Zwycięsko z sądu wyszła pani Małgorzata Zegarek, która nie przyjęła mandatu za palenie drewnem w kominku. Została jednak ukarana za… „nieprawidłowy” śmietnik.
Krakowska emerytka wygrała w sądzie z zielonymi komunistami. Małgorzata Zegarek, mieszkająca w przedwojennym domu z bali na Bielanach, weszła w konflikt ze służbami miejskimi z powodu palenia w piecu oraz wyrzucania śmieci do rzekomo nieodpowiedniego śmietnika.
Za oba te „przewinienia” pani Małgorzata była dwukrotnie nachodzona przez straż miejską, która wystawiła jej dwa mandaty. Kobieta zdecydowała się nie przyjąć obu z nich i sprawa trafiła do sądu.
Jak twierdzi bohaterka tego artykułu, pali ona suchym drewnem w piecu kaflowym z wkładem kominkowym, ponieważ nie posiada w domu innego źródła ogrzewania. Niechęć do siedzenia w mroźnym domu stała się przyczyną interwencji ze strony władz miejskich, które nasłały służby na emerytkę.
–Przyznaję, że to robiłam, bo nie mam jak ogrzać domu. Byłam u wiceprezydenta Krakowa na rozmowie i przedstawiłam kilka rozwiązań, ale żadne nie zyskało aprobaty. Jakie to rozwiązania? Pierwsze: bym mogła dalej palić drewnem. Drugie, by przeniesiono mi dom kilkaset metrów dalej w obręb gminy Kryspinów, bo tam palenie drewnem jest dozwolone. To też niemożliwe. Trzecie: by podłączono mnie do systemu obsługiwanego przez Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, ale okazało się to niemożliwe, bo nie ma tej sieci na mojej ulicy – opowiada mieszkanka krakowskich Bielan.
Sąd na szczęście wykazał się zdrowym rozsądkiem, przyznając rację Małgorzacie Zegarek i uchylając mandat nałożony przez straż miejską. Nie należy jednak cieszyć się na zapas, gdyż wyrok zawiera w sobie wewnętrzną sprzeczność. Z jednej strony przyznaje rację pani Małgorzacie, a z drugiej nie uznaje za bezprawny, miejski zakaz palenia w kominkach. W praktyce oznacza to, że pomimo wygranej kobieta i tak będzie musiała podjąć kroki, by dostosować swój dom do tzw. ustawy antysmogowej.
Ponadto, w sprawie kubła na śmieci sąd zdecydował się kierować biurokratyczną „logiką” i podtrzymał mandat za używanie „niewłaściwego” śmietnika. Chodzi o to, że jej śmietnik jest pozbawiony kół. –Kosz na śmieci zmieszane mam – to kubełek z klapą, jest bez kółek, bo prawo tego nie wymaga. Płacę za odbiór śmieci i panowie, którzy po nie przyjeżdżają nie zwracali mi uwagi, bym miała inny kubeł. Do niego wrzucam worki z odpadami zmieszanymi, pozostałe, czyli metal, szkło i papier segreguję do worków o różnych kolorach – mówi Małgorzata Zegarek.
Władze jak zwykle wiedzą jednak lepiej, w myśl zasady “dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”.
Polecamy również: Zieloni komuniści z Gdańska dali się nabrać na elektryczne autobusy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!