Okultystyczne korzenie rewolucji październikowej.
Zachęcamy do przeczytania fragmentu pierwszego rozdziału wstrząsającej książki pt. Swierdłow – okultystyczne korzenie rewolucji październikowej.
Rozdział I
Daleko za strefą osiedlenia
Gdzieś w drugiej połowie XIX wieku, prawdopodobnie w latach 70., do Niżnego Nowogrodu przyjechał mistrz grawerski Mowsza Izraelowicz Swierdłow. Czy było to prawdziwe nazwisko? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że Jakow Michajłowicz nigdy i nigdzie nie podał nazwiska swojego ojca. Niektóre źródła podają Swierdlin, a amerykański magazyn „Wolne Słowo Rosji” i syberyjska gazeta „Rosyjski Wschód”, powołując się na brytyjskiego dziennikarza Wiltona, podają Rozenfeld. Chociaż w tym przypadku z wielkim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że Wilton pomylił Swierdłowa z Kamieniewem . Czy tak było, czy nie, nie ma to dla nas istotnego znaczenia. W przeciwieństwie do Kamieniewa, Lenina i innych nazwisko Swierdłow nie było pseudonimem przyćmiewającym prawdziwe nazwisko. Wszyscy krewni i potomkowie wodza numer dwa znani są pod nazwiskiem Swierdłow, więc będziemy ich tym nazwiskiem nazywać.
Skąd przyjechał Mowsza Izraelowicz? Ta kwestia też nie do końca jest jasna. Kilku autorów podaje, że z Litwy, a Skołow, prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa Mikołaja II i jego rodziny, nazwał Jakowa Swierdłowa mieszczaninem miasta Połocka w obwodzie Witebskim, stwierdzając jednak, że urodził się w Niżnym Nowogrodzie. Nie ma tu sprzeczności, obwód Witebski tradycyjnie nazywany jest Litwą, jako że wszedł do Imperium Rosyjskiego razem z pierwszym rozbiorem Rzeczypospolitej. Można zatem było się urodzić w Niżnym Nowogrodzie i pozostawać mieszczaninem nie Niżnego Nowogrodu, a Połocka, ponieważ funkcjonowała wtedy „strefa osiedlenia”.
Strefa osiedlenia ma pochodzenie historyczne, sięgające aż do XVII wieku. Na terytorium Rosji Żydzi nie mieli prawa stałego miejsca zamieszkania, chyba że chcieli przyjąć chrzest. W przeszłości Rosja dołączyła Zachodnie regiony: kraje nadbałtyckie, Ukrainę, Białoruś, Litwę Polskę i Besarabię . W tych krajach znajdowały się liczne społeczności żydowskie. Rosyjscy carowie zazwyczaj zezwalali mieszkańcom zagarniętych terenów zachować wszystkie wcześniej nabyte prawa, w tym i prawo pozwalające Żydom żyć zgodnie ze zwyczajami i praktykami religijnymi, ale jednocześnie pierwotne ziemie rosyjskie zachowały swoje poprzednie prawa, a w szczególności to, które od wieków panowało na Rusi – prawo do życia bez Żydów. Tak właśnie pojawiła się strefa osiedlenia. W wyniku czego Żydzi pod panowaniem dynastii Romanowów nic nie tracili w porównaniu z ich ziomkami mieszkającymi na terenach Rzeczypospolitej. Nie nabyli jednak prawa do wolnego osiedlania się.
Ponieważ państwo było jedno, to oczywistym jest, że różnice te stopniowo zaczęły się zacierać i w końcu XIX wieku „strefa osiedlenia” w rzeczywistości oznaczała jedynie to, że na zachodzie nie wolno im było budować synagog. Polityka zmieniła się całkowicie, gdy krajem zaczął rządzić Aleksander III.
Skupił się on na polityce wewnętrznej. W 1882 roku wydał tak zwane „prawo tymczasowe”, przypominające o ograniczeniach i zaostrzające kontrole miejsca życia Żydów. Mowsza Izraelowicz, podobnie jak w wielu innych Żydów w tamtym czasie, żył w niepewności.
