„W miejscu, gdzie zatonął okręt Moskwa, trwa akcja rosyjskich służb, które starają się wydostać z wraku elementy uzbrojenia i dokumenty” – pisał pod koniec kwietnia serwis „Bild”.
Jak donoszono, w miejscu zdarzenia pływał specjalny okręt ratowniczy Komuna. „Ze względu na rozmiary Moskwy (187 metrów długości), 110-letnia Komuna prawdopodobnie nie będzie w stanie podnieść zatopionego krążownika w całości z głębin. Podjęte zostaną jednak próby uratowania pocisków przeciwokrętowych i przeciwlotniczych, w które wyposażony był okręt, a także tajnych dokumentów i sprzętu wojskowego” – pisano.
Teraz Jewhen Łupakow stwierdził, że były tam także rakiety z głowicami nuklearnymi. – To broń, która leży na dnie morskim, nie stanowi zagrożenia – zapewniał. – Nie może być wycieku z głowic jądrowych, jeśli nie są uszkodzone. I jestem pewien, że nie są uszkodzone, bo dzisiaj tło promieniowania nie jest tam zwiększone – stwierdził. W rozmowie z serwisem Obozrevatel ocenił, że rosyjskie okręty wpływające na Morze Czarne prawdopodobnie mają na pokładzie pociski manewrujące Kalibr i taktyczną broń jądrową.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!