Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na antenie Radia WNET wypowiedział swoiste ultimatum grupy zawieszonych posłów PiS wobec kierownictwa tej partii. Domagają się rozmów z władzami PiS, jeśli do tego nie dojdzie, to ma powstać „oddzielny byt polityczny w Sejmie w postaci koła”, a PiS stracić większość w Sejmie.
– Chcę pozostać w klubie i w PiS, deklarowałem to wielokrotnie. Poświęciłem tej partii prawie 20 lat życia i zakładam, że ona jeszcze ma sporo rzeczy do zrobienia, ale musi się również zmienić (…). Nie może być takiej sytuacji, żeby w sprawach bardzo poważnych, a taką poważną sprawą była choćby ustawa, która bardzo mocno rozsierdziła polską wieś, szkodząc jej interesom gospodarczym, żeby podejmować decyzje bez żadnych konsultacji ze środowiskami, które są tym zainteresowane. Ba, z własnymi posłami i senatorami, którzy na tym się znają lepiej niż to mityczne kierownictwo — mówił Jan Krzysztof Ardanowski.
– Grupa posłów, która została upokorzona zawieszeniem w prawach członków tylko dlatego, że mieli odwagę zgodnie z własnym sumieniem i przekonaniami głosować przeciwko dyscyplinie klubowej w sytuacji, kiedy nigdy tej dyscypliny być nie powinno, to było twarde zobowiązanie PiS-u, że w sprawach sumienia, etyki każdy będzie się sam ze swoim życiem rozliczał i żadnych przymusów nie ma, ta grupa posłów, część tej grupy posłów jest zdeterminowana, by utworzyć oddzielny byt polityczny w Sejmie w postaci koła. Bardzo możliwe, że przyłączą się następni i to koło się rozrośnie — ostrzegał PiS Ardanowski.
– Jeżeli nie będzie żadnych rozmów z kierownictwem PiS-u, a te sygnały zostały wysłane zarówno bezpośrednio do osób kierujących PiS-em, jak również poprzez media, to nie mam żadnego innego wyjścia, również znajdę się w tej grupie. Nie ma terminu, wnioski są przygotowane i jest wystarczająca ilość posłów, którzy złożyli swoje podpisy. W związku z tym to tylko i wyłącznie od mądrości kierownictwa PiS-u zależy, czy na najbliższym posiedzeniu Sejmu będzie jeszcze większość — dodał.
– Bardzo przestrzegam przed lekceważeniem posłów własnego klubu, zarówno posłów, jak i senatorów, bo ci ludzie, dając własną twarz, pokazali społeczeństwu, że na PiS jeszcze można stawiać, że są w PiS-ie ludzie, którzy racjonalnie podchodzą do różnych działań, przede wszystkim gospodarczych, bo to jest najważniejsze w czasie pandemii i ci posłowie powinni być przeproszeni, na pewnych prawach przywróceni do funkcji czy sejmowych czy też partyjnych. To się toczy poza mną. Nie jestem jakby inicjatorem czy animatorem tego całego ruchu. Po prostu ludzie doszli do wniosku, że nie może dalej być w ten sposób tłamszenie i duszenie posłów, którzy mają przecież wolny mandat, że to gest wyciągnięty do PiS-u, gest ratunkowy dla PiS-u i nie ode mnie czy nie od nas zależy, czy on zostanie zlekceważony czy rzeczywiście jakaś większa refleksja w kierownictwie PiS-u się pojawi — zaznaczył.
/Radio WNET, wpolityce.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!