Historia ta mogłaby by wydarzyać się w znanych nam z politycznej poprawności krajów zachodniej Europy jak Szwecja czy też Francja. Niestety tym razem do absurdalnej sytuacji do szło w Polsce. W ubiegłym tygodniu mieszkanka Puław została napadnięta przez grupę kilkudziesięciu cyganów, by następnie zostać oskarżona o przestępstwo z pobudek rasistowskich. Prokuratura objęła ją dozorem policji oraz zakazem zbliżania się do osób pochodzenia romskiego na odległość nie mniejszą jak 500 metrów (sic!).
Jak relacjonuje „winna-poszkodowana” Pani Violetta Sandomierska, została napadnięta przez grupę najpierw kilku, potem nawet kilkudziesięciu cyganów gdy odstawiała swoje auto do mechanika. Kobieta tłumaczy, że agresywni Romowie popychali ją i kierowali pod jej adresem mnóstwo wulgarnych słów.
W obawie o swoje bezpieczeństwo wezwała na miejsce policję, która według opinii poszkodowanej nie podjęła właściwej interwencji z obawy przed eskalacją zajścia w większe zamieszki. Dlatego funkcjonariusze aresztowali Panią Violettę, jak można domniemać, chcąc uchronić ją przed bandą agresorów.
Jednak to wciąż nie wszystko. Kobieta spędziła w areszcie dwie doby! Gdy została wypuszczona dowiedziała się, że jest oskarżona o popełnienie przestępstwa na tle rasistowskim, a sprawą zajmuje się prokuratura. Stało się tak dlatego, że romscy agresorzy zgłosili organom ścigania, iż padli ofiarami wyzwisk i ksenofobicznych określeń ze strony kobiety.
Szczyt absurdy został osiągnięty w piśmie z prokuratury, która nałożyła na kobietę dozór policyjny oraz… „zakaz zbliżania się do osób pochodzenia romskiego zamieszkałych w Puławach przy ul. Romskiej ul. Wólka Profecka na odległość nie mniejszą niż 500 metrów.” – czytamy w postanowieniach.
Źródło: medianarodowe.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!