Wystąpienie premiera Carlesa Puigdemonta nie zadowoliło żadnej ze stron politycznego sporu. Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy secesji czują się rozczarowany, a stan niepewności z pewnością odbije się negatywnie na przyszłości regionu i całej Hiszpanii.
Zwolennicy secesji w katalońskim parlamencie uznali, że deklaracja premiera Carlesa Puigdemonta, który ogłosił secesję regionu, a zarazem ją odroczył, to zmarnowana okazja na uzyskanie niepodległości.
Skrytykowała go za to rzeczniczka separatystycznej lewicowej partii CUP Anna Gabriel, która powiedziała, że jest to kompletny zwrot w polityce katalońskiego rządu.
– Sądziliśmy, że będzie to solenna proklamacja republiki katalońskiej. Wierzyliśmy, że to się właśnie dziś wydarzy – dodała.
Przywódca katalońskich socjalistów (PSC) Miquel Iceta powiedział Puigdemontowi, że nie może opóźniać deklaracji, której nie jest przede wszystkim w stanie ogłosić. Dodał, że referendum podzieliło ludność Katalonii, zamiast ją zjednoczyć.
Premiera skrytykowali także opozycyjni deputowani. Jak podaje EFE, opozycja zaatakowała szefa rządu natychmiast po jego wystąpieniu. Ines Arrimadas, rzeczniczka partii Ciudadanos, nazwała jego wystąpienie „zamachem”.
Arrimadas powiedziała mu, że jego „polityczny projekt” nie ma absolutnie żadnego poparcia w Unii Europejskiej.
– Nikt w Europie nie popiera tego, co pan właśnie zrobił, panie Puigdemont (…). Zdołał pan nawet zepsuć pokojowe relacje między Katalończykami – dodała, krytykując regionalną politykę premiera.
Podkreśliła, że większość mieszkańców regionu czuje się jednocześnie Katalończykami, Hiszpanami i Europejczykami i nie pozwolą oni, aby regionalni politycy „złamali im serce”.
Madryt uznaje deklarację szefa władz Katalonii za „niedopuszczalną” – ogłosił we wtorek wieczorem rząd premiera Mariano Rajoya.
Rząd nie akceptuje sytuacji, która „uprawomocniłaby zakazane katalońskie referendum” lub „implikowaną” w deklaracji Puigdemonta niepodległość tego regionu – powiedział przedstawiciel rządu w Madrycie, cytowany przez AP.
– Hiszpański rząd usiądzie do stołu z administracją Katalonii, kiedy ta przestanie łamać prawo – podkreśliła wicepremier Soraya Saents de Santamaria. Wyjaśniła, że rząd nie może uznać katalońskiego prawa o referendum, gdyż zostało ono zablokowane przez Trybunał Konstytucyjny.
Nie można zatem – dowodziła – opierać secesji na referendum, bo głosowanie było nielegalnym aktem. Dodała, że Puigdemont bez powrotu do legalności i demokracji nie może żądać mediacji.
– Dialog między demokratami odbywa się zgodnie z prawem, szanując zasady gry a nie wymyślając je w zależności od potrzeb – powiedziała.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!