Jak podaje dziennikwchodni.pl są kłopoty z przekroczeniem granicy polsko-ukraińskiej na przejściach w Hrebennem, Dorohusku, Dołhobyczowie i Zosinie. Wszystko przez protest Ukraińców nie zgadzających się na zmianę przepisów celnych dotyczących samochodów na polskich numerach rejestracyjnych
Interes był też intratny z punktu widzenia Polaków, którzy pobierali opłatę za wpisanie się jako współwłaściciel wywożonego auta. Rekordzista z Chełma zarejestrował w ten sposób na siebie ponad 300 samochodów – głównie osobowych, ale też ciężarowych, ciągników siodłowych, przyczep i motocykli. Za każdy wziął najprawdopodobniej od 100 do 500 złotych, bo takie były właśnie średnie stawki. To i tak niewiele w porównaniu z tym, ile zarobić mógł mieszkaniec Przemyśla, który jest współwłaścicielem aż 3,5 tysiąca samochodów.
W weekend na Ukrainie weszły w życie nowe przepisy dotyczące korzystania samochodu na zagranicznych numerach rejestracyjnych i wprowadzające m.in. bardzo wysokie kary za użytkowanie takiego pojazdu. Przy wjeździe takim autem na terytorium Ukrainy trzeba też zapłacić kaucję.
– W proteście przeciwko zmianie przepisów Ukraińcy od godzin porannych w niedzielę blokują przejazd przez przejście graniczne w Rawie Ruskiej – denerwuje się jeden z naszych Czytelników, który miał przez to kłopoty z przekroczeniem granicy.
– Taka sytuacja jest w Dorohusku, Dołhobyczowie i Zosinie. Najgorzej jest w Hrebennem, gdzie przez protest ruch został niemal całkowicie wstrzymany – przyznaje ppor. Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej i dodaje, że utrudnianie ruchu granicznego jest bardzo popularną formą protestu na Ukrainie. Niedawno w ten sposób protestując przeciwko złemu stanowi dróg protestowali mieszkańcy jednej z nadgranicznych miejscowości, a górnicy domagali się wypłaty należnych odszkodowań.
Jak myślicie? Kogo bardziej ten protest zaboli? Polaków czy Ukraińców?
Źródło: dziennikwshodni.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!