Jak podaje portal cai24.pl czarnoskóry policjant odmówił uklęknięcia przed tłumem protestujących na znak solidarności z zamordowanym Georgiem Floydem.
Czarnoskóry policjant ze stanu Georgia odmówił uklęknięcia przed tłumem. Uczestnicy demonstracji solidarności z zamordowanym Afroamerykaninem Georgiem Floydem chcieli zmusić policjanta wykonującego swoje obowiązki do uklęknięcia na znak szacunku.
W filmie nakręconym telefonem jednego z protestujących i opublikowanym w You Tube, zarejestrowano odmowę amerykańskiego stróża porządku. Jak mówi policjant: „Miałem wyjechać na krótki urlop z żoną, ale zamiast wykorzystać wolny czas zgodnie z rozkazami pełnię swoje obowiązki”.
„Jestem tu po to, żeby zapewnić wasze bezpieczeństwo”, odpowiedział stróż prawa na żądanie ulicy. Dodał, że popiera walkę z rasizmem, ale „jest gotowy klękać jedynie przed Panem Bogiem”.
Tym razem wystarczyła reprymenda słowna, ale jak można przeczytać w komunikacie Federacji Związków Zawodowych Policjantów USA, stróże prawa znaleźli się nie tylko na celowniku bojówkarzy, ale także własnych przełożonych.
Lokalny szef policyjnych związków opublikował w Twitterze list do kolegów z całej Ameryki. Podziękował wszystkim policjantom za wzorowe pełnienie służby podczas demonstracji.
Ujawnił jednak publicznie zakulisową grę polityków Partii Demokratycznej, opozycyjnej wobec Donalda Trumpa. Chodzi o burmistrza Minneapolis i gubernatora stanu Minnesota, którzy zabraniając policji i Gwardii Narodowej przywrócenia bezpieczeństwa, podpalili dosłownie USA.
Jak przypomniał porucznik Robert Kroll, w Minneapolis doszło do kryzysowej sytuacji, ponieważ agresywny tłum otoczył jedną z policyjnych komend. Wtedy zaproponował burmistrzowi Jacobowi Freyowi plan stłumienia rozruchów przez skoncentrowane jednostki policji oraz oddziały Gwardii Narodowej oczekujące pod miastem na rozkaz działania.
Zdaniem doświadczonego oficera, wystarczyło ok. 3 tys. funkcjonariuszy i gwardzistów, aby przywrócić porządek już w pierwszych godzinach zamieszek. Tymczasem liberalny burmistrz nie tylko odrzucił plan, ale zabronił policji działania, a nawet zastosowania takich środków, jak gaz łzawiący, gumowa amunicja czy armatki wodne.
Jacob Frey nie tylko oddał komendę policji na łup podpalaczy, ale zachęcał ich przywódców do wyładowania rzekomo słusznego gniewu. Wtedy Robert Kroll zwrócił się o podjęcie takiej samej decyzji przez przewodniczącego republikańskiej większości stanowego parlamentu Minnesoty.
Po konsultacji telefonicznej z departamentem policji Minneapolis senator Paul Gazelka poprosił demokratycznego gubernatora stanu o wydanie odpowiednich rozkazów, gdyż tylko on mógł wprowadzić Gwardię Narodową do płonącego miasta.
Niestety, jak zgodnie oświadczyli Paul Gazelka i Robert Kroll, gubernator, podobnie jak burmistrz Jacob Frey odmówili przywrócenia porządku. Decyzja obu demokratycznych polityków sprowokowała falę zamieszek, grabieży i morderstw na ulicach 650 amerykańskich miast. Jedynie w tych stanach, gdzie władzę sprawują republikanie policja i Gwardia Narodowa mogły działać bez przeszkód.
Autor: Robert Cheda
Brawa dla tego człowieka!
Źródło: cai24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!