Piotr Wilczek- ambasador RP w Waszyngtonie poinformował, że tylko w tym roku ambasada interweniowała, aż 30 razy na pojawiające się w mediach określenie “Polskie obozy śmierci”.
Ambasador wskazuje, że określenie to pojawia się głównie ze względu na brak wiedzy i używanie skrótów myślowych, a rzadziej ze względu na złą wolę piszących, dlatego, że – jego zdaniem – trudniej jest napisać “niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce” niż “polskie obozy śmierci”. Trudno nam się zgodzić z taką argumentacją, ponieważ nie jest to żaden skrót myślowy, lecz zdanie o zupełnie innym znaczeniu. Moglibyśmy uznać za skrót myślowy – w potocznym rozumieniu – zdanie: “niemieckie obozy koncentracyjne”(bez wskazania miejsce gdzie one się znajdowały). Ponadto nie przesadzajmy, że dodanie dwóch wyrazów, aż tak bardzo komplikuje pisanie. Można się zgodzić, że jest to wyraz ignorancji i niekoniecznie złej woli piszących, jednakże z jakiegoś powodu w języku publicznym i świadomości zaistniało sformułowanie o polskich obozach…
Na szczęście w dalszej części wywiadu Ambasador Piotr Wilczek, wskazał na rzecz bardzo ważną:
“Często nie ma tej świadomości, że za jakąkolwiek pomoc w czasie wojny prześladowanym Żydom groziła kara śmierci natychmiast. O tym się nigdy nie wspomina, natomiast oskarża się Polaków o współudział w Holokauście, co jest zupełnie absurdalne”
Wywiad ukazał się na stronach RMF
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!