https://sklep.magnapolonia.org/produkt/zywoty-swietych-panskich/Dzisiaj wspominamy świętego Szymona, chłopca zamordowanego (prawdopodobnie) rytualnie 1475 roku w Trydencie. Mord na świętym Szymonie musiał wstrząsnąć ówczesnymi mieszkańcami Trydentu.
Tak o zbrodni tej możemy przeczytać w pięknie wydanej księdze “Żywoty Świętych Pańskich”, która dla Polskiego czytelnika stała się dostępna dzięki wydawnictwu Karola Miarki.
Tak czytamy na kartach księgi o tym okrutnym czynie:
”Dnia 24 marca roku Pańskiego 1475, we wtorek Wielkiego Tygodnia, zgromadzili się żydzi w Trydencie w Tyrolu w synagodze, aby poczynić przygotowania do wszystkiego, co im potrzebnem było do uroczystego obchodu Paschy, to jest ich Wielkiejnocy. Wtem ktoś podał myśl, aby dla odnowienia i zadowolenia nienawiści przeciw Ukrzyżowanemu zarzezać dziecko chrześcijańskie. Wszyscy nad wnioskiem tym wielce się ucieszyli, a lekarz Tobiasz przyrzekł ofiarę dostawić. W środę wieczorem, kiedy katolicy znajdowali się w kościele na nabożeństwie, zwabił do siebie słodyczami chłopczyka zaledwie kilkoletniego, i zaprowadził go do domu Samuela, jednego ze znaczniejszych żydów. W Wielki Czwartek wieczorem uprowadził Samuel chłopca do domu stojącego tuż przy synagodze, i o północy rozpoczęli żydzi czyn, na którego wspomnienie włosy na głowie stawają. Zawiązali chłopcu usta i gardło chustką, zdarli z niego odzienie, rozciągnęli mu ręce w kształcie krzyża, podczas gdy inni trzymali go za nogi. Najprzód Samuel zranił go nożem na prawem ramieniu i wyciął kawałek ciała. Oczy widzów zabłysły radością, gdy ujrzeli krew chrześcijańską, chciwie chwytając ją na misę. Następnie wziąwszy nożyczki, siekł niemi prawą twarz niewinnego, i wykroiwszy z niej kawałek ciała, wrzucił do misy. Potem dał nożyczki drugiemu, który toż samo czynił, aż tego dopełnili wszyscy starsi żydzi tam wtedy obecni, a którzy gdy już na twarzyczce dziecięcia ciała zabrakło, z prawej nóżki mu je wycinali. Podczas tej męczarni spoglądał Szymon z łzami w oczach ku Niebu, potem skłonił głowę i Bogu ducha oddał.
Nawet najdziksze serce ludzkie powinno było uczuć litość, ale żydzi nie mogli się strasznym widokiem nasycić. Aby tej rozkoszy dłużej doznawać, bluźniąc Jezusowi Chrystusowi, kłuli ciałko ustawicznie szydłami, szpilkami i innemi ostremi narzędziami od głowy aż do stóp tak długo, aż wkońcu jednę tylko ranę przedstawiało, gdy tymczasem drudzy straszliwie wrzeszczeli: „Jakośmy Jezusa, Boga chrześcijańskiego zabili, tak i tego zabijmy; niech tak nieprzyjaciele nasi na wieki pohańbieni zostaną.“
Aby urząd czynu ich nie wyśledził, skryli trupa najprzód w magazynie siana; nie będąc jednak pewnymi, zakopali następnie w piwnicy. Tymczasem zarządzono po całem mieście poszukiwania za przepadłem bez wieści dziecięciem i poczęto już głośno wypowiadać podejrzenie, jakoby żydzi je porwali i zamordowali. Przejęci tedy strachem, mieli nadzieję, że odwrócą od siebie podejrzenie, gdy potajemnie wrzucą trupa do strumyka płynącego za miastem, a potem sami dadzą znać urzędowi, że w strumyku znajduje się trup jakiegoś dziecięcia.
