Jak informuje portal cnzas.com Robert Winnicki tuż przed Marszem Niepodległości udał się do warszawskiego ratusza. Jeden z liderów Konfederacji podjął tam interwencję poselską, mającą na celu sprawdzić, jak w rzeczywistości zabezpieczane jest największe wydarzenie upamiętniające odzyskanie przez Polskę niepodległości.
Interwencja Winnickiego to pokłosie m.in. wypowiedzi Ewy Gawor, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie. Ta na antenie „TOK FM” stwierdziła, że Marsz Niepodległości może zostać rozwiązany.
– Jeżeli powtórzy się sytuacja, jeżeli będzie mowa nienawiści, jeżeli będą hasła, jeżeli będzie dużo tych haseł, jeżeli będą znaki zakazane prawem, zagrożenie dla życia, zdrowia – straszyła, jak co roku zresztą, Gawor.
Fakty są jednak takie, że dotychczas Marsz Niepodległości został rozwiązany raz, w 2013 roku. A decyzję tę później unieważnił sąd. Od kilku lat na marszach jest bardzo spokojnie, szczególnie biorąc pod uwagę rozmach wydarzenia i dziesiątki tysięcy ludzi w jednym miejscu.
Winnicki zapowiedział, że podczas Marszu będzie patrzył Gawor oraz całemu ratuszowi na ręce. „Rozpoczynam właśnie interwencję poselską w Centrum Zarządzania Kryzysowego” – poinformował.
„Towarzyszy mi mecenas Tomasz Budnikowski z Zespołu Prawnego Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Przyjrzymy się zasadom, na których funkcjonuje sztab, będziemy chcieli poznać personalia „ekspertów”, którzy mają oceniać #MarszNiepodległości2019 i procedury, jakie są stosowane. Będziemy patrzeć im na ręce!” – zapowiedział.
Dyrektor Gawor poinformowała jednak Winnickiego, że nie widzi możliwości jego bezpośredniej interwencji w sztabie, mimo że taką sposobność mają instytucje zewnętrzne, w tym radykalnie lewicowy Instytut Bezpieczeństwa Społecznego.
Winnicki uważa, że to złamanie art. 19 i 20. ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Zapowiedział odpowiednie kroki prawne w tej sytuacji.
Czy w taki sposób traktuje się w Polsce posła?
Źródło: nczas.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!