Dekretem № 499 z 28 grudnia 2016 roku prezydent Alaksandr Łukaszenka zaaprobował projekt umowy dotyczący Kodeksu Celnego Euroazjatyckiej Unii Celnej. Dokument opublikowano 31 grudnia na stronie internetowej.
Państwowy Komitet Celny został upoważniony do prowadzenia pertraktacji dotyczących projektu umowy; przy czym polecono mu wnoszenie do dokumentu koniecznych zmian i uzupełnień, „nie mających charakteru zasadniczego” – pisze Agencja БелаПАН.
Białoruska strona podpisze umowę „po osiąganiu porozumienia w ramach zaaprobowanego projektu”.
Kodeks Celny został podpisany przez przywódców Rosji, Armenii, Kazachstanu i Kirgistanu 26 grudnia 2016 roku w Sankt Petersburgu – bez udziału Łukaszenki, który nie przybył na szczyt Euroazjatyckiej Unii Celnej, nie podawszy przyczyn.
Sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej, Dmitrij Pieskow, oświadczył, że treść dokumentów, przedłożonych do podpisania na szczycie w Sankt Petersburgu, uzgodniono z „białoruskimi partnerami” i że „następnie po prostu zostaną one skierowane do Mińska, żeby Alaksandr Grigorjewicz [Łukaszenka] mógł je tam podpisać”.
Tymczasem już 9 grudnia Alaksandr Łukaszenka w trakcie specjalnej narady zapowiedział, że nie podpisze Kodeksu Celnego, jeśli nie zostaną wprowadzone do niego zmiany uwzględniające narodowe interesy białoruskie.
Uznał on, że projektowi Kodeksu Celnego winien być poddany „obiektywnej ocenie, zważone wszystkie za i przeciw, przeliczone następstwa i możliwe ryzyka”.
„Pomimo pozytywnych opinii organów państwowych, organizacji naukowych, zrodziło się we mnie szereg pytań dotyczących uwzględnienia w przedstawionym dokumencie interesów narodowych” – oświadczył przywódca państwa białoruskiego.
Dodajmy, że chodzi o działania kluczowe z punktu widzenia polityki Kremla zmierzającej do ściślejszej integracji części obszaru postsowieckiego. Do niedawna mało kto spodziewałby się, że to Białoruś okaże się głównym hamulcowym tych procesów.
Polecamy też:
/naviny.by/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!