Jak myśleli, tak też uczynili. Zwierzchność kazała trupa wydobyć i przez lekarzy zrewidować; na pierwszy rzut oka poznano, że dziecko się nie utopiło, lecz zostało zamordowanem. Kiedy zaś dokładne zbadanie ran pochodzących od rznięcia i kłucia wykazało złośliwe morderstwo, wszyscy byli tego przekonania, że tylko żydzi zdolni byli do tak okrutnego pastwienia się nad niewinnem dziecięciem.Niebawem przeto zwierzchność pozwała żydów przed sąd, a ci przyznali się do wszystkiego z wszelkimi szczegółami. Skazano ich więc na śmierć, synagogę zburzono, a na miejscu, gdzie Szymona zamęczono, wystawiono kaplicę. Pan Bóg wszechmocny uwielbił też owo z nienawiści przeciw Jezusowi Chrystusowi zamęczone dziecko licznymi cudami. Wielu ślepych, chromych i chorych wszelkiego rodzaju odzyskało zdrowie. Biskup zatem i kapituła katedralna w Rzymie wzniosła prośbę o kanonizacyę chłopca. Ojciec święty Grzegorz XIII-ty pozwolił go wpisać w rejestr Świętych, a Sykstus V, zezwolił odprawiać osobną Mszę na jego cześć. Obecnie jest Szymon drugim Patronem Biskupstwa Trydenckiego, gdzie w kościele św. Piotra relikwie jego się znajdują. Kiedy w r. 1609 dr. Kwarynon na nowo ciało Świętego balsamował, policzył rany i znalazł ich 5812.”
Kult świętego Szymona był tak wielki, że już w roku 1588 papież Sykstus V zezwolił na kult lokalny w Trydencie. Kanonizacja Szymona dokonał natomiast papież Grzegorz XII w XVI wieku. Święty był czczony aż do Soboru Watykańskiego drugiego, po którym to wykreślono z kalendarza liturgicznego jego wspomnienie.
Odbyło się to zapewne w wyniku licznych protestów środowisk żydowskich, które podważały fakt rytualnego morderstwa. Wszak, według “najnowszych badań” mordy rytualne dokonywane przez pewne grupy żydowskie nie były możliwe. Inne światło na tę sprawę rzucają jednak badacze tych kwestii.
Ks. Waldemar Chrostowski w książce „Kościół, Żydzi, Polska” pisze:
Dr Ariel Toaff po latach odkrył że przyznania się zabójców nie były podyktowane stosującymi tortury fanatycznymi śledczymi; gdyż zeznania zawierały informacje, o których włoscy przedstawiciele Kościoła lub policji absolutnie nie mogli niczego wiedzieć. Przestępcy byli członkami nielicznej gminy Aszkenazyjczyków pochodzących z obcego kraju, która miała swoje własne obrzędy, różniące się od tradycji miejscowych Żydów włoskich. Obrzędy te zostały dobrze opisane w zeznaniach oskarżonych, chociaż początkowo nie były znane ówczesnym kompetentnym organom. Toaff podkreśla: Te magiczne formuły w języku starohebrajskim, posiadające mocne antychrześcijańskie akcenty, nie mogły powstać w wyobraźni sędziów, ponieważ nie mieli oni pojęcia o tych modlitwach, które wchodziły w skład nieznanej we Włoszech tradycji Aszkenazyjczyków. Przyznanie się do winy jest ważne tylko wtedy, gdy zawiera pewne autentyczne i sprawdzalne szczegóły przestępstwa, o których nie wiedziała policja. Tę żelazną zasadę śledztwa sąd w Trydencie zachował.
Do podobnych wniosków doszedł Radosław Patlewicz, w swojej książce “Mord rytualny w Rzeszowie? Śledztwo historyczne”. Pisząc:
“Kontrowersję pomiędzy szczytną teorią, a faktycznymi praktykami środowisk żydowskich poruszono m.in. przy okazji procesu trydenckiego z 1475 roku związanego z tajemniczą śmiercią chrześcijańskiego chłopca Szymona. Jeden z oskarżonych o mord Żydów, Izrael Wolfgang zeznał, że regulacje rabiniczne przewidywały dwa rożne porządki moralne: jeden dotyczący świata żydowskiego, a drugi świata gojów. I tak biblijny zakaz lichwy rabini mieli interpretować jako dotyczący wyłącznie stosunków między Żydami, a nie między Żydami i gojami. Dozwalano więc stosowania lichwy w relacjach z chrześcijanami i wyznawcami innych religii. Podobnie odnośnie krwi – zabraniano stosowania krwi żydowskiej, dozwalano użycia krwi gojów. Szczególnie preferowana miała być krew dzieci.
