Jak informuje “Rzeczpospolita”, w Polsce działa ok. 450 ogólnodostępnych strzelnic. Z kolei własne obiekty posiada wojsko, policja i inne służby. Sieć strzelnic dostosowanych do treningu z długą, dalekonośną bronią utrzymują myśliwi skupieni w Polskim Związku Łowieckim. Własne obiekty ma też Liga Obrony Kraju czy leśnicy.
Strzelnice przeżywają oblężenie, zapał powstrzymuje jednak brak amunicji – podała gazeta.
Paweł Dyngosz, prezes stowarzyszenia Braterstwo, które ma swoje strzelnice w Warszawie i na Dolnym Śląsku stwierdził, że w momencie agresji Rosji na Ukrainę, frekwencja w jego obiektach wzrosła pięciokrotnie.
Przed wojną szkoliliśmy w naszych obiektach najwyżej kilkadziesiąt osób dziennie, teraz bywa, że na trening trzeba wcisnąć nawet 300 chętnych – stwierdził.
Także właściciele innych strzelnic nie narzekają na brak zainteresowania.
Na wolne miejsce przed tarczą trzeba czekać w kolejce tydzień i więcej – powiedział Krzysztof Galimski, właściciel Gentleman Gun Club, komercyjnej strzelnicy w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego.
I bardzo dobrze.
Autor: Paweł Kubala
Źródło: medianarodowe.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!