Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której przedstawiciel polskich biskupów zrobił coś podobnego. Nikt by nie wpuścił przedstawicieli polskich biskupów do Knesetu – powiedział o wystąpieniu naczelnego rabina Polski w Senacie prof. Andrzej Gil.
W środę na zaproszenie marszałka Senatu prof. Tomasza Grodzkiego na forum tej izby wystąpił Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich. Jego wypowiedź dotyczyła procedowanej nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego.
– Dlaczego chciałem być tutaj? Nie jestem adwokatem, nie jestem posłem. Jestem rabinem, jestem duchownym i jest to bardzo podstawowe pytanie o moralność. To strasznie trudny temat. Czasami, jeśli coś jest bardzo trudne, warto starać się to robić na bardzo prostym poziomie. Jako duchowny, pierwsza rzecz, na którą będę patrzył, to Biblia. Będę patrzył na 10 przykazań. Tam jest napisane: „Nie kradnij”. I tutaj chcę bardzo jasno powiedzieć, czy to dotyka majątek, który był kradziony. Majątek nie ma wyznania, budynek nie ma religii. Właściciel ma religię, ma wyznanie. Wtedy ten majątek, który był kradziony w czasie okupacji niemieckiej i potem w czasie komunizmu – to jest złamanie jednego z 10 przykazań – mówił Schudrich.
Przypomnijmy, że środowiska żydowskie wyciągają rękę po tzw. mienie bezspadkowe, do którego nie mają żadnych praw i w którego posiadanie chcą wejść drogą pozaprawną. Mówiąc wprost – chcą dokonać kradzieży. O co więc chodziło Schudrichowi, gdy przywoływał przykazanie “Nie kradnij”?
Ale zostawmy to… Wystąpienie rabina skomentował na antenie Polskiego Radia 24 politolog prof. Andrzej Gil. W ocenie gościa Ryszarda Gromadzkiego, analogiczna sytuacja w izraelskim parlamencie byłaby niemożliwa.
– Nikt by nie wpuścił przedstawicieli polskich biskupów do Knesetu. Albowiem katolicy w państwie Izrael nie mają pełni praw, a już tym bardziej z Polski – podkreślał prof. Gil.
– Raczej mówimy o hipotetycznej bardzo sytuacji. Oczywiście że taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca i nikt takiego apelu ze strony polskiej w Knesecie nie mógłby wygłosić. Tutaj rozmawiamy o jakiejś sytuacji totalnie wyobrażonej. Taka sytuacja nie byłaby możliwa – tłumaczył dalej.
Politolog zwrócił uwagę, że można zaobserwować obecnie niezwykłą sytuację, w której “nasi goście z różnych stron świata wiedzą o nas więcej, niż my sami” i starają się “przekazać tę wiedzę nam samym, żebyśmy jakoś się do niej ustosunkowali”. – Oczywiście nie jest to prawda, dlatego że my jednak mamy swoją pamięć, pamięć zbiorową, i to jest zupełnie inna pamięć, niż ludzi, którzy przychodzą z zewnątrz i tak naprawdę nie wiedzą, co się tutaj działo – dodał.
/dorzeczy.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!