100 ton pszenicy “technicznej” z Ukrainy trafiło do polskich młynów, stamtąd do piekarni, by finalnie znaleźć się na stołach Polaków – wynika z aktu oskarżenia, jaki przygotowała rzeszowska prokuratura. Mogło z niej powstać co najmniej 300 tys. bochenków chleba, którymi otruto Polaków.
Polacy zjedni ok. 300 tys. chlebów ze skażonego, ukraińskiego zboża. Jak informuje prowadząca postępowanie prokuratura w Rzeszowie, w sprawie sprzedaży skażonego zboża jako spożywczego, postawiono zarzuty trzem osobom. Sprawa jest rozwojowa.
Pierwszy podejrzany ma zarzut oszustwa na szkodę polskiej spółki zajmującej się handlem zbożem. Miał sprzedać jej ponad 111 ton skazonej pestycydami pszenicy “technicznej” z Ukrainy, oczywiście nie ujawniając szczegółów dotyczących pochodzenia zboża. Tę szkodę wyceniono na 150 tys. zł.
Druga osoba jest podejrzana o podrabianie dokumentów, które przewożący przedstawili w agencji celnej podczas importu zboża z Ukrainy. Usłyszała ona także zarzut popełnienia przestępstwa skarbowego. Wpisana wartość towaru na fakturach to ponad 91 tys. zł.
Trzeci z podejrzanych dopuścił się oszustwa celnego. W 190 zgłoszeniach, które dotyczyły kukurydzy i rzepaku, zadeklarował, że mają one cele techniczne, choć trafiły normalnie na sprzedaż w Polsce jako spożywcze. Wartość towaru to ponad 6,3 mln zł.
Prokurator nałożył na nich środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych i dozorów policji.
Eksperci twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak “zboże techniczne”. Termin ten został sztucznie wprowadzony, by przewożone ziarna nie musiały spełniać żadnych norm. W praktyce było to zboże hodowane na pestycydach zakazanych w UE, często także spleśniałe.
Termin “zbożę techniczne” wymyślili importerzy ukraińskiego zboża, by szybciej przechodziło przez granicę. -Rząd na to pozwolił, bo obiecał udrożnić eksport z Ukrainy. Problem w tym, że to zboże miało iść tranzytem przez Polskę, a u nas zostało – wyjaśnia Wiesław Gryń, rolnik ze Stowarzyszenia “Oszukana Wieś”. -Mamy dowody, że przewoźnicy z Ukrainy mieli po klika różnych list przewozowych na to, co wieźli – inne pokazywali na granicy, inne w skupie – dodaje.
Kontroli granicznej podlega jedynie zboże paszowe (przez inspekcję weterynarii) i zboże konsumpcyjne (przez inspekcję artykułów rolno-spożywczych). Skażone zboże nie było badane.
Polecamy również: Skrajna lewica krytykuje umowę UE z Tunezją w sprawie nachodźców
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!