Policjanci z Głogowa poszukują mężczyzny, który miał m. in. grozić rzekomemu dłużnikowi spaleniem go żywcem. Choć został złapany na gorącym uczynku, sąd nakazał go wypuścić. Prokurator odwołał się od tej decyzji, a sędzia sądu apelacyjnego uznał to odwołanie i nakazał ponowne zatrzymanie poszukiwanego. Tyle, że ten w międzyczasie się ulotnił.
32-latek na przełomie maja i czerwca tego roku miał zażądać od innej osoby 12 tys. zł w ramach rozliczeń za narkotyki. Gdy przyjechał na spotkanie, czekała już na niego policja. Zdążył tylko wyciągnąć broń i został zatrzymany.
– Marceli Z. został zatrzymany na gorącym uczynku – mówiła wówczas prokurator Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
W jego zatrzymanie zaangażowane były duże siły. Pierwsi na miejsce dotarli policjanci z Głogowa, sytuacja była jednak groźna. Marceli Z. był uzbrojony i groził zabiciem 40-latka. Dlatego do akcji włączyły się jednostki z Wrocławia. Po pewnym czasie wynegocjowano od niego złożenie broni. 32-latkowi postawiono w sumie pięć zarzutów.
– Dwa z nich to próba dokonania wymuszenia rozbójniczego. Najpierw zrobił to telefonicznie 27 maja, a następnie udał się do miejsca przebywania poszkodowanego i powtórzył próbę wymuszenia groźbą zamachu na życie mężczyzny – dodała prokurator Tkaczyszyn.
Mężczyzna usłyszał zarzuty i przyznał się do posiadania broni, amunicji i narkotyków. Zdaniem prokuratury istniało realne zagrożenie, że podejrzany może popełnić przestępstwo przeciw życiu lub zdrowiu, czym zresztą wcześniej groził. Śledczy złożyli więc wniosek do sądu o trzymiesięczny areszt. Do wniosku dołączyli opinię lekarza, który go badał po zatrzymaniu. Wynikało z niej, że podejrzany może być konwojowany i przebywać w izbie zatrzymań.
Mimo to sąd w Głogowie, powołując się na inną opinię lekarską, datowaną na 2018 r., uznał, że 32-latek jest poważnie chory i musi być stale leczony, a pozbawienie go wolności mogłoby spowodować dla jego życia i zdrowia poważne niebezpieczeństwo.
Prokuratura odwołała się od tej decyzji, a sąd apelacyjny uznał jej argumentację i wydał nakaz aresztowania. Policjanci mają już więc stosowny dokument, ale nie mają w rękach podejrzanego, którego musieli wypuścić. Nie wiadomo, co się z nim dzieje.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!