Podczas piątkowego bloku głosowań posłowie zdecydowaną większością przyjęli nowelizację Kodeksu Karnego, zakładającą m.in. rozszerzenie granic obrony koniecznej przy odpieraniu napaści na mieszkanie, dom, lokal czy ogrodzony teren. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Za przyjęciem nowych przepisów głosowało 396 posłów, 3 chciało ich odrzucenia, zaś 28 wstrzymało się od głosu.
Nowelizacja Kodeksu Karnego w sprawie obrony koniecznej zakłada z jednej strony zniesienie kar dla osób przekraczających granice obrony koniecznej w przypadku „odpierania zamachu”, polegającego „na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo przylegającego do nich ogrodzonego terenu” lub poprzedzonego „wdarciem się do tych miejsc”. Z drugiej zaś modyfikacja nie zmienia obecnego statusu prawnego, zgodnie z którym pociągnięty do odpowiedzialności zostanie każdy, kto „rażąco przekroczy granice obrony koniecznej”, tzn. zastosuje „działania nieodpowiednie do zagrożenia”.
„Po przyjęciu projektu przez rząd we wrześniu MS [Ministerstwo Sprawiedliwości – PCh24.pl] podkreślało, że nadal każde przekroczenie granic obrony koniecznej będzie przedmiotem postępowania prokuratury. Będzie ona ustalała, czy są przesłanki wyłączające odpowiedzialność karną osoby, która broni swego domu, mieszkania przed napaścią; jeśli uzna, że one zachodzą, mogłaby umorzyć śledztwo”, poinformował portal interia.pl.
Sprawę dla portalu PCh24.pl skomentował Jacek Hoga, prezes fundacji Ad Arma, działającej na rzecz upowszechnienia prawa do posiadania broni. Jego zdaniem, zapisy zawarte w przyjętej nowelizacji prowadzą do tego, że „uznaniowo konkretny prokurator, ukształtowany w różny sposób na uniwersytecie bądź przez środowisko, będzie decydował, czy obrona koniczna nie została przekroczona w sposób rażący i czy nie zostały zastosowane środki nieadekwatne do zagrożenia”. Prezes Hoga dodał, że nowela to idealny przykład potwierdzający powiedzenie, że „trzeba zmienić wszystko, aby wszystko zostało po staremu”.
– W trakcie licznych spotkań, jakie odbywają się w fundacji Ad Arma, prokuratorzy i sędziowie karniści często podkreślają, że większość osób pracujących na tych stanowiskach nie zdaje sobie sprawy, jak w ogóle wygląda użycie obrony koniecznej w praktyce – podkreślił ekspert. W jego przekonaniu, taki stan rzeczy jest co najmniej absurdalny. – Wiemy, że sytuacja obrony koniecznej to ogromny stres i bardzo często atakowany ma tylko moment na podjęcie decyzji, która może zadecydować o jego zdrowiu, życiu a nawet śmierci. Dlatego też, tworzenie tego typu sztuczek semantycznych na temat „rażącego przekroczenia granic obrony koniecznej” jest intelektualnie nieuczciwe i moralnie niegodziwe – powiedział.
W ocenie prezesa fundacji Ad Arma, sama znajomość prawa i procedur nie wystarczy do decydowania i wydawania wyroków w sprawach, które dotyczą samej walki. – Trzeba mieć podstawową wiedzę z teorii walki i psychologii oraz odpowiednią dozę zdrowego rozsądku. Inaczej można nie zdawać sobie sprawy, że atakowany ma dosłownie sekundy na podjęcie decyzji, co zrobić w obliczu ataku i jak się przed nim obronić – podkreślił.
Wreszcie Jacek Hoga zwrócił uwagę, że teraz przedstawiciele partii sprawującej władzę wykorzystają całe zamieszanie związane z nowelizacją przepisów w propagandzie przeciwko łatwiejszemu dostępowi Polaków do broni. – Rządzący Polską świetnie opanowali metodę zarządzania opinią publiczną poprzez podejmowanie czynności pozornych. O ile może to pozytywnie wpłynąć na słupki sondażowe, to w praktyce ani trochę nie zmienia życia Polaków i nie przywraca im wolności – zakończył.
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!