Jednakże sposoby przezwyciężenia formalnych zakazów zostały już wtedy wypracowane. Po pierwsze, żeby ich uniknąć, wystarczyło się ochrzcić, nawet tylko formalnie, co też czyniło wielu Żydów. Na Rusi nazywano ich „oszczynami” a nie, jak powinno być, ochrzczonymi, nie raz obchodzili się bez „oszczania”, wyszukiwali kapłanów gotowych za łapówkę wydać im odpowiednie świadectwo i zrobić wpis do księgi; – czego im więcej trzeba było? Informacje o swoich duchownych i kościołach szybko się rozchodziły po żydowskiej społeczności, mieli więc wiedzę, gdzie można było się fałszywie ochrzcić. Po drugie, „strefa osiedlenia” oznaczała osiadłych, a nie zamieszkałych tymczasowo, co też Żydzi wykorzystywali. Zapisywali swoje nieruchomości na podstawionych „oszczanych” i oficjalnie byli u nich gośćmi, można było na jeden dzień wyjechać w rodzinne strony i wrócić w gościnę albo wsunąć, komu trzeba, kopertę, by przymknął oczy na jakiś czas.
Nasz Mowsza Izraelowicz nie korzystał z takich sposobów. On, jak można przypuszczać, był Żydem ortodoksyjnym i twardo trzymał się zasad, a korzystanie z usług podstawionych ludzi było mało wiarygodne dla człowieka, który chciał swoją działalność oprzeć na twardym gruncie. On nie widział konieczności wykorzystywania półlegalnych sposobów. Prawo dotyczące strefy osiedlenia mimo surowości uwzględniało wyjątki. Nie dotyczyło ono Żydów z
wyższym wykształceniem, prawników, lekarzy, historyków, literatów i uczących się. Nie dotyczyło bardzo wielu zawodów: jubilerów, techników dentystycznych, farmaceutów, wykwalifikowanych rzemieślników. Mowsza Izraelowicz całkowicie podlegał pod te kategorie. Jego prawo pobytu w Niżnym Nowogrodzie nie mogło być zakwestionowane.
Ożenił się, lecz o jego żonie wiemy niewiele; tylko tyle, że nazywała się Jelizawieta Salomonowna i była gospodynią domową i że prawie zawsze była w ciąży. Mąż był człowiekiem aktywnym i dzieci rodziły się jedno po drugim. W 1882 roku urodziła się córka Zofia, w 1884 roku urodził się syn Zelman, a 23 maja, czyli 4 czerwca, 1885 roku urodził się Jankiel, ten, którego w protokołach policji i żandarmerii będą wpisywać, jako Jankiela Mowszowicza, a z czasem zaczną go nazywać Jakow Michajłowicz… Nie był najmłodszym z rodzeństwa po nim na świat przyszli jeszcze Benia, Sara i Lejba.
Rodzina Swierdłowów nędzy nie cierpiała, a Mowsza Izraelowicz swojej działalności nie zaczynał od zera. Tym bardziej, że żonę wziął z posagiem. Kupił duży piętrowy dom z kilkoma murowanymi budynkami gospodarczymi i drewnianymi komórkami. I nie gdzieś na przedmieściach, w jakiś slumsach, których w tym czasie nie brakowało w Niżnym Nowogrodzie, a w samym centrum miasta, przy ulicy Balszoj Pokrowskiej. Uściślając, dom ten miał dwóch właścicieli: grawera Swierdłowa i bogatego jubilera, który też był Żydem. Mowsza Izraelowicz nie był zwykłym grawerem-wyrobnikiem, on był właścicielem warsztatu grawerskiego i zatrudniał pracowników najemnych oraz uczniów.