Dla wielu dzisiejszych badaczy zeznania Wofganga są niewiarygodne. Zwracają uwagę na to, że część oskarżonych w procesie trydenckim była torturowana. Tymczasem, jak zauważa Ariel Toaff, zeznania nie mogły być podyktowane przez sędziów, gdyż zawierały informacje, o których przedstawiciele Kościoła i trydenckich władz cywilnych nie mogli wiedzieć, gdyż dotyczyły daleko idących szczegółów odnośnie do rytuałów, a także osobliwych formuł wymawianych w języku starohebrajskim, które znajdują potwierdzenie w oryginalnych żydowskich księgach. Akta procesu są pełne zwrotów hebrajskich, przekręconych przez relacjonujących przesłuchania skrybów, którzy nie wiedzieli, jaka jest ich prawidłowa pisownia. Ponadto zeznania oskarżonych były wyjątkowo zgodne, chociaż przetrzymywano ich w oddzielnych celach. Odpada więc także hipotetyczna możliwość, że ustalono jedną wersję, „wymyśloną” przez jakiegoś żydowskiego odstępcę.
Nawet jeśli odrzucimy wiarygodność akt procesu trydenckiego, dotyczącego mordu rytualnego, użytkowanie krwi zwierzęcej i ludzkiej przez Żydów aszkenazyjskich było obecne w ich medycynie ludowej. Sprawa ta wydawała się na tyle kontrowersyjna, że wymagała wytłumaczenia przez autorytety religijne. Do naszych czasów zachowała się interpretacja żyjącego w Niemczech i Czechach na przełomie XVII i XVIII wieku rabina Jakoba Reischera. Zadano mu następujące pytanie odnośnie do stosowania krwi zwierzęcej:
Co jest podstawą tego, że większość Żydów tradycyjnie zezwala na spożywanie i picie skrzepniętej i sproszkowanej krwi koziorożca alpejskiego, znanego jako Bocksblut i wysuszonej na słońcu, także przez pacjentów, których życie nie jest w niebezpieczeństwie, takich jak osoby cierpiące na epilepsję? Rabin odpowiedział:Legalność tego zwyczaju musi być utrzymana, ponieważ został dawno ustalony. Lek ten jest oczywiście dopuszczalny, ponieważ jest jasne, że gdy zwyczaj staje się powszechny wśród Żydów, musi być uznany za równoprawny samej Torze. Motyw rytualny dopuszczenia jest oparty, według mnie, na tym, że (krew – przyp. aut.) jest wysuszona w takim stopniu, że staje się kawałkiem drewna i nie zawiera wilgoci. Dlatego nie jest w żaden sposób zabroniona.
Jak widzimy, według tego autorytetu talmudycznego żydowskie tradycje i zwyczaje – o ile są powszechne i praktykowane od dawna – nie muszą być zgodne ze Słowem Bożym zawartym w Torze. Stają się mu równe, a w obliczu sprzeczności nawet ważniejsze, gdyż wbrew zakazom wynikającym z pism dopuszczone do dalszego, praktycznego stosowania.
