Organizator gejowskiej orgii w Brukseli, David Manzheley, to w rzeczywistości 36-letni Polak Przemysław P. – wynika z ustaleń dziennika „Fakt”. W rozmowie z tabloidem upiera się, że jest Czechem. Rozpoznała go jednak rodzina w Polsce. Nie zostawia na mężczyźnie suchej nitki.
– Organizator tego seksparty to mój wnuk. On dla mnie będzie zawsze Przemkiem — mówi w rozmowie z „Faktem” Stanisław Zguda, właściciel piekarni w Wadowicach.
– To był mądry chłopak, ale coś mu się w głowie porobiło. Mając 16 lat, podrobił pieczątkę mojej piekarni i zwalniał pracowników (…). Był kochanym wnukiem, nigdy nic mu nie brakowało. Ale gdy 20 lat temu zmarła moja pierwsza żona, pozwał nas do sądu o spadek. A przecież dostał więcej pieniędzy, niż mu się należało. To smutne, ten człowiek kłamie w żywe oczy, nie wiem w kogo on się wdał — dodaje.
– Gdy skończył 18 lat, zamieszkał w Krakowie z chłopakiem z Kazachstanu, przyjął jego nazwisko i niedługo później zmienił imię. Stał się Dawidem Manzheleyem. Sfałszował też datę urodzenia, odmłodził się, podając inny PESEL urzędnikom. Nie wiemy, jak to jest możliwe. Gdy mieszkał w Krakowie, na rok nawet trafił do więzienia za wyłudzenia, ale to też mu nie przeszkadzało rodzinie spraw sądowych zakładać — zaznaczają z kolei dalsi krewni mężczyzny.
– To oszust i kłamca, który skarży nas o wydumane odszkodowania. On przecież ukończył tylko jedną klasę liceum w Andrychowie, nie ma nawet matury, a dyplom z Uniwersytetu w Tel Awiwie rzekomo ze szkoły katolickiej też sobie sfałszował. On nie ma nawet bierzmowania — oburza się rodzina „Davida Manzheleya”.
Rodzina mężczyzny jest zszokowana, że organizował orgię gejowską w Brukseli.
– Jesteśmy zszokowani! Zawsze lubił być w centrum zainteresowania. On nam wyrządził tyle krzywdy, zszargał opinię i wciąż musimy udowadniać, że nic złego nie zrobiliśmy i nic mu nie jesteśmy winni. Nie rozumiemy, jak to możliwe, że policja tyle lat go poszukuje i wciąż nie może zatrzymać? — mówią.
/wpolityce.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!