Prawdopodobnie jeszcze w czerwcu poznamy nowy projekt ustawy wiatrakowej. Jak pamiętamy, pierwszy tekst spotkał się z zarzutami o lobbing. Przewidywał m.in. możliwość stawiania siłowni wiatrowych poniżej 400 m od zabudowań mieszkalnych.
PO nie odpuszcza. Wprawdzie wycofała się z najbardziej kontrowersyjnych zapisów poprzedniego projektu ustawy wiatrakowej, lecz forsuje inne jej ustalenia. Zgodnie z zapowiedziami, wiatraki będzie można stawiać już nie 400, lecz 500 metrów od zabudowań. Pojawią się też inne rodzaje tzw. Odnawialnych Źródeł Energii (OZE).
“Ustawa ma ostatecznie znieść zasadę 10h, czyli stawiania takich wiatraków w odległości równej ich dziesięciokrotnej wysokości, a także wyłom, jaki w tej zasadzie uczynił rząd PiS, dając możliwość skrócenia dystansu do 700 m. Projekt, zgodnie z zapowiedziami, proponuje 500-metrowy dystans” – czytamy.
Z Oceny Skutków Regulacji (OSR) dotyczącej nowego projektu ustawy wynika, że jej zakres będzie szeroki i nie ograniczy się do samych wiatraków. “Będzie dotyczył nie tylko liberalizacji przepisów o stawianiu wiatraków na lądzie, ale także wsparcia dla innych rodzajów OZE, w tym biogazu, hydroelektrowni czy zmiany zasada wydawania uprawnień dla instalatorów OZE” – podano.
W przypadku pierwszego projektu, zgłoszonego tuż pod objęciu władzy przez PO, doniesienia medialne sugerowały, że żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii pracuje dla polskiej filii duńskiego przedsiębiorstwa działającego w branży energetyki wiatrowej. Dlatego też pojawiły się zarzuty o lobbing. Projekt forsowany przez minister Joannę Hennig-Kloskę przewidywał możliwość budowania wiatraków nawet poniżej 400 m od zabudowań. Obecnie jest to dozwolona w minimalnej odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych. I niech tak zostanie.
Polecamy również: Niemcy chcą odebrać socjal Ukraińcom w wieku poborowym
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!