40 tys. zł zapłacą polscy podatnicy na portal, którego redaktorem naczelnym jest mieszkający w Warszawie ukraiński dziennikarz Ihor Isajew. Jego sylwetkę przypomina portal kresy.pl:
W sierpniu 2016 r. na łamach „Europejskiej Prawdy” pisał on w kontekście uchwały wołyńskiej przyjętej przez Sejm oraz udziału prezydenta Andrzeja Dudy w uroczystych obchodach 25-lecia niepodległości Ukrainy, że „Warszawa przestraszyła się tego, co uczyniła wobec Ukraińców”, a „Prezydent Duda jedzie do Kijowa zaleczyć rany”. Dziennikarz stawiał tezę, że polskie władze wystraszyły się konsekwencji swoich ostatnich działań w odniesieniu do Ukrainy – przede wszystkim ma na myśli właśnie uchwałę Sejmu, która uznała rzeź wołyńską za ludobójstwo. Zaznacza, że na Ukrainie negatywnie zareagowały na nią nawet „najbardziej polonofilskie środowiska”, zaś sama zapowiedź przyjazdu Dudy padła już po przyjęciu uchwały, a sam prezydent został zmuszony do pojednawczego działania względem Kijowa.
Z kolei w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske Isajew m.in. krytykował politykę Polski ws. ludobójstwa na Wołyniu. Jego zdaniem Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, zaś polskie postulaty dotyczące ich upamiętnienia uważa za przejaw ukrainofobii. Według Isajewa strona polska w kwestii Wołynia dopuszcza się manipulacji. Isajew występował także w ukraińskich mediach jako dziennikarz Redakcji Ukraińskiej Polskiego Radia.
W Wigilię 2016 r. opublikował wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt. – Wesołych świąt dla Polaków, którzy dzisiaj obchodzą Wigilię. Dziękuję za milczenie części z was w tym roku. Wiecie, powiadają, że w Boże Narodzenie nawet zwierzęta zaczynają mówić. Umiejętności mówić i rozmawiać wam wszystkim życzę – napisał Isajew (pis. oryg. – red.), zamieszczając link do artykułu na łamach „Ukraińskiej Prawdy” ws. odebrania rządowej dotacji jego portalowi.
Aż do końca 2016 r. prowadzony przez Isajewa portal Prostir.pl finansowany był z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu blisko 100 tys. zł. W reakcji na odebranie dotacji Isajew zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z wpisów ironicznie stwierdził, że odebrano mu ją „za aktywną postawę obywatelską w 2016 roku, w tym za udział w dyskusji o „wołyńskim ludobójstwie” i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślał też, że jego portal zyskał popularność na Ukrainie „poprzez naświetlanie ‘dyskusji wołyńskiej’ i napiętej sytuacji w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSW „niszczy” jego zespół. On sam zapowiada, że może dalej prowadzić prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.
W kolejnym roku Isajew mocno zaangażował się w działania wymierzone w obecny rząd. W lipcu 2017 r. w swoim poście w serwisie facebook opublikował zdjęcie przygotowanych przez siebie przypinek z wulgarnym antypisowskim napisem. Znaczki głosiły „PiS ПНХ”. Druga część jest skrótowcem z języka rosyjskiego oznaczającym sformułowanie „idź w ch*j”. Isajew w komentarzu pod swoim postem tłumaczył, że powodem stworzenia wulgarnych przypinek było pragnienie, aby „poszerzać ukraińską soft power w świat. Protesty, i to ze skutkiem – to jest to zjawisko (w tym, popkultury), z którego Ukraina w regionie zasłynęła”. Zaznaczmy, że kilka miesięcy później rząd PiS przyznał 40 tys. złotych na prowadzony przez niego portal.
W marcu tego roku Isajew zamieścił na swoim profilu na portalu Facebook nagranie wideo i zdjęcia z warszawskiego marszu ku czci żołnierzy wyklętych, prawdopodobnie zrobione w Alejach Ujazdowskich. „Pod polskim MSZ i kilkoma ambasadami, w tym Ukrainy, maszerują teraz ludzie, których hasła i symbolika nawołuje do totalitarnej ideologii faszystowskiej oraz nienawiści. Policja zatrzymała mnie i wiele osób za to, że blokowaliśmy „legalną demonstrację“ faszystów” – opisywał marsz Isajew.
„W związku z tym, oraz biorąc pod uwagę fakt, że od dzisiaj obowiązuje nowelizacja ustawy o IPN, publicznie oświadczam, że Państwo Polskie oraz Naród Polski są współodpowiedzialni za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, bo do dzisiaj hołubią tych, którzy naśladują ideologię faszystowską; bo do dzisiaj w propagowaniu ideologii totalitarnej jest mocne odwołanie się do pojęcia „naród” i „Polacy”; bo do dzisiaj polskie organizacje faszystowskie skromnie nazywają się >>narodowymi<<” – obwieszcza Isajew. Nie ukrywa przy tym, że jego wpis jest świadomą prowokacją – „W ten sposób świadomie naruszam art. 55a nowej ustawy o IPN. I chyba moi uważni czytelnicy już wiedzą, gdzie to mają zgłosić”.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!