Jednego z nich znamy, to Genrich Jagoda[1] (prawdziwe nazwisko Enoch Jehuda) – daleki kuzyn Mowszy Izraelowicza, syn jego brata ciotecznego. Pracować u niego zaczął dopiero na początku XX wieku. Z tego faktu nietrudno wywnioskować, że pozostali pracownicy wywodzili się z tej samej grupy społecznej, dzieci tego samego plemienia. Jednym słowem zameldował się i zagnieździł, a potem pomagał innym dokładnie tak samo, jak dziś jest z gośćmi (republiki kaukaskie) ze słonecznego południa, osiedlającymi się w stolicy i innych dużych miastach. A kiedy już otrzymają meldunek, pomagają osiedlić się swoim ziomkom. Sąsiad jubiler, tak à propos, też był właścicielem pracowni, w której zatrudniał pracowników i praktykantów. W ten sposób podwórko i dom z dwoma pracowniami rodzinnymi stały się małą społecznością żydowską.
Jednakże, funkcjonowała tu też i duża społeczność. Niżnyj Nowogród w tym czasie był jednym z największych centrów targowych w Rosji. Był umiejscowiony na skrzyżowaniu ważnych szlaków, nad Wołgą i Oką, posiadał duży port rzeczny, był stolicą słynnych „Makarewskich”[2] targów, miastem kupców, armatorów i magnatów przemysłowych. Przegapić tak doskonałej lokalizacji bogaci kupcy żydowscy, bankierzy, lichwiarze i rzemieślnicy nie mogli. W takich miastach uzasadnione było funkcjonowanie wpływowych żydowskich kolonii, których mieszkańcy mieli z sobą bliskie kontakty. Pomagając sobie wzajemnie, splatali się więzami rodzinnymi, razem decydowali o ważnych dla nich sprawach i tworzyli podziemne, tajne synagogi. I żyli tak, nie oddzielając się od społeczności miejskiej. Nie mogli się odciąć od społeczeństwa, bo gdzie i na kim robiliby geszefty, przecież nie sami ze sobą.
Rosyjscy, tatarscy, niemieccy klienci zwracali się poufale – „Michaile Izraelowiczu”, znając jego doskonałą reputację. A i on przyjmował ich ciepło z całą serdecznością, zachowując w ten sposób bliskie relacje. Miejscowej elicie kłaniał się serdecznie, co raz to poznawał nowych ludzi, potencjalnie naganiając sobie nowych klientów. Dla ducha jednak ważniejsze były zupełnie inne znajomości – chodzi oczywiście o współwyznawców. Sprawy miały się dobrze w mieście takim, jak Niżnyj Nowogród, klientów nie brakowało. Mistrz i jego zakład produkowali średniowieczne tabliczki na drzwi, grawerowane płytki z gratulacjami, okucia do albumów, okucia broni. Na zamówienie klientów robili piękne napisy nagrobne, a na zamówienia państwowe (i prywatne) robili pieczątki i stemple.
Zachęcamy do zakupu książki: Tutaj
[1] Jenoch Gierszonowicz Jegoda (Jehuda) – ur. w 1891 r. działacz żydobolszewicki, członek Czeka (wstąpił do niej za poręczeniem Swierdłowa), wiceprzewodniczący OGPU. Twórca systemu łagrowego, szef NKWD. Główny wykonawca wielkiej czystki, podczas której sam został zgładzony (w marcu 1937 roku). Przyp. wydawca
[2] Jarmark Makaryjewskaja to jeden z największych jarmarków w Rosji. Powstał w połowie XVI wieku w klasztorze Makaryjew nad Wołgą (88 km poniżej Niżnego Nowogrodu). Aukcja odbywała się corocznie w lipcu. Korzystne położenie geograficzne przyciągało kupców rosyjskich z centralnych regionów państwa, regionu Wołgi, Syberii i Pomorza, a także z Zakaukazia, Azji Środkowej, Iranu i Indii. Od lat 20. XVII w. J. M. przyczynił się do powstania rynku ogólnorosyjskiego. Na jarmarku sprzedawano futra, tkaniny, ryby, wyroby metalowe i zboże. Pod koniec XVII wieku import towarów osiągnął 80 tysięcy rubli, pod koniec XVIII wieku – 30 milionów rubli. W 1816 r. pożar zniszczył główne budynki targowe. Od 1817 r. handel przeniósł się do Niżnego Nowogrodu, gdzie powstał Jarmark Niżny Nowogród.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!