Felietony

Polscy artyści w UK w czasie pandemii koronawirusa. Rozmowa z Błażejem Szumanem-Sapieją (odc. 5.)

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wszystkich artystów, przedstawionych w poprzednich odcinkach, łączy jedna osoba, czyli Błażej Szuman-Sapieja. To dzięki niemu mogłam poznać Dorotę Górczyńską-Bacik, Remiego Juśkiewicz i Wiesława Fałkowskiego, a także Piotra Cajdlera – w pewnym sensie.

Błażej to poeta i satyryk. Urodził się w 1970 r. w Wągrowcu, ale od wielu lat mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii, gdzie związany jest z polskim środowiskiem artystycznym. Często bywa gościem różnych wydarzeń kulturalnych, w tym spotkań poetyckich – zarówno w UK, jak i w Polsce. Dotychczas wydał sześć tomików poetyckich. Ponadto działa na rzecz rozwoju kultury polskiej w Anglii.

Podczas lockdownu Błażej nie skąpił swej twórczości. Dość regularnie na Facebooku pojawiały się Jego nowe wiersze, poruszające dość różnorodne wątki: polityczne, miłosne, a także społeczno-obyczajowe, czyli problem koronawirusa i związanego z tym zamknięcia w domu. Oczywiście spotykały się one ze znakomitym odbiorem.

Początkowo Twoje wiersze dość często odnosiły się bezpośrednio do czasu pandemii. Co chciałeś w nich przekazać swoim czytelnikom?  Mam tutaj na myśli m. in. teksty Zenek, Przepustka, Wielkanoc w koronie.

Jestem przede wszystkim satyrykiem i lubię się pośmiać z pewnych rzeczy – szczególnie tych, z którymi się nie zgadzam.  Już w szkole chyba miałem tę zdolność. Pamiętam pisane przeze mnie żartobliwe wierszyki na różne okoliczności – jeden był nawet satyrą na moją klasę. (śmiech!)

Rzeczywiście jednym z pierwszych tekstów poświęconych koronawirusowi był Zenek, czyli limeryk, w którym piłem do tego, iż ludzie zostają w domach (albo bez pracy, albo na przymusowym urlopie) i zaczynają z nudów spożywać coraz większą ilość alkoholu.

„Zenek co mieszkał koło Kudowy/ Miał kwarantannę (areszt domowy)/ Wydała się sprawa,/ Że Zenek udawał/ Bo ciąg przechodził alkoholowy.” (Zenek, B. Szuman-Sapieja)

Przepustka to także wiersz, w którym z nutą sarkazmu podszedłem do ograniczenia wolności, jakie zostało nam narzucone w związku z pandemią. Jak wiadomo, jeśli ktoś naprawdę chciał, mógł dość swobodnie się poruszać poza domem.

„(…) Więc morał prosty na kwarantannie/ Skądkolwiek idziesz, to był to sklep/ I możesz chodzić tak bezustannie/ Gdy w reklamówce masło i chleb.” (Przepustka, B. Szuman-Sapieja)

Wielkanoc w koronie zwierała refleksję nad tą nową formą spędzania świąt, czyli on-line. To przykre, a nawet bolesne doświadczenie. Wiele rodzin czeka na ten czas, podczas którego ich członkowie mogą być razem. W tym roku było inaczej…

            „(…) I choć pogoda – prawdziwe lato!/Świeże powietrze masz na balkonie/Online widzenie z mamą i tatą/ Święta samotne, ale w koronie.(Wielkanoc w koronie, B. Szuman-Sapieja)

Jaki był odbiór tej twórczości?

Od jakiegoś czasu nie publikuję swoich wierszy w grupach poetyckich, z różnych względów.  Mogę tutaj odnieść się do przykładu strony kulinarnej na FB, którą prowadziłem kilka lat temu. Początki były średnie, jednak po jakimś czasie grupa liczyła ponad 11 tysięcy osób i to pochodzących z wielu stron świata. „Bawiłem” się w organizowanie konkursów, szukałem sponsorów, kupowałem nagrody. Kiedyś musiałem jedną z nich wysłać aż do Australii. Pamiętam to dość dobrze, ponieważ cena wysyłki przekraczała dość mocno wartość wygranej, ale słowo się rzekło… (śmiech!) Niestety po jakimś czasie atmosfera zdecydowanie się popsuła. Zaczęło dochodzić do nieprzyjemnych dyskusji… Odpuściłem. Zostawiłem ten projekt administratorkom, które mnie wspierały.  Mam trochę podobnych doświadczeń z grupami poetyckimi, dlatego swoje teksty zamieszczam wyłącznie na moim prywatnym profilu.

