotnie spotykał się z generałem Jaruzelskim. Rozmawiali 10 marca, a w spotkaniu uczestniczył także ppłk Iwaniec.
„Jacek Kuroń wspominał, że to spotkanie zrobiło na Wałęsie ogromne wrażenie. Pisał: ‚Jaruzelskiego wspominał bardzo korzystnie, a już najbardziej wzruszyło go to, że kiedy generał mówił o strasznej sytuacji w kraju, to zdjął okulary i Lechu zobaczył, że generał płacze. Musiało to zrobić duże wrażenie na kapralu, taka intymność ze strony starszego rangą, bo za nic nie chciał przyjąć do wiadomości, że Jaruzelski ma chore spojówki i płacze od światła’”.
Kolejne spotkanie ówczesnego przywódcy „Solidarności” z generałem Jaruzelskim odbyło się w listopadzie 1981 r. i brał w nim udział także kard. Józef Glemp, prymas Polski.
W brudnopisie odnalezionego przez dziennikarzy listu Kiszczak przypominał Wałęsie także liczne rozmowy z nim podczas obrad Okrągłego Stołu oraz jakieś odwiedziny Wałęsy w jego domu w latach 90. „Problematyka stanu wojennego była w nich często poruszana. Nigdy jednak nie wspominał Pan o swoich +rozmowach z generałami+ w pierwszych dniach stanu wojennego” – pisał generał.
Latem 1981 roku Wałęsa spotkał się w Gdańsku z gen. Adamem Krzysztoporskim, wiceszefem MSW. Według niektórych badaczy, rozmawiano wówczas o wyborach szefa związku i ewentualnej neutralizacji przeciwników Wałęsy. To na tym spotkaniu gen. Krzysztoporski miał zaproponować Wałęsie ochronę oraz „pomoc w wydaniu pozwolenia na broń” do osobistej obrony.
– Spotkania Wałęsy z generałem Krzysztoporskim to bardzo tajemnicza sprawa. Właściwie nie wiadomo ile ich było. Sam generał przyznawał się tylko do jednej rozmowy, choć ja za bardzo w to nie wierzyłem. Ten list Kiszczaka do Wałęsy byłby pośrednim potwierdzeniem, że rozmawiali tylko jeden raz – powiedział dr Grzegorz Majchrzak, historyk IPN i dodał, że generał Krzysztoporski miesiąc przed wprowadzeniem stanu wojennego został odwołany ze swojej funkcji. – To był swego rodzaju liberał i do końca mu nie ufano – stwierdził.
Po konsultacji z generałami Florianem Siwickim i Wojciechem Jaruzelskim zrezygnował z „odświeżania” Wałęsie pamięci. Na gdański adres byłego prezydenta wysłał jedynie lakoniczny list z prośbą o ujawnienie nazwisk tajemniczych generałów. List datowany na 16 grudnia 2004 roku podpisał także gen. Siwicki.
Dziennikarze zwrócili się do Lecha Wałęsy z pytaniami dotyczącymi zagadnień poruszonych przez Kiszczaka w odnalezionym szkicu listu. Były prezydent na nie nie odpowiedział
Co wy na to? Piszcie w komentarzach.
Źródło: nczas.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!