Źródeł idei stojącej za mordem należy szukać w bardzo popularnej wśród Żydów aszkenazyjskich haggadzie paschalnej o faraonie egipskim, który dotknięty trądem, miał się rzekomo leczyć kąpielami z krwi niewinnych izraelskich dzieci. Szczegóły tej haggady to wyłącznie dorobek Talmudu i późniejszej tradycji żydowskiej; nie znajdują one odzwierciedlenia w Starym Testamencie. Akta procesu trydenckiego i inne źródła analizowane przez prof. Toaffa podają szczegóły, jak się wydaje w pełni ukształtowanego już rytuału towarzyszącemu mordowi:
Ukrzyżowanie Szymona miało mieć miejsce na ławie umieszczonej w części synagogi zwanej „synagogą kobiet”. Ciało chłopca, już martwe, zostało następnie zabrane do centralnej sali synagogi i umieszczone na almemorze, używanym przy ceremoniach szabasu. (…) Ciało zostało owinięte w obrus z barwnego jedwabiu, z haftem, wysokiej jakości materiału rozmiaru ręcznika używanego do przykrywania zwojów Tory po ich odczytaniu. (…) W ich oczach, chłopiec leżący na almemorze oraz ukrzyżowany Chrystus byli jedną i tą samą osobą. Szymon nie istniał, a na jego miejscu widzieli Talui – Jezusa powieszonego, oraz Teluiah – powieszoną czy też ukrzyżowaną kobietę, jak była nazywana Maryja w improwizowanej hebrajskiej nowomowie. Dla nich on był Chrystusem, a ktokolwiek Nim się stał – był godnym pogardy ucieleśnieniem Chrześcijaństwa odpowiedzialnego za los ich diaspory, krwawe prześladowania i przymusowe konwersje. Jak w transie przeklinali i złorzeczyli, dokonując obraźliwych i obscenicznych gestów, a każdy taki gest, przywołując tragiczne wspomnienia rodzinne i wiele cierpień, w ich oczach, uderzał w krzyż niczym broń. Zniewagi, jakie spadły na to niewinne, złożone w ofierze dziecko w pewien sposób przypominały kabalistyczny rytuał kapparot, ustalony wśród niemieckich Żydów zwyczaj, jaki kultywowano w przeddzień uroczystego święta Jom Kippur. Młode białe koguty obracano wówczas wokół głowy grzesznika, aby przyjęły na siebie jego winy. Koguty były składane następnie w ofierze, przyjmując na siebie karę w imieniu skruszonych grzeszników. Rytuał ów miał w zamiarze przenieść w sposób symboliczny grzechy danej osoby na zwierzę, które było następnie składane w ofierze, pełniąc funkcję zbliżoną do kozła ofiarnego. Jeśli kozioł przyjmował na siebie winę całej społeczności, kogut w kabalistycznym, magicznym rytuale kapparot służył jako pojemnik na grzechy jednostki, usuwane poprzez zabicie niewinnego ptaka. (…) Podobnie jak w wypadku kapparot, ukrzyżowanie chrześcijańskiego dziecka przemienia je w Jezusa i symbol chrześcijaństwa, pozwalając wspólnocie na nakarmienie się zemstą przeciw wrogom Izraela jako koniecznym, choć nie wystarczającym wstępem do ostatecznego wybawienia. Obelgi i obraźliwe gesty przed almemorem w synagodze nie były paradoksalnie skierowane przeciwko niewinnemu chłopcu, ale raczej przeciwko „powieszonemu” Jezusowi, którego chłopiec uosabiał. Poprzez pokazywanie „figi”, plucie na ziemię, szczerzenie zębów czy tupanie nogami, uczestnicy tego spektakularnego przedstawienia, pełni energii powtarzali hebrajskie życzenie „ken ikkaretu kol oyevecha”, które oznacza, „niech w ten sam sposób nasi wrogowie zostaną pochłonięci”. (…) Również kobiety miały własną rolę do odegrania w rytuale oczerniania i nie była to rola drugoplanowa. Ich entuzjastyczne uczestnictwo w pokazie słownej i czynnej pogardy podczas ceremonii w synagodze było każdemu dobrze znane i nie stanowiło niespodzianki. Rabin Azriel Diena w rytualnej odpowiedzi przesłanej przywódcom żydowskiej społeczności Modeny z listopada 1534 roku napiętnował złe obyczaje kobiet, które w synagodze, a także podczas szabasu i innych świąt, „kiedy nadchodzi moment uroczysty, w którym zwoje Tory są wyciągane z Arki, podnoszą się, jakby w furii, rozpoczynając lawinę obelg i klątw przeciw wszystkim tym, których nienawidzą”.
Jak widzimy mord rytualny nie mógł być antysemickim wymysłem, całkowicie oderwanym od realiów judaizmu talmudycznego. Gdyby tak było, oskarżeni w procesie trydenckim nie mogliby podawać tak wielu szczegółów, znajdujących potwierdzenie w czysto żydowskich i dobrowolnie tworzonych w ramach diaspory przekazach pisemnych. Wręcz przeciwnie – opisane czynności świetnie komponowały się w całość rzeczywiście istniejących tradycji i obyczajów aszkenazyjskich, które kładły nacisk na nieco inne elementy rytuału niż choćby kult praktykowany przez środowiska sefardyjskie z półwyspu iberyjskiego.”
Wszystkie powyższe książki dostępne są w sklepie Magna Polonia sklep.magnapolonia.org
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!