Posiadam sporo przyjaciół i znajomych, którzy stale pozwalają mi odczuć, że podobają się im moje wiersze. Część z nich publicznie wyraża swoje opinie, inni dają znać w komentarzach. Niekiedy pojawiają się zupełnie nowe osoby, które pozytywnie odnoszą się do mojej twórczości, ale bywa i tak, że ludzie odchodzą z tego grona stałych odbiorców. Wiem, że czasami mam cięty język… nie każdy to lubi.

Dnia 17 kwietnia opublikowałeś na Facebooku wiersz pt. Obostrzenia. W moim odczuciu to chyba ostatni tekst, który odnosił się poważniej do pandemii (w maju już tylko przewinął się motyw koronawirusa jako pretekst do fraszki, satyry – np. wiersz pt. Wymówka, Wyjaśnienie).  Można odnieść wrażenie, że w Obostrzeniu najbardziej połączyłeś komizm z głęboką refleksją… 

Bulwarami, w parkach, w laskach/ Spacerują ludzie w maskach/ Idzie chłopiec i dziewczyna/ Między nimi metry dwa/ Bo odległość trzeba trzymać/ Chociaż będą razem spać.” (Obostrzenia, B. Szuman-Sapieja)

Wiersz Obostrzenia, jak słusznie zauważyłaś, nie był taką typową satyrą. Jeśli budził on śmiech, to ten gogolowski, czyli… przez łzy. Próbowałem w pokazać w nim całą niesprawiedliwość, jaka miała miejsce w związku z wprowadzonymi, właśnie, obostrzeniami – stąd też taki tytuł.

Czerwiec i lipiec to czas, kiedy zaczęto znosić pewne obostrzenia związane z lockdownem. Czy odzwierciedleniem tych wydarzeń w twojej twórczości miał być powrót do wierszy spoza tematyki koronawirusowej – politycznych, miłosnych…?

W czerwcu tematem jeden z całą pewnością stała się polityka. Poświęciłem jej wiele uwagi w moich powstałych wówczas tekstach – oczywiście prześmiewczych. Chciałbym tutaj dodać, że szanuję fakt posiadania innych poglądów na pewne sprawy. Przedstawiałem jedynie moje stanowisko. Nigdy nie rościłem sobie praw, by kogokolwiek pouczać czy perswadować coś.

Jeśli chodzi o wiersze miłosne, tylko część z nich była nowa, rzeczywiście pochodząca z okresu lockdownu. Większość z nich powstała już jakiś czas temu, jednak, ponieważ jestem szczęśliwie zakochany, postanowiłem je przypomnieć światu. (śmiech!)

Lockdown niestety negatywnie odbił się na planach artystycznych wszystkich moich poprzednich rozmówców. Jak było z Tobą?

W marcu miałem jechać do Poznania na galę konkursu Satyra na krechę. Choć nie zająłem miejsca na podium, to znalazłem się w czołówce wyróżnionych uczestników.  Łącznie w tych potyczkach poetyckich uczestniczyło 460 osób, a dziesięć wyróżniono, czyli chyba jest się czym pochwalić. (śmiech!) Niestety rozstrzygnięcie konkursu zostało przez organizatorów odwołane właśnie z powodu pandemii.  Dostałem pocztą dyplom i musiałem się tym zadowolić…

Brałem też pod uwagę możliwość udziału na wiosnę w Antologii wierszy bułgarskich – jak wiesz, dokonuję ich przekładu, a także moje wydawane są w tym języku.  Miałem kiedyś przyjemność uczestniczenia w Bułgarii w imprezie poetyckiej, mam tam trochę takich literackich przyjaciół. Te plany muszą poczekać…

Koronawirus i związane z tym obostrzenia miały również wpływ na moje plany osobiste. W kwietniu miałem wziąć z Anią ślub. Niestety został on odwołany przez urząd cywilny.  Może tak miało być? Planowaliśmy cichą uroczystość, ale jeśli musimy poczekać, to już na pewno będzie ona z tzw. pompą.

Twój sposób na psychiczne przetrwanie podczas lockdownu, którym być może chciałabyś się podzielić?

Ja mam pewien dystans do tego wszystkiego, co się dzieje, choć u mnie w rodzinie był koronawirus – tutaj w Anglii. Uważam, że rząd powinien był postąpić nieco inaczej. Izolowanie zdrowych ludzi, zamiast chorych, według mnie nie było najlepszym pomysłem. Zazwyczaj jest tak, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o… – każdy może sobie sam dopowiedzieć.

U mnie lockdown w pewnym sensie przysłużył się do rozkwitu uczucia, jakie łączy mnie w moją narzeczoną. Niestety straciłem pracę, ale z drugiej strony nigdy jeszcze ja i Ania nie mieliśmy tyle czasu dla siebie, gdyż znamy się dopiero od roku. To cudowna osoba i jestem losowi wdzięczny za każdą chwilę, która mogę z nią spędzić. Na czas pandemii polecam właśnie… miłość – najlepsze lekarstwo na wszystko.

Rozmawiała: A. Kuchnia-Wołosiewicz